Ludzie gadają, że "Życie jest piękne, z czasem staje się piekłem, wsadź łeb do kibla i p* deklem".
Z kostuchą trzeba twardo. Kosą to se może przed lustrem pomachać. Ja swoją jak walnąłem
w suchy szkielet to kości brzęczały po schodach. Jak się pozbierała to zapowiedziałem,
że wcześniej niż za 60 lat to nie ma co przychodzić, bo rozpuszczę w kwasie.
A potem, to się zastanowię. Teraz to jak głodny pies od czasu do czasu wychyla łeb zza winkla,
ale wystarczy, że spojrzę swym morderczym wzrokiem i sp* aż się kurzy...
A na poważnie, to jakiś czas temu pod Wrocławiem rozbił się helikopter ratowniczy,
co leciał do wypadku na autostradzie. Dwóch zginęło, przeżył jeden - lekarz.
Później zadziwił wszystkich rehabilitantów ogromną chęcią życia. Ale też miał czasy "doła"
- pomógł mu wtedy jego brat: przyszedł i op* porządnie, żeby brał się do życia. Pomogło.
Sikor, op*?
Hth.