A kogo to interesuje kto decyduje? Efekt jest taki, że osoba, która sentymentalnie wyciągnie z pawlacza Atari i zechce sprawdzić w internecie co tam ciekawego słychać, albo po prostu ściągnąć stare gry i trafi na nasze fora, to w pierwszej chwili zobaczy "o jak fajnie, jest masa ludzi, którzy nadal zajmują się Atari". W drugiej chwili zobaczy całe stado wątków z gównoburzami, a równolegle do tego jakieś mnóstwo konkursów, w których wygrywają jakieś nieistniejące gry. W ostatnim kroku ściągnie Montezumę i więcej nie wróci.

@perinoid, piszesz w wątku umieszczonym na forum Atari, w kategorii dotyczącej Atari 8-bit. Nie trzeba chyba tutaj używać słowa Atari, żeby było wiadomo że rozmawiamy właśnie o nim? Bo jeśli tak, to może doprecyzujmy nasze odpowiedzi na pytanie w tym wątku, czy chodziło o ilość pamięci w Atari?

@xxl, dla mnie gra Gravity Worms nie istnieje, dopóki nie jest publikowana w całości. Jak również kilka innych niezłych gier, które zajęły w konkursach wysokie miejsca. Ta garstka wydań w dziwnym modelu, to są dla mnie wrogie ataki na wolność i rozwój platformy Atari 8-bit, a osoby tak postępujące przyczyniają się w sposób oczywisty do rychłego upadku naszego hobby w formie rozwojowej i pozostanie nam tylko granie w klasyczne tytuły. No cóż, trudno, ale z drugiej strony jest jeszcze sporo osób, które myślą podobnie jak ja i będą walczyć o to, żeby takie pojedyncze incydenty nie zwyciężyły nad ideą wspierania retro zabawy w naszych sentymentalnych podróżach.

perinoid napisał/a:

ogólnie przyjęty model wydawania gier

Nie, to nie jest ogólnie przyjęty model wydawania gier. To jest niszowy model wykorzystany w przypadku Atari w policzalnych na palcach jednej ręki przypadkach.

Beznadzieja. To trochę tak, jak by sprzedać samochód z silnikiem czterocylindrowym, w którym tylko jest jeden tłok. Co prawda nigdzie nim nie pojedziesz, ale możesz sobie sprawdzić jak ten tłok się - za przeproszeniem - posuwa. Jest też dużo pomysłów co jeszcze by mogło być w tym silniku - np. dodatkowo trzy tłoki w pozostałych cylindrach. Wersja podstawowa samochodu będzie dostępna dla wszystkich i wygra w konkursach na najlepsze auto, a dodatkowo 50 osób zostanie wyróżnionych wersją wzbogaconą i będą mogli jeździć zakupionym samochodem.

Ja poproszę zx uno.

PoP nie jest dla mnie żadnym wyznacznikiem. Mówiłem o tym wielu osobom spoza forów, to faktycznie byli zaskoczeni i pod wrażeniem, ale dopóki nie ma gotowej gry i dopóki nie jest publikowana w różnych miejscach, to nie jest przeliczalne na ilość osób zajmujących się Atari. Osoby z którymi rozmawiałem nie wiedzą co to jest atariage.

Fakt uznania przez kogoś że gra jest ukończona nie stanowi o tym że jest ukończona i pełna. GW nie ma poziomów, nie ma celu, nie ma zakończenia, nie działa w niej większość planet, które można wybierać na początku, a więc jest to nadal WIP i niestety prawdopodobnie pozostanie WIP, a za jakiś (krótki) czas większość o tej grze zapomni, a jeszcze większa większość nigdy się w ogóle nie dowie, że coś takiego kiedykolwiek istniało.

xxl, tak jak Cię lubię i w wielu rzeczach często się z Tobą zgadzam, tak do Laury to Ty kolego się nie porównuj. Laura w wersji free jest pełną grą, w której jest wszystko, można ją ukończyć i przejść w całości. Ukłon w stronę kolekcjonerów to są DODATKOWE poziomy, bez których gra jest normalnie pełnowartościowa, a te dodatkowe poziomy uruchamia się niejako jako odrębną grę.
Gravity Worms natomiast w wersji, którą podajesz jako free, jest grą WIP, niedokończoną, z niewielką ilością poziomów i miejscami na kolejne poziomy, które nie działają, bo ich po prostu nie ma. Wersja ta nie ma zakończenia, nie ma celu, jest po prostu zajawką. Ma również podobno jakieś błędy, które poprawiłeś.
Mi się ta gra bardzo podoba, pograłem sobie w tą wersję demonstracyjną, ale żadna tak zwana pełna wersja dla mnie nie istnieje, ponieważ jej po prostu nie ma i nikt w nią nie grał.

Aha, czyli ok. Wydaje się zatem, że potwierdza to fakt, że kupuje grę tyle samo osób bez względu na to czy jest równolegle opublikowana za darmo czy nie jest. Poza tym pojawia się nowy fakt, że gra sprzedaje się w takiej samej ilości egzemplarzy bez względu na to czy jest wokół niej gównoburza dotycząca u1mb. Pasują do tego też moje przypuszczenia, że grę kupują zawsze te same osoby: czyli kolekcjonerzy, którzy lubią mieć pudełka, a także jakaś grupka lubiąca wspierać autorów i/lub wydawców, motywując ich do kolejnych prac.
Nie rozumiem zatem tylko jednego: dlaczego nie może taka gra być opublikowana równolegle za darmo i nie mogą zagrać wnią te dziesiątki tysięcy ludzi, którzy bawią się w ten czy inny sposób Atari? Gra jest dobra, fajna, więc dlaczego nie chcesz żeby ludzie mieli z niej frajdę? Swoją satysfakcję pisania dla siebie już i tak uzyskałeś. Serio pytam, bo nie rozumiem koncepcji.

