Statystyka to trudna dziedzina. Niektórzy mylą ją ze średnią arytmetyczną, zapominając że jest jeszcze średnia ważona i takie tam ale to też jeszcze nie statystyka. Ja jem kapustę a mój szef schabowe to średnio jemy gołąbki. Miałem ją (tzn. statystykę) na studiach, ale traktowałem ją na zasadzie "3 x Z". Nie musiałem i jak na razie nie muszę z niej nadmiernie korzystać. (na szczęście). Ale moje to "trzecie Z" nie zadziałało do końca i coś jednak w tej łepetynie ledwo bo ledwo ale świeci. Oprócz median, kwantyli, histogramów, próbek, rozkładów, zostało coś jeszcze. To coś to słowa wykładowcy, wtedy szefa katedry probabilistyki pewnej uczelni, które do dziś dźwięczą mi w głowie, że statystyką można udowodnić wszystko, jak i wszystko zanegować korzystając z tych samych danych. W zależności z jakiej statystyki się korzysta, czy raczej rozkładu (poprawcie mnie jeśli trzeba). "Statgraphic" moja zmora, która się śni do tej pory. Powiedział też, że mało kto ją naprawdę rozumie do końca i ludzie, którzy przygotowują różne dane statystyczne ( w domyśle GUS, tu puścił tzw oko) pojęcia nie mają co robią, albo wiedzą i robią to z premedytacją. Przykład: wysokość zarobków w Polsce. Ze statystyką jest jak z mechaniką kwantową, która jest ściśle z nią powiązana. Mało ludzi na świecie ją na prawdę rozumie i umie zastosować prawidłowo.
A wracając do tematu:
https://www.money.pl/gospodarka/bezplat … 8592a.html
Zaczyna się. "Faszyści" mogą mrozić szampana. Prawda panie Adamie?