Fragment ciekawego(choć bezpośrednio nie związanego z ACTA i na dodatek o dosyć bzdurnym tytule) wywiadu, można zacząć lekturę od "wrzutek".
"Marcin Bartnicki: Jakie zmiany należałoby wprowadzić, aby instytucje publiczne i opinia publiczna miały lepszą kontrolę nad lobbingiem?
Krzysztof Jasiecki: Aby ta kontrola zaistniała, procesy legislacyjne muszą być otwarte, czytelne i dostępne. Ważne jest też przestrzeganie reguł, które dotyczą np. konsultacji społecznych i terminów, które są wyznaczane na zapoznanie się z ustawą. Lobbyści wchodzą do gry, kiedy okazuje się, że procedury są nieprzejrzyste. Badania, które są prowadzone w Polsce w tym zakresie, m.in. w Fundacji Batorego, ale także wypowiedzi prawników, w tym konstytucjonalistów, pokazują wyraźnie, że bardzo często procedury są zupełnie rozmyte. Dyskusje związane ze stanowieniem prawa są z tego punktu widzenia kluczowe. Dzisiaj mamy takie sytuacje, że w piątek po południu przekazuje się ustawę, która ma być zaopiniowana w poniedziałek rano. Dokonuje się tak zwanych "wrzutek", jak to było ze słynną sprawą z sierpnia i ustawą o dostępie do informacji publicznej. Od razu pojawiają się podejrzenia działania lobbingu ad hoc, który chce łamaniem pewnych procedur rozstrzygnąć sprawę na swoją korzyść. Odbywa się jakaś debata, coś się ustala i nagle, korzystając na przykład z przerwy wakacyjnej, ktoś składa propozycję, która zupełnie zmienia logikę tego rodzaju procedur. Jako badacz tej problematyki dopatrywałbym się sygnałów, że dzieje się coś nie tak, że to nie jest zupełny przypadek, ale że to różne grupy interesu, korzystając z takich szczególnych okoliczności i okazji, chcą działać nieuczciwie.
Kluczowy jest sposób dialogu społecznego, konsultacji społecznych i uregulowania tego procesu w sposób całościowy. Trwają prace nad tym, na przykład w kancelarii prezydenta odbywają się cyklicznie spotkania związane z tego rodzaju regulacjami, z udziałem organizacji pozarządowych i grup biznesowych. Trudno powiedzieć, czy to da efekt. W każdym razie bez poprawy obiegu informacji, uniemożliwiającego zaskakiwania zapisami wrzucanymi w ostatniej chwili, nie da się tego uporządkować. Nie sądzę, żeby skuteczne były próby regulacji polegające na tym, że np. CBA będzie monitorowało zachowania lobbystów. Są one wtórne, ponieważ dotyczą tylko końcówki całego procesu. Nie daje to odpowiedzi na pytanie, co dzieje się wcześniej.
Marcin Bartnicki: Jak ocenia Pan zmiany w ustawie o dostępie do informacji publicznej, czy grozi nam ograniczenie transparentności działań władzy?
Krzysztof Jasiecki: Ustawa została skierowana do Trybunału Konstytucyjnego, pozostaje mieć nadzieję, że możliwie szybko dowiemy się, jaki będzie jej ostateczny kształt. Zauważam niespójność różnych ośrodków władzy w tym zakresie. Z jednej strony mamy ośrodki władzy, które chcą otworzyć dostęp do informacji i poszerzyć go, na przykład zespół Michała Boniego, organizujący spotkania dotyczące upowszechnienia informacji znajdujących się w różnych zasobach administracji rządowej i samorządowej, na wzór rozwiązań z innych krajów świata. Z drugiej zaś strony mamy impulsy wychodzące od polityków z tego samego rządu, którzy chcą wprowadzać klauzule generalne, typu "interes gospodarczy państwa", które są zawsze niebezpieczne, bo jak wiadomo, daje to możliwość do nadinterpretacji ze strony różnych segmentów administracji i wtedy wszystko może stawać się "ważną informacją gospodarczą", która nie będzie ujawniana. Tak może być ze sprzedażą gruntów, przetargami publicznymi czy z dużymi kontraktami. W tym sposobie podejścia do sprawy ujawniona została intencja części środowisk władzy i to jest najbardziej niepokojące, że politycy w takich momentach działają w sposób, który może się później obrócić przeciwko nim i państwu. Gdy utajnia się i blokuje się dostęp do informacji, to naraża to później tych samych polityków na oskarżenia, że coś załatwiane jest pod stołem, że decyzje zapadają w taki sposób, aby wyłączyć z procesu decyzyjnego obywateli. To nie buduje siły państwa i nie legitymizuje jego struktur. W tym sensie to jest niebezpieczne.
Marcin Bartnicki: Czy dążenie tej części ekipy rządzącej do ograniczania transparentności procesów decyzyjnych wynika z ich własnych przekonań, czy jest to efekt lobbingu jakiejś grupy interesu?
Krzysztof Jasiecki: Ponieważ obracamy się w sferze działań, które są nieprzejrzyste, bardzo trudno to ocenić. Można domyślać się różnych rzeczy, często niepokojących, bo jeśli mamy takie sprawy jak gaz łupkowy, koncesje związane z wydobyciami, możliwe w przyszłości dyskusje o podziale korzyści, od razu rodzi się myślenie w kategoriach: czy ktoś wprowadzając takie klauzule nie jest zainteresowany uniemożliwieniem szerszej dyskusji na ten temat? To problem systemowy, ponieważ są to szczegóły, które umykają opinii publicznej, ale przy forsowaniu określonych zapisów mogą mieć później bardzo poważne konsekwencje, ważne z punktu widzenia ekonomicznego, czy nawet strategii zarządzania krajem."