76

(18 odpowiedzi, napisanych Zloty)

1. http://translate.google.com/
2. polski -> angielski
3. sikor -> ???
4. ??? -> google / grafika

77

(167 odpowiedzi, napisanych Zloty)

Tak to już bywa. A widziałeś co po party zostaje na podłodze na głównej sali?

78

(167 odpowiedzi, napisanych Zloty)

tebe napisał/a:

nie sra się do własnego gniazda

Dobrze, że ludzie nie traktują poważnie przysłów. Inaczej każdy chodziłby srać do sąsiada. :)

79

(167 odpowiedzi, napisanych Zloty)

Prawdopodobnie też zależy to od ilości romów i ich statusu. Ci najbogatsi to pewnie mogą sobie pozwolić na płacenie za rok z góry. Być może nawet dlatego, że ich biedniejsi krewni na nich zapierdalają i muszą im odpalać dolę. To pewnie podobnie jak każdy inny złodziej - w swoim miejscu zamieszkania nie kradnie, "centrum dowodzenia" musi być czyste.

80

(167 odpowiedzi, napisanych Zloty)

Eeee, na pewno nie wyglą to tak źle, tylko zdjęcie pstryknięte pod złym kątem. :P

81

(167 odpowiedzi, napisanych Zloty)

To wszystko może być prawdą. Jednak trzeba też założyć, że "Polak-złodziej" albo "Polak-pijak" to podobne stereotypy - również nie odbiegają często od rzeczywistości. :)

82

(167 odpowiedzi, napisanych Zloty)

Tak, porozmawiałbyś na pewno. :) Ale portfel byś trzymał kurczowo. :)

Oczywiście - nikt nie rodzi się zły lub dobry. Nie zależy to od rasy czy jakichkolwiek innych biologicznych czynników. Jednak wpływ środowiska jest ogromny. Tak jak się mówi, że w "czarnych" dzielnicach gdzieś w USA jest większa przestępczość itd. W Polsce odpowiednikiem "czarnych" dzielnic są dzielnice patologiczne - i wychodzi na to samo. Po prostu ciężko się wyrwać ze swojego środowiska - czy to wywodząc się z rodziny patologicznej czy też z rodziny żyjącej na wysokim standardzie (nawet dzieci aktorów jakimś cudem "odkrywają" w sporej ilości przypadków własne zdolności aktorskie). Gdy się jednak człowiek wyrwie ze swojego środowiska - świat stoi otworem. I nie ma, że się jest Cyganem, Polakiem czy Chińczykiem (tak, tak, aparat fotograficzny też można odstawić - podobnie jak papierosy). :)

83

(167 odpowiedzi, napisanych Zloty)

Tamten tekst usunąłem XXL, bo mógł być źle zrozumany. :)

84

(167 odpowiedzi, napisanych Zloty)

To inna rzecz, że cyganie nas poniekąd oszukali. Po przewrocie w Rumunii wielu Cyganów, na fali naszego współczucia dla narodu rumuńskiego, mówiło "my nie Cyganie, my Rumuni" (pamiętam to dokładnie). I stąd się wzięli owi słynni, znienawidzeni "Rumuni". Gdy już rozjechali się po całej Polsce, uprzykrzali życie we wszystkich większych miastach. Skoro sami się przedstawiali jako Rumuni, to tak już zostało. Bardzo niesprawiedliwie.

85

(452 odpowiedzi, napisanych Zloty)

Połączenie byłoby fajne ale... czy w przypadku komputerów 8-bitowych musiałyby być oddzielnie przeprowadzane demo compo? Możliwości tych komputerów są porównywalne, więc można by było po prostu zrobić 8-bitowe demo compo i wrzucić wszystko do jednego worka.

