mr. fix it napisał/a:drac030 napisał/a:Nie jest to "dokładnie to samo", bo umiarkowane programy socjalne (a takim jest 500+) istnieją w tej czy innej formie wszędzie
"umiarokowane"?!? 23 mld na krechę, tylko po to żeby to przejeść nazywasz umiarkowanym programem?!?
Oczywiście, że nazywam, przecież właśnie tak napisałem. Jeśli sądzisz, że 20 mld złotych na taki kraj jak nasz to jest dużo pieniędzy, to sorry, ale urodziłeś się wczoraj albo chowałeś pod kamieniem. To nie jest dużo, tylko tyle ile napisałem: umiarkowanie, czyli tak średnio.
Co to znaczy "istnieją wszędzie"?!? To znaczy gdzie? Konkretnie, jakie kraje rozwijające się, z naszego regionu pożyczają kasę, żeby ją przeżreć, a nie zainwestować np. w infrastrukturę?
Odpowiedź jest prosta: wszystkie.
Najwidoczniej muszę przytaczać dane z mf.gov.pl, bo nawet ich nie przeczytałeś.
Zreferuję Ci to na szybko, od 2010 roku wartość emitowanych obligacji rocznie:
2010 - 2.37 mld
2011 - 2.22 mld
2012 - 2.45 mld
2013 - 2.92 mld
2014 - 2.72 mld
2015 - 3.21 mld
2016 - 4.63 mld
2017 - 4.50 mld - a nie ma jeszcze danych z października, listopada i grudnia!!!
Ustawę budżetową może i znasz ale wyraźnie nie znasz szerszego kontekstu i historii pożyczania kasy przez Skarb Państwa.
Dziękuję za "zreferowanie" i światłe pouczenia, ale musisz przygotować się na mały szok: kwoty, które przytaczasz, dotyczą (i to na pierwszy rzut oka widać) obligacji tzw. oszczędnościowych, to znaczy tych, które rząd sprzedaje na rynku krajowym. Na rynek zagraniczny te emisje są DZIESIĘĆ do DWUDZIESTU razy większe rok w rok i opiewają na dziesiątki miliardów złotych rocznie. Ministerstwo Finansów potrafi za jednym posiedzeniem (jedną aukcją) sprzedać obligacje za 10 albo 15 mld, a ty mi tu wyskakujesz z jakimiś groszowymi transzami po 2 albo 4 mld rocznie ze sprzedaży na rynku krajowym i sądzisz, że to są znaczące kwoty.
Jest to oczywiście zła praktyka, co widać po tym, jak ten dług rośnie (przez 28 lat uzbierało się już tego chyba z bilion złotych). Korwin kiedyś proponował wpisanie do Konstytucji zakazu uchwalania budżetów z deficytem, ale został olany.
I dobrze, że został olany bo jest klaunem, a nie ekonomistą.
Tylko że nawet ten klaun rozumie to, czego ty nie rozumiesz, tzn. że deficyt budżetowy pokrywa się emisjami obligacji. I jeśli deficyt zapisany w ustawie budżetowej na dany rok opiewa na kilkadziesiąt mld złotych, to właśnie za tyle mld rząd będzie musiał sprzedać obligacje. Wystarczy połączyć dwie kropki. Jeśli dochody budżetu z innych źródeł okażą się większe od zakładanych, sprzedaż obligacji będzie nieco mniejsza. Jeśli mniejsze - nieco większa.
Deficyt budżetu w latach 2005-2016, na wykresie. Wartości w milionach złotych:

Przyjrzyj się temu wykresowi i odpowiedz na pytanie, gdzie ze swoją obecną paniką i paranoją byłeś w 2010 roku, kiedy rząd Tuska opchnął obligacje za ponad 40 mld?
MF za rządów historyka z WBK opowiadało już różne banialuki
Chyba nie większe od tych, które ty tu wypisujesz, myląc np. obligacje krajowe z zagranicznymi i ujawniając, że kompletnie nie masz pojęcia o rzędzie wielkości kwot, którymi obraca budżet.
Po raz kolejny zapraszam na mf.gov.pl, do arkusza z danymi o sprzedaży obligacji w roku 2015.
Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy (w świetle powyższego), jak humorystycznie twoje "zaproszenia" i napomnienia brzmią. A może już... ?
Opowiadanie bajek co PO/PSL "planowało" na 2016 to po prostu nędzne insynuacje i plotkarstwo.
Aha, ustawa budżetowa na rok 2015 (EDIT: literówka, oczywiście "2016") uchwalona przez PO/PSL to insynuacje i plotkarstwo.
To mam na myśli, że stopy procentowe ustalane przez NBP ustalają cenę (czyli wysokość oprocentowania) kredytów udzielanych przez banki komercyjne, a te kredyty dopiero stanowią źródło emisji pieniądza. W ten sposób NBP kontroluje podaż pieniądza na rynku, a co za tym idzie również inflację.
