@BartoszP jakby rozumiem twój tok rozumowania odnośnie cwaniakowania czy to w restauracji czy przez turystów w schroniskach.
Ludzie są krojeni nie tylko przez cwaniactwo bo nie wierzę że 90% turystów kombinuje tak z tą wodą czy tam przychodzą ludzie do restauracji ze "swoją żulerską torbą" i wykładają jedzenie. Jest wiele miejsc gdzie można sobie zjeść kanapki "ze swojej żulerskiej torby".
Jednak odnoszę wrażenie, że podzieliłeś społeczeństwo na 2 kategorie - porządnych prawych obywateli co kupują w takich miejscach (i oni są super) i cwaniaków co zrobią kanapki w domu i herbatę w termosie i pójdą na wyprawę.
Przy tym wszystkim wygląda to tak jakbyś nie widział tego, że nie każdego stać na duże wydatki a np lubią podróżować i podziwiać czy to naturę czy sztukę i nie zarabiają tyle by korzystać z biur podróży itp. (tutaj to też inna historia).
Czy w takim razie jak jadę z dziećmi 500km to jestem cwaniakiem jeżeli zrobię przed wyjazdem kanapki i kupię wodę mineralną w biedronce i zapakuję ją do "żulerskiego plecaka"?
Nie lubię być rąbany na cenach i nie czuję potrzeby spać w hiltonie, kupować herbatę za 20zł czy wodę mineralną za 5EUR.
Wydaje mi się że temat został mocno spłaszczony.
Jak już zostało napisane żyjemy w świecie konsumpcyjnym i niestety jakby nagle 50% społeczeństwa kupowało tylko to co potrzebuje to wszyscy byśmy ucierpieli bo nie ma klientów to zamykamy interes, zamykamy interes to zwalniamy pracowników, zwalniamy pracowników to nie mają pieniędzy aby kupić nawet tylko to co potrzebują.
Każdy kto prowadzi jakąś działalność chce zarobić a nie tylko przeżyć. Jedni chcą zarobić bo chcą się pokazać w nowym BMW a inni bo chcą podróżować. Każdy ma inne pobudki.
To samo tutaj, po co trzymamy Atari i kupujemy różne dodatki do niego co jeszcze ktoś tworzy? bo to takie nasze hobby. I tutaj też można odnieść wrażenie są cwaniacy bo przecież ludzie płacą za Atari 500zł ale ktoś chce to kupić za 200zł. Taki mamy rynek i w niektórych kwestiach to kupujący ustalają cenę.
Ten temat jest tak rozległy że to jest temat na napisanie książki związanej z ekonomią.
Co do cen - byłem swego czasu w Turcji i niestety za wodę mineralną w hotelu chcieli 5EURO za 0,5l (to było tak z 5 lat temu) i kupiłem to bo nie miałem wyjścia a "kranówy" nie będę pić aby nie dorobić się niespodzianek.
Czy jeżeli kupiłem taką samą wodę poza hotelem spacerując gdzieś za 1EUR to jestem cwaniakiem?
Widzimy ceny w sklepach czy to osiedlowych czy to biedronkach czy innych lidlach i jeżeli ktoś pójdzie np na stację i chce kupić Colę to za 6zł będzie miał może 0,5l a w sklepie w tej cenie 2l, może nie idealny przykład ale jedni chcą oszczędzić a drudzy zarobić no i oczywiście mamy masę różnych innych kategorii włącznie z tymi co chcą nas orżnąć na tyle ile się da.
A czy taka stacja benzynowa nie jest cwaniakiem? W końcu taki hot dog + cola w zestawie tańsze niż osobno a to dlatego że inne podatki na poszczególne elementy i w ten sposób sami obniżają podatek do zapłaty. Nie wiem czy to dalej praktykowane bo dawno nie kupowałem hot dogów.
Czy w takim razie prowadzący działalność nie są cwaniakami chcąc obniżyć podatek i kupują setki zbędnych rzeczy do swojego interesu?
Co z dużymi korpo co też kantują kraj na podatkach i płacą totalne minimum lub w ogóle?
Można by wywnioskować, że wszyscy cwaniakują.
Układ w całości jest taki że i jedni i drudzy są potrzebni. Jeżeli zamyka się sklep osiedlowy bo nie miał klientów bo otworzyli niedaleko biedronkę to też jest źle ale czy klient się tym przejmuje? nie, otworzy się pewnie kolejny sklep albo pójdzie do biedronki ten człowieczek i będzie cwaniakiem bo 100m dalej może kupić to samo za kilka złotych taniej.
Temat można by rozwijać w nieskończoność.