Piszę o tym datego, że przeraża mnie wizja compotów ciągnących się przez 24 godziny non-stop. :)

86

(180 odpowiedzi, napisanych Zloty)

A przepływowość rzędu 16 litr / (1/3 sekunda)? :)

87

(167 odpowiedzi, napisanych Zloty)

Nosty, z wieloma rzeczami, o których piszesz, mogę się jak najbardziej zgodzić. Zdaję sobie sprawę, że wychowuje się według wzorców danego środowiska. Ale są też, wbrew temu co piszesz, wzorce, które można by uznać za uniwersalne - znani na świecie pedagodzy opracowują publikacje bynajmniej nie nazywające się "jak wychować dziecko na dobrego Polaka model socjalistyczny '85". :) Zwalanie winy na ustrój czy też okoliczności zewnętrzne tylko potwierdza nieoczytanie rodziców, którzy wychowują "na czuja". Podobnie jak polscy kierowcy, którzy wiedzą najlepiej jak się jeździ i są świetnymi kierowcami, chociaż większość z nich skończyła jedynie podstawowy kurs na prawo jazdy a swoją opinię opierają co najwyżej na braku uczestnictwa w wypadkach (w takim jednak razie najlepszymi kierowcami są osoby, które dopiero odebrały prawo jazdy i przejechały samodzielnie swój pierwszy kilometr).

Jak najbardziej mogę się zgodzić, że wychowując kogoś moralnie słusznie, może się stworzyć dziecko nieprzystosowane do życia w danym środowisku. Czy to jednak zawsze jest złe? Wychowanie uczciwego człowieka w dzielnicy bandytów, w środowisku patologicznym itd. bynajmniej nie przysporzy takiemu człowiekowi "szacunku na dzielni". Ale tak należy dziecko wychować, nie patrząc na gorsze wzorce tylko równając w górę - dostosowując do najlepszych. Pójście po linii najmniejszego oporu nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem.

Nie zgodzę się więc, że świetnie został wychowany ktoś, kto w socjaliźmie podpierniczał sztućce w hotelu. System mógł sprzyjać patologiom ale nadal były to patologie.

Co do "Afroamerykanów" kontra "czarnuchów" - obydwa określenia są dla mnie dziwne. Po pierwsze - czy człowieka o czarnej skórze mieszkającego całe życie w Europie i urodzonego w Europie, który w dodatku nigdy nie był w Ameryce, powinno się nazywać "Afroamerykaninem"? Bzdura kompletna. Oczywiście, że nie jest to "czarnuch" ale może być przecież "czarny". Podobnie jak "biały", jest to tylko określenie koloru skóry i zamiast wymyślać, podobnie jak w "Roku 1984", specjalną nowomowę propagandową, należałoby być może sprawić, żeby określenie "czarny" było tak samo neutralne jak "biały" i po prostu go używać. Jeżeli ktoś jest rasistą, to możesz go zmusić do używania innego określenia ale niewiele to zmieni w sposobie jego myślenia.

Jest też coś takiego jak stereotypy. Wiele osób uważa, że są one krzywdzące. Ale czy na pewno? Polacy to złodzieje - znany sterotyp, który jednak nie wziął się z powietrza. Na zmianę tego wizerunku musimy sobie sami zapracować a nie podnosić krzyk, że ktoś o nas tak myśli. Krasnoludki nie kradły Niemcom samochodów, prawda? Ani południowi Sudańczycy. :)

Jeżeli jednak ktoś uważa, że sterotypy są krzywdzące, proponuję pewien eksperyment - pójdziemy sobie przez miasto w jakiejś gorszej dzielnicy. Jak zobaczymy gości idących z kijami baseballowymi, to ja, kierując się moim stereotypowym myśleniem, przejdę na drugą stronę z góry zakładając, że to idą bandyci. Ale Ty możesz założyć, że to drużyna baseballowa idzie na stadion trenować. Możesz podejść i poprosić o autograf. :)

Tak, opowiadanie "polish jokes" jest objawem złego wychowania osób opowiadających. Nie zmienia to w żaden sposób tego, że te dowcipy nie biorą się z niczego. To kolejne zaklinanie rzeczywistości - zabrońmy innym opowiadać "polish jokes" zamiast zapracować sobie na lepszą opinię.