Serio? To dlaczego inflacja poszła znacząco w górę, a stopy procentowe stoją w miejscu?
Bo nie poszła znacząco? Zainteresuj się, jak wygląda tzw. cel inflacyjny NBP, jak się go definiuje i kiedy NBP reaguje na wahania inflacji. Wtedy może się zorientujesz, co to jest "znaczący wzrost inflacji".
Ile i na co wyda budżet, nie ma tu nic do rzeczy.
No właśnie ma! To właśnie to widać po efekcie 500+. Rząd kasę z wyemitowanych obligacji rozdał ludziom, którzy wydając ją zwiększyli podaż pieniądza na rynku. Stąd inflacja. Serio tego nie rozumiesz?!?
Nie zwiększyli podaży pieniądza. Wydatki budżetu - na jakikolwiek cel - nie mają wpływu na podaż pieniądza niezależnie od tego, czy środku budżetowe pochodzą z podatków, ze sprzedaży obligacji krajowych, czy ze sprzedaży obligacji zagranicznych. A to dlatego, że te pieniądze tak czy owak pochodzą z wewnętrznego obiegu pieniężnego, a ilość pieniędzy w tym obiegu to jest właśnie "podaż pieniądza". Jak to mniej więcej działa, opisałem ci w poprzednim poście...
Zauważyłeś może takie dziwne zjawisko, że aukcje obligacji SP korelują ze WZROSTEM (chwilowym wprawdzie, ale wzrostem - a nie spadkiem) ceny złotówki? Wiesz może, dlaczego? Ano, bo obligacje denominowane są w złotych. Zagraniczny inwestor, żeby je kupić, musi najpierw wymienić swoje pieniądze (np. Euro) na złotówki. Ściąga tym samym złote z rynku i stąd skok ceny. Wpłacone przez niego eurasy zostają w skarbcu NBP, a inwestor idzie z gotówką w zębach do MF i dostaje za nią obligacje. Innymi słowy, pieniądze, które rząd zdobył (i wydaje) w wyniku sprzedaży obligacji pochodzą znowu z NBP, gdyż to NBP jest instytucją odpowiedzialną za emisję pieniędzy w Polsce. A nie rząd ani budżet, bo ani rząd ani budżet nie są emitentami.
Jaaaaa... serio? Serio będziesz spłycał dyskusję do takich banałów?
... i to podobno są dla ciebie "banały". Ale mimo tego dalej utrzymujesz, że wydatki budżetowe zwiększają podaż pieniądza na rynku. Czyli nie rozumiesz z tego opisu ani słowa.
A powiedz mi, co się dzieje z obligacjami, które są emitowane za złotówki?
Poza tym, ze jest ich stosunkowo niewiele, to dokładnie to samo: środki uzyskane przez ich sprzedaż pochodzą z Polski, więc podaży pieniądza nie zwiększają. Wydajesz się nie pojmować jednej prostej rzeczy: budżet nie jest emitentem pieniądza; dokładnie tak samo jak ty nim nie jesteś, choćbyś pożyczył pieniądze od sąsiada (= obligacja krajowa), a potem przepił, albo pożyczył pieniądze od wujka z RPA (= obligacja zagraniczna), a potem przepił. W obu wypadkach środki, które przepijasz, pochodzą z krajowego obiegu pieniężnego, konkretnie ich źródłem jest emitent złotego, czyli NBP.
Przypominam też, że nie NBP tylko MF emituje obligacje.
Ale pieniądz, który MF dostaje za te obligacje, emituje NBP, patrz wyżej.
Zastanowiłeś się przez moment, że skoro te "eurasy zostają w skarbcu NBP" to w momencie umorzenia obligacji wyparują z tego skarbca, bo właściciel obligacji pozbywając się ich, będzie chciał wrócić do swojej waluty macierzystej?!? TADAM!
No i gdzie tu rewelacja? Każdy, kto ukończył przynajmniej 3 klasę podstawówki wie, że pożyczone trzeba oddać, i jakie operacje arytmetyczne się tu odbywają. Dlatego osobiście uważam notoryczne uchwalanie budżetów z deficytem i pokrywanie go emisją obligacji za zło.
EDIT: aha, jeszcze jedno - kwota, którą budżet przeznacza rocznie na tzw. obsługę zadłużenia (czyli głównie wykup starych obligacji) narosłego przez ostatnie 28 lat, jest rzędu 30 mld złotych. Rok w rok.
Masz natomiast w 100% rację, że za kreacje pieniądza odpowiedzialny jest NBP, ale w przypadku 500+ gdzie kasa pochodzi z obligacji
Nie, ta "kasa" pochodzi również z NBP. Rząd nie jest emitentem pieniądza w żaden sposób.