<chwalę sie>
Przed chwilą ukończyłem Floba na real Atari! :)
</chwalę sie>
Żaden tytuł na Atari, od czasu Duszpasterza tak mnie nie wciągnął.
Całość zajęła mi (szacunkowo) 6 - 7 godzin zabawy. Level 4 jako jedyny przeszedłem za pierwszym podejściem. Najtrudniejsze były oczywiście miejsca gdzie trzeba było "przelecieć". Kluczowe okazały się sekrety, bo zapewniają zapas życia pozwalający na dziesiątki prób.
Gra jest znakomita nie tylko graficznie, muzycznie i technicznie, ale przede wszystkim jeśli chodzi o design rozgrywki, co na Atari jest rzadkością.
Nowoczesne rozwiązania designerskie:
- "easy to learn, hard to master",
- zapis progresu,
- możliwość dziecinnie łatwego patchowania wydania fizycznego (!),
- achievementy,
- brak sztywnej liczby żyć,
- pozostawienie graczowi wyboru jak ambitnie chce grać: czy maksować plansze, czy jedynie ukończyć grę,
są tu idealnie zmiksowane z cechami typowymi dla gier retro:
- wysokim poziomem trudności,
- brakiem checkpointów
- pewną, nazwijmy to "złośliwością" gry wobec gracza (np. umieszczanie najtrudniejszych fragmentów pod koniec levelu, czy ginięcie natychmiast po wpadnięciu do danej planszy jeśli nie wykona się blyskawicznie, "na pamięć", uniku).
Współczesny, młody gracz poczułby frustrację i podziękował, ale dla fanów gier retro 8-bit to chyba idealnie przyrządzony koktail tradycji i nowoczesności :)
Początkowo byłem zdziwiony, że autor nie ograniczył się do prostego odwrócenia grawitacji bohatera (na wzór chociażby "VVVVVV"). Dopiero po ograniu doceniłem ile do gry wnosi zastosowany flip całej planszy.
Nie wyobrażam sobie ile godzin pracy wymagalo dotunowanie tej mechaniki i sterowania tak, by gracz nie tracił kontroli nad bohaterem i by zachować płynność rozgrywki. To majstersztyk designu i kodowania.
Co jeszcze... animacja głównego bohatera to kolejna mała perełka.
Do tego wszystkiego dostajemy przyjemną i nienachalną fabułę, w akurat takiej dawce jakiej potrzebuje gra zręcznościowa, wspomaganą przez intro i outro.
Gdybym miał coś zmienić, to usunąłbym jeden czy dwa frustrujące i nielogiczne momenty (jak ten opisany w poprzednim poście), oraz zastosowałbym jeszcze jedno rozwiązanie, do którego przyzwyczaiły nas współczesne gry action - adventure: gdy gracz przejdzie wyjątkowo trudny fragment, to otwieramy mu łatwą, wcześniej niedostępną drogę powrotną, jednokierunkowy skrót. We Flobie często nie możemy się cieszyć z udanego trudnego manewru, bo już czujemy frustrację wiedząc, że za chwilę trzeba będzie go powtarzać wracając.
Ale to drobiazgi.
Podsumowując: Flob to jedna z najlepszych gier na Atari ever. Moja ocena: 95/100.
Bocianu, sprawiłeś mi swoją grą mnóstwo frajdy, bardzo Ci dziękuję za Twoją pracę i już nie mogę się doczekać kolejnej gry :)