Nosty, z wieloma rzeczami, o których piszesz, mogę się jak najbardziej zgodzić. Zdaję sobie sprawę, że wychowuje się według wzorców danego środowiska. Ale są też, wbrew temu co piszesz, wzorce, które można by uznać za uniwersalne - znani na świecie pedagodzy opracowują publikacje bynajmniej nie nazywające się "jak wychować dziecko na dobrego Polaka model socjalistyczny '85". :) Zwalanie winy na ustrój czy też okoliczności zewnętrzne tylko potwierdza nieoczytanie rodziców, którzy wychowują "na czuja". Podobnie jak polscy kierowcy, którzy wiedzą najlepiej jak się jeździ i są świetnymi kierowcami, chociaż większość z nich skończyła jedynie podstawowy kurs na prawo jazdy a swoją opinię opierają co najwyżej na braku uczestnictwa w wypadkach (w takim jednak razie najlepszymi kierowcami są osoby, które dopiero odebrały prawo jazdy i przejechały samodzielnie swój pierwszy kilometr).
Jak najbardziej mogę się zgodzić, że wychowując kogoś moralnie słusznie, może się stworzyć dziecko nieprzystosowane do życia w danym środowisku. Czy to jednak zawsze jest złe? Wychowanie uczciwego człowieka w dzielnicy bandytów, w środowisku patologicznym itd. bynajmniej nie przysporzy takiemu człowiekowi "szacunku na dzielni". Ale tak należy dziecko wychować, nie patrząc na gorsze wzorce tylko równając w górę - dostosowując do najlepszych. Pójście po linii najmniejszego oporu nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem.
Nie zgodzę się więc, że świetnie został wychowany ktoś, kto w socjaliźmie podpierniczał sztućce w hotelu. System mógł sprzyjać patologiom ale nadal były to patologie.
Co do "Afroamerykanów" kontra "czarnuchów" - obydwa określenia są dla mnie dziwne. Po pierwsze - czy człowieka o czarnej skórze mieszkającego całe życie w Europie i urodzonego w Europie, który w dodatku nigdy nie był w Ameryce, powinno się nazywać "Afroamerykaninem"? Bzdura kompletna. Oczywiście, że nie jest to "czarnuch" ale może być przecież "czarny". Podobnie jak "biały", jest to tylko określenie koloru skóry i zamiast wymyślać, podobnie jak w "Roku 1984", specjalną nowomowę propagandową, należałoby być może sprawić, żeby określenie "czarny" było tak samo neutralne jak "biały" i po prostu go używać. Jeżeli ktoś jest rasistą, to możesz go zmusić do używania innego określenia ale niewiele to zmieni w sposobie jego myślenia.
Jest też coś takiego jak stereotypy. Wiele osób uważa, że są one krzywdzące. Ale czy na pewno? Polacy to złodzieje - znany sterotyp, który jednak nie wziął się z powietrza. Na zmianę tego wizerunku musimy sobie sami zapracować a nie podnosić krzyk, że ktoś o nas tak myśli. Krasnoludki nie kradły Niemcom samochodów, prawda? Ani południowi Sudańczycy. :)
Jeżeli jednak ktoś uważa, że sterotypy są krzywdzące, proponuję pewien eksperyment - pójdziemy sobie przez miasto w jakiejś gorszej dzielnicy. Jak zobaczymy gości idących z kijami baseballowymi, to ja, kierując się moim stereotypowym myśleniem, przejdę na drugą stronę z góry zakładając, że to idą bandyci. Ale Ty możesz założyć, że to drużyna baseballowa idzie na stadion trenować. Możesz podejść i poprosić o autograf. :)
Tak, opowiadanie "polish jokes" jest objawem złego wychowania osób opowiadających. Nie zmienia to w żaden sposób tego, że te dowcipy nie biorą się z niczego. To kolejne zaklinanie rzeczywistości - zabrońmy innym opowiadać "polish jokes" zamiast zapracować sobie na lepszą opinię.
Mówienie o dzieciach per "bachory" absolutnie nie jest tym samym, co mówienie o czarnoskórych per "czarnuch". Bachor to bachor. Ktoś, kto wielbi dzieci, może się obruszyć. Ale, jak to się mówi, co innych cieszy i raduje, mnie niekoniecznie musi. Tak jak nie prowadzę krucjaty przeciwko "pociechom", tak nie życzę sobie krucjaty przeciwko "bachorom". I tyle.