Ile to jest "cały nakład"? Jak nie chcesz tu, to nie odpowiadaj, jak masz chęć, to napisz na pw i dopisz, że ma zostać w tajemnicy. Mnie ta informacja po prostu ciekawi, a to najbardziej w kontekście tego, na ile moje teorie mają odzwierciedlenie w praktyce.

Mi nie chodzi o nazewnictwo, a Jacques zrobił taką krucjatę o nic, że jak zwykle znalazła się osoba rozwalająca temat i odchodząca od głównego wątku na rzecz gównoburzy... a, faktycznie, też jest w temacie...

Dodam zatem precyzyjniej do moich wyjaśnień głosowania i ogólnej wizji tworzenia gier na Atari, to czego bym sobie życzył.
Zaznaczam jednak, że nie jestem wyznacznikiem żadnych trendów i nie będę ich innym narzucał. Niech sobie każdy robi jak chce, ale podaję argumenty dlaczego akurat ja tak uważam.

1. Tworzenie gier powinno być celowane za wszelką cenę pod 64kB, jeżeli tylko się da. Napisałem już wcześniej w temacie dlaczego. Jak się nie uda, albo będzie to uzasadnione jakimiś mega zajebistymi okolicznościami, to oczywiście należy wyjść w rozszerzenie pamięci, lub w kartridż jako jedyną formę (np. jeśli ktoś wymyśli coś jak całoekranowe animacje, które ruszą tylko z kartridża, ale dzięki temu rozwiązaniu powstanie mega zajebista produkcja, to dlaczego nie?). Jednak wychodzenie w takie rozszerzenia powinno być ostatecznością, a nie regułą (jeśli tylko się da).

2. Gry muszą być wypuszczane za darmo jeśli chcemy utrzymać rozwój naszego hobby. To jest moje zdanie, którego będę się trzymał zawsze. Zamykanie gry jako dostępnej wyłącznie w formie płatnej, to dla mnie tak jak by ta gra w ogóle nie istniała. W takim wypadku w grę zagra kilkadziesiąt osób i tyle. Zostanie zapomniana, a do rozwoju platformy się nie przyczyni ani trochę, a wręcz dla mnie psuje to platformę. Mówimy o (jak szacuję) co najmniej dziesiątkach tysięcy użytkowników na świecie, a wersje płatne gier sprzedawane są w nakładach rzędu kilkudziesięciu egzemplarzy (dane z wypowiedzi Duddiego), lub maksymalnie 200 egzemplarzy (Laura tak się sprzedała o czym mówił kilka razy larek +teraz jeszcze trochę pewnie się dosprzeda od Duddiego). Rząd wielkości takiej sprzedaży w stosunku do ilości użytkowników, którzy mogli by zagrać w grę jest więc znikomy.

3. Równolegle do wypuszczenia wersji darmowej może powstawać wydawnictwo na nośniku, komercyjne, kolorowe, z pudełkami, gadżetami, co tam kto chce. Sprzedaż takiej wersji kolekcjonerskiej będzie na identycznym poziomie bez względu na to czy równolegle jest wypuszczona darmowa wersja, którą można ściągnąć z internetu. To również teza, której będę się trzymał do końca.
Przykłady: wymieniona wyżej Laura była równolegle wypuszczona w wersji darmowej, a mimo to jest chyba najlepiej sprzedaną grą ostatnich lat. Adam Is Me też się sprzedał, pomimo, że od razu zapowiedziano wersję darmową za krótki okres czasu.

4. Wypuszczenie darmowej gry może być pod dowolną postacią, każdy będzie mógł zagrać na początek w emulatorze, żeby sobie w ogóle zobaczyć grę, będzie mógł też przejść ją w emulatorze całą jeśli go wkręci, a następnie zdecyduje sam czy sobie wyprodukuje wersję fizyczną samodzielnie, czy uruchomi na fizycznym Atari z pomocą ogólnodostępnych urządzeń do odpalania plików xex/atr/car. Jak nie będzie umiał, nie będzie chciał, itp., to zawsze może kupić wersję płatną z gotowym nośnikiem. Jak poprzestanie tylko na emulatorze, to też dobrze, bo jest grupa bardzo duża emulatorowców, którzy są tak samo potrzebni, bo też nieraz tworzą, a jak wolą emulator niż grzejący się złom, na który nieraz nawet miejsca nie mają, to nie czyni z nich nikogo gorszego. Emulatorowcy tak samo przyczyniają się do podtrzymywania platformy.

I jeszcze odnośnie tej burzy Jacquesa: jasna sprawa, że jak się da, to najlepiej jest wypuścić wersję xex, później atr, a dopiero w ostateczności obraz kartridża jeśli jest to uzasadnione takimi rzeczami jak np. w/w opis animacji czy tam czegoś. Programista/twórca powinien sam dobierać technologie pod potrzeby, wiedzieć przy tym jakiego minimum potrzebuje do realizacji celów, a kierować się tym, żeby ułatwić dotarcie do jak największej liczby odbiorców.

Oczywiście powtórