Miałem wczoraj parę przemyśleń.
Czy ktoś kogokolwiek złapał za rękę na gorącym uczynku czy chodzi o zasadę "on zawsze robi to i owo więc tym razem przypisujemy mu winę raz jeszcze"
Czy kogokolwiek można w ogóle oskarżać o winę gdy organizm się zbuntuje, o ile rzygnięcie na kanapę czy jakikolwiek sprzęt jest chamskie, szkodliwe, z czysto praktycznych przyczyn (rzygi to płyny wewnątrzustrojowe o nieprzyjemnej woni, zawierające drobnoustroje a do tego trudno zmywalne) to chyba nikt tego nie robił z premedytacją i nie powinien być publicznie sądzony za to że mu się zdarzyło.
Być może najzwyczajniej nie miał jak tego posprzątać? Chyba nikt nie przyjeżdża z mopem.
Druga sprawa... Czy wiek ma znaczenie? Czy po ukończeniu "magicznego" x0 lat należy już być poważnym i ułożonym i nie wolno się nawalić, zatoczyć czy głośno zachowywać? Rozumiem rozgoryczenie po niefortunnym rzygu i pozostawionym syfie bo sam to potępiam z powodów czysto higienicznych wymienionych powyżej ale ganienie kogoś za to że się zataczał?
Ponieważ ktoś wspominał że Niemcy są abstynentami i robią imprezy bezalkoholowe... nie wiem o czym mowa, pochwalę się: w 2016-2017 byłem na tych zdecydowanie znanych imprezach po 1 razie: Revision, Evoke, Deadline (na Deadline byłem dwa razy), Nordlicht i na żadnej nie było zakazu picia i nie wyobrażam sobie chęci wprowadzenia zakazów! Wręcz przeciwnie Niemcy lubią się nawalić i porozlewać. Nawet rzygi się zdarzały. I syf niemiłosiernie duży. W ostatni dzień jeździło się po podłodze niczym po lodzie jak w Superfrogu. Tyle, że na większych imprezach zawsze jest ktoś z zewnątrz kto zajmuje się sprzątaniem toalet i wypadków w kluczowych miejscach, nie ma że organizator lata z mopem, przynajmniej ja się z tym nie spotkałem. Main hall zazwyczaj pozostaje nieczysta (hehe) do końca imprezy i sprzątana dopiero na koniec przez organizatorów.
W Japonii inna kultura zwyczaje... ale wyklejają podłogę folią. 
Trzy: zakazywanie takich a nie innych trunków
To również nieporozumienie. Ostatnio (pierwszy i jedyny raz po alkoholu) rzygałem cały dzień po trzech piwach. Po wódce i innych trunkach nigdy. A co jeśli powodem niestrawności Rzygusia było właśnie piwo, nieświeże żarcie na stacji paliw, a nie mocny trunek? Cały zakaz trafia szlag ;)
Wniosek:
Żadne nakazy i zakazy nie pomogą. Party = bałagan.
Wystarczy więcej kontroli nad swoim samopoczuciem - jak czujesz że będzie rzygał, to niech się pilnuje i będzie gotowy, nosi przy sobie foliowy woreczek, reklamówkę, leci do WC, na dwór, whatever. A od cudzego sprzętu i wyposażenia z dala.