nosty napisał/a:choć jak wyjaśnił skrzyp, być może tylko w przypadku używania pirackich gier.
Tak, i to tylko na niektóre sposoby - te, które Nintendo jest w stanie obecnie wykryć. Teoretycznie mogą wykryć wszystkie - mają dostęp do danych, która konsola/konto ma jakie kupione legalnie gry, ale ich nie wykorzystują (jeszcze?).
nosty napisał/a:Akapit o "nie krzywdzeniu Nintendo" jest mało wiarygodny. Gdyby było tak jak piszesz, to N. by po prostu otworzyła swoje konsole na gry niezależne, pozwalając odpalać dowolny kod z karty. Tymczasem proces uzyskania devkitu i certyfikacji jest u nich podobno dość trudny (znam osobę będącą oficjalnym developerem).
Co naraża ich na problemy z uruchamianiem potencjalnie szkodliwego kodu, spadkiem jakości na eShopie, itd. Łatwo wyobrazić sobie wkurzonego rodzica po tym, jak syn przypadkiem zainstalował wirusa na konsolę za 900zł. Dzięki temu, że nie jest to od nich, nie muszą się przejmować problemami, gdyż cała scena homebrew jest poza ich odpowiedzialnością i jurysdykcją. Dokładnie to samo widać np. w społeczności Minecrafta - API do modów nie jest oficjalnie wspieraneprzez firmę, aczkolwiek obie strony starają się nie wchodzić sobie w drogę, gdyż obu stronom przynosi to korzyść (firma nie musi martwić się zapewnianiem gwarancji na API i mody które mocno modyfikuje wewnętrznie działanie gry oraz uruchamiają dowolny kod po stronie klienta i serwera, użytkownicy mogą tworzyć i grać z modyfikacjami). Póki homebrew nie jest sprzedawane z pominięciem marż Nintendo, nie krzywdzi ich to w żaden sposób - a czasami nawet pomaga (istnieje loader region-free, który pozwala co prawda uruchamiać gry z innych regionów, ale tylko z legalnego kartridża - dzięki czemu bardziej uzdolnieni technicznie użytkownicy są w stanie kupić i korzystać np. z gier wydanych tylko w Japonii, a tych na Nintendo sporo).
Co do procesu, jest on coraz prostszy - stąd coraz więcej indie na eShopie. Nintendo wychodzi do developerów, gdyż w dobie "otwartych" platform gier (komputery PC, smartfony, tablety) oraz programów konkurencji (zwłaszcza Microsoftu) muszą pozostać konkurencyjni. Oferowane jest np. Unity czy HTML5 na 3DSa, ceny devkitów też spadają - bodajże trzy głowne wymagania obencie to posiadanie zarejestrowanej firmy, portfolio chociaż jednej dobrej gry i pieniądze na narzędzia developerskie... oraz podpisanie Non-Disclosure Agreement, a zwłaszcza to ostatnie może nie wszystkim być po drodze.
nosty napisał/a:W międzyczasie zorientowałem się, że możliwości wgrania gier homebrew do 3DS/2DS są obecnie bardzo skromne. Trzeba posiadać albo odpowiednią (starszą) wersję systemu, albo jedną z kilku, bardzo kosztownych gier na które są exploity.
Nowe wersje w sklepach mają nadal wersję 10.3. Do 10.5 wystarczy przeglądarka i trochę cierpliwości. Co do gier - Cubic Ninja jest droga, lecz prosta; Ocarina of Time 3D jest łatwo dostępna, lecz trzeba drugiego, zmodyfikowanego 3DSa, by zainstalować savegame exploit na kartridż. Można też użyć kartridżowej wersji Super Smash Bros i karty WiFi pod Linuxem, lecz podobno działa to tylko na New 3DSie. Warto też pamiętać, że WebKit jest, jaki jest, i znalezienie kolejnego browser exploita to tylko kwestia czasu, zwłaszcza że Nintendo powoli zwalnia z aktualizacjami, prawdopodobnie skupiając się na NXie.