Mówienie o dzieciach per "bachory" absolutnie nie jest tym samym, co mówienie o czarnoskórych per "czarnuch". Bachor to bachor. Ktoś, kto wielbi dzieci, może się obruszyć. Ale, jak to się mówi, co innych cieszy i raduje, mnie niekoniecznie musi. Tak jak nie prowadzę krucjaty przeciwko "pociechom", tak nie życzę sobie krucjaty przeciwko "bachorom". I tyle.

88

(167 odpowiedzi, napisanych Zloty)

Dla podtrzymania tematu. :)

Ciekawi mnie pewien fenomen. Otóz moje określenie "bachor" wywołało głosy sprzeciwu. I tak każdy rodzic czuje się w obowiązku wyraźnie zaznaczyć, że kto jak kto, ale jego dziecko jest wychowane porządnie i na pewno nie jest bachorem. Zwłaszcza, że sam ojciec również odebrał bardzo dobre wychowanie od swoich rodziców itd.

Ze świecą w Polsce by szukać osoby, która powiedziałaby, że jest źle wychowana, albo że źle wychowuje swoje dzieci. Co więcej - trudno by było znaleźć osoby, które chociażby nie są pewne czy dobrze wychowują swoje dziecko. Często ta pewność jest odwrotnie proporcjonalna do ilości przeczytanych książek na temat wychowania ale to przecież mało znaczący fakt.

Jak to jest, że zdając na prawo jazdy trzeba kuć przepisy i zdawać egzamin a płodząc dzieciaka i wychowując go wystarczy podejście na czuja lub "jakoś to będzie"? Jest to nieodgadnione. I zapewne świadczy o wielkiej odpowiedzialności.

Tak więc mamy w Polsce miliony świetnie wychowanych dzieci. Są one świetnie wychowane przez rodziców, którzy również odebrali wspaniałe wychowanie. Nic to, że dopiero od parunastu lat zaczęło świtać ludziom (w skali globalnej) w głowach, że się dzieci nie bije za karę i że są inne sposoby wychowawcze. Nic to, że ci świetnie wychowani ludzie jeszcze niedawno potrafili w zachodnich hotelach pakować sobie żarcie ze śniadania na cały dzień, bo tacy byli sprytni (i świetnie wychowani). Do tego stopnia nie było to zjawisko marginalne, że istniały hotele, w których jedynym tekstem po polsku była kartka "prosimy o nie robienie kanapek na wynos". Nic to, że owe świetne wychowanie nie przeszkadza w prowadzeniu niezbyt kulturalnych dyskusji a każde negatywne ogólne odniesienie do dzieci wywołuje białą gorączkę. "Lekko dotnij w stół a nożyce cię potną" - chciałoby się sparafrazować znane przysłowie. Jesteśmy super kulturalni i posiadamy świetnie wychowane dzieci. I nie ma tu żadnej sprzeczności jeżeli chodzi o postrzeganie naszego narodu w świecie. "Kulturalny jak Polak" to powiedzenie występujące zapewne w każdym języku na świecie. A tzw. "polish jokes" to przypadek - ot, po prostu wylosowali nasz kraj. Miało być "south african jokes" ale kostka w ostatnim momencie przeskoczyła. :)

Takie tam moje przemyślenia. Nieraz warto uderzyć w stół, bo nożyce tak cicho leżą i się nie odzywają. :P

89

(180 odpowiedzi, napisanych Zloty)

Oczywiście nieskompresowane video, żeby nie stracić na jakości? Bo każda stratna kompresja to nie będzie prawdziwe video z prawdziwego Atari. :)

90

(167 odpowiedzi, napisanych Zloty)

Myślę, że gdyby u nas, oprócz alkoholu, dodatkowo pojawili się skandynawowie z "Pants Off", to by już w ogóle odpadł problem dzieci na party. :)

91

(452 odpowiedzi, napisanych Zloty)

Kisiel'u drogi. Apostrof'y stosuje'my tylko przy odmianie wyraz'ów obcy'ch, w który'ch nie czytam'y ostatniej liter'y (gdy nie jest wymawia'na). :) Np. odmienimy tak Steve'a ale już nie Petera. :)

Mam nadzieję, że ten drobny żart pozostanie bez zgryźliwej odpowiedzi. :) Pozdr!

(PS. A pamiętam, że sam tak pisałem w magazynie NTB; w ogóle polska język trudna język)

Wracając do tematu - party powinno być wesołe i radosne, piwo powinno lać się strumieniami, compoty nie powinny męczyć (czyli powinny mieć przerwy i nie powinny mieć obsuwy - ale to się nigdy chyba nie uda), ludzie powinni być przyjaźnie nastawieni do siebie. I powinien być specjalny pokój do strzelania fochów. :)

Gdyby się jeszcze udało zrobić osobną salę na compo. Na takim Żywcu wręcz wyganiano ludzi z sal z komputerami, sale zamykano i wszyscy udawali się do sali kinowej na competition. To akurat na tych parties było bardzo sensownie pomyślane.

I jeszcze jeden plus organizowania party w lato - nie jest zbyt przyjemnym wyganianie GOŚCI na minusowe temperatury, żeby sobie papierosa zapalili. Osobna salka albo miejsce to podstawa. W lato nie będzie z tym problemu. Ba - pewnie nawet duża część imprezy się przeniesie pod chmurkę. :)

92

(452 odpowiedzi, napisanych Zloty)

No jasne Greyu, ja głównie dyskutuję tu ot tak sobie pisząc co ja osobiście, jako uczestnik, uważam. I zachęcając do dyskusji ewentualnie, bo przecież różne zdania się liczą. Nie ma to żadnego związku z tym, co Ty zrobisz. :)

93

(452 odpowiedzi, napisanych Zloty)

Odróżnijcie zgrywanie dem przez organizatorów (bezpieczna metoda) od zgrywania dem przez uczestników (możliwość oszustwa). Demo compo tak długo nie trwało - mniej więcej tyle samo czasu będą się te dema zgrywały. To jest jeden dzień roboty (dwa, jeżeli weźmie się za to ślimak, trzy w przypadku super ślimaka i cztery w przypadku zwolenników Atari z magnetofonem).

Nie widzę tu żadnych sensownych argumentów poza "nie bo nie" albo (własna interpretacja) "bo to nie jest koszerne".

W przypadku music compo można by było dodatkowo zmniejszyć separację kanałów o połowę (w ten sposób ktoś, kto siedzi przy lewej kolumnie równeż usłyszy to, co się dzieje w prawej).

Innowacje są dobre. Wyznaczanie nowych standardów jest dobre. Zdziadzienie jest złe. :)

PS. Ten cały pokaz rozbierany też już można sobie chyba odpuścić - fajny bajer na Intel Outside niekoniecznie jest tak samo ciekawy na party 15 lat później. A i kasę można rozdysponować na np. większą ilość piwa, które się wyjątkowo szybko kończy. :)

PPS. Mój post pisałem gdy jeszcze nie było postu Greya o tym, że dema będą puszczane z oryginalnych maszyn.

94

(452 odpowiedzi, napisanych Zloty)

Na zasadzie "bo zawsze był kompocik"? "Bo Ziutek na party xxx puszcza z oryginalnego sprzętu to i my musimy"? Przypominam, że mówimy tu nie o jakimś towarzyskim spotkaniu na 30 osób tylko o party wyznaczającym pewne standardy. Już i tak za dużo jest kopiowania z dawnych czasów i czasem wydaje mi się, że w kwestii compo nic się nie zmienia od lat, co jest wręcz żenujące jak na zlot komputerowych maniaków.

Rozwój, panowie, rozwój. Trzeba się rozwijać chociażby po to, żeby w przyszłości ktoś na forum, w temacie dotyczącym innego party, mógł napisać "na takim SV puszczają dema zgrane przez organizatorów do AVIków a nie z oryginalnego sprzętu, więc i wy tak powinniście zrobić".

95

(167 odpowiedzi, napisanych Zloty)

Jakubie Husaku - Twoje nazwisko jest mi znane od lat i szanuję, że ktoś tyle lat potrafi zajmować się komputerami i komputerową muzyką.

Odnośnie Twojego postu - nikt nikomu nie zabrania przyjechać z rodziną. Te osoby, które przyjeżdżają z rodzinami często również nie biorą pod uwagę wielu rzeczy - ot, chociażby Yerzmyey w pierwszym poście dał przykład (cytat: "już ze dwa lata temu jakiś kretyn narzekał, że zrobiłem na compo grę, której nie mógł pokazać synowi. Żałosne."). Jak widać Ty potrafisz przewidywać pewne rzeczy, wiesz co jest dla twojego dziecka dobre a co złe (lub ewentualnie nie jesteś przewrażliwionym rodzicem). Jednak wielu innych rodziców, co było zresztą opisywane nawet w prasowych felietonach, wprowadza wręcz dziecięcą dyktaturę - wszystko musi być dostosowywane pod dzieci, pod rodziny itd. A nie wszystko do dzieci pasuje. I cieszy mnie, że ktoś rozumie, że party nie powinno być dososowywane pod dzieci tylko na odwrót. A co do słowa "bachor" - wybacz, to kwestia podejścia, nie każdy musi lubić dzieci czy też je wielbić. Poza tym jeżeli myślę o przedszkolu gdzie biegają i hałasują dzieci, to myślę o dzieciach. Właściwy mały człowiek we właściwym miejscu. Gdyby podczas alkoholowej imprezy w pubie kręciły mi się jakieś irytujące (w danym miejscu) dzieci pod nogami - mówiłbym o kręcących się, irytujących bachorach. Bachor to bachor - jedni kochają dzieci, uwielbiają je, nazywają "pociechami", "szkrabami", "dzieciątkami", gaworzą mówiąc do nich i ustawiają wszystkich innych oraz całe swoje życie pod dzieci. Inni potrafią (co zresztą we wcześniejszych latach było normą) ustawić odpowiednio dzieci "pod siebie", żeby potrafiły zająć się sobą, nie przeszkadzały dorosłym i nie uczestniczyły w dorosłych spotkaniach. Trzeba wziąć pod uwagę nie tylko dobro dziecka na party ale też dobro innych uczestników. Namawiając wszystkich do przyjazdu z dziećmi trzeba się też liczyć, że gdy z wyjątku zrobi się regułę - z party zrobi się zbiegowisko dzieci (inaczej zachowuje się jeden przyprowadzony 10-latek, inaczej całe ich stado). Party to nie przedszkole ani nawet wystawa edukacyjna. Warto, żebyś też założył parę rzeczy - np. to, że nie każdy musi podzielać Twój pogląd dotyczący dzieci, że ja mam prawo nazywać bachory jak chcę (i nikogo nie obrażać, bo nie mówię o nikim konkretnym) i że naprawdę żadna z moich wypowiedzi nie dotyczyła Ciebie ani Twojego dziecka osobiście, wbrew temu co napisałeś.

Pozdr.

96

(167 odpowiedzi, napisanych Zloty)

Być może nie wyraziłem się jasno, więc uściślę. Oczywiście, że małe imprezy są świetne! W tym roku byłem nad jeziorem z grupą ok. 10 komputerówców, mieliśmy wynajęty całkiem duży domek, było jeziorko, były kajaczki i rowery wodne, były rozmowy przy piwku i Żubróweczce (zależnie od upodobań) na przestronnym tarasie, było ognisko, niektórzy łowili ryby i chodzili na grzyby. Co więcej - na tyle się spodobało, że w tym roku pewnie też się zbierzemy jakąś ekipą na taki tygodniowy wypad (tak - to był cały tydzień!). Szczerze to ja nawet wolę coś takiego, niż wielki zlot scenowców. Ale nigdy, przenigdy bym nie nazwał takiego czegoś słowem "party".

Nie mam absolutnie za złe, że ludzie się spotykają na małych zlotach - przecież każde spotkanie znajomych jest czymś fajnym. Ale żeby od razu musieć to nazywać party?

97

(167 odpowiedzi, napisanych Zloty)

Co do założeń ogólnych, kolego Nosty, to zapewne masz rację. Tak jak wszyscy tu na forum zgadzają się, że party są potrzebne. Kłócimy się tylko w szczegółach. W przytoczonym przez Ciebie przykładzie owa ogólna zgoda jest zgodą co do tego CZY coś robić a nie JAK. :)

98

(167 odpowiedzi, napisanych Zloty)

wieczor napisał/a:

Moja córka przygotowuje prace na SV :D

Może to ona jest tubą propagandową LAMERS? :)

99

(167 odpowiedzi, napisanych Zloty)

Ja w ogóle nie zrozumiałem o co Ci chodzi. Czy ja chcę cokolwiek dzielić? Ja mówię, że przyszłością jest łączenie a nie dzielenie. Nie chodzi o to, żeby zrobić 12 małych spotkań co miesiąc - takie to sobie każdy może samemu zorganizować i zaprosić kilku kolegów. Dawniej porzadne wielkie party organizowało się rzadko ale za to przyjeżdżało na nie mnóstwo osób. I Greyowi w końcu udało się to zrobić w Polsce.

I jaka k... tuba propagandowa LAMERS? Napisz konkretnie kto jest tubą propagandową Lamers (albo co nią jest) i gdzie można było to zaobserwować na party? Rzucasz jakieś mętne oskarżenia bez pokrycia, zdania bez ładu i składu, hasła typu "wóda nie wystarczy aby było lepiej" albo "jak dzielisz na dwoje..." - oprócz zapewne Twojego osobistego poczucia wielkiej głębi takich wypowiedzi, dla mnie nie stanowią one specjalnej wartości, bo nic nie przekazują żadnych konkretnych informacji.

100

(167 odpowiedzi, napisanych Zloty)

Małe "3 grosze" - to zupełnie normalne, że większe imprezy wypierają mniejsze i niejako dyktują warunki. Co więcej - tylko takim sposobem można zrobić coś dla rozwoju sceny. Małe imprezy mają swój urok ale po jakimś czasie ludzie przestają przyjeżdżać na takie mniejsze zloty na zasadzie błędnego koła - ponieważ jest mało osób, to nie przyjeżdżają, a ponieważ nie przyjeżdżają - to inni też nie przyjadą, bo jest mało osób. Potem niekoniecznie organizatorom chce się organizować coś dla małej grupy osób (albo też impreza staje się nieopłacalna) a i wspomniane "rodzinne" klimaty przestają mieć znaczenie (w końcu żona też ma coś do powiedzenia i może zapytać "Zdzichu, po jaką cholerę my się z dziećmi tłuczemy przez pół Polski, żeby popatrzeć na 5 komputerów i pogadać z 10 osobami? To lepiej na wczasy pojedźmy na Mazury." ;)). Jedyną drogą rozwoju jest współpraca i wspieranie tych parties, które przyciągają najwięcej osób.

Nie sądzę też, że ludzie bedą mieli dylemat, na jakiej imprezie wystawić produkcje. Dobre produkcje będą wystawiane na większym party a na mniejszym dzieci organizatora wystawią swoje rysunki i też będzie zabawa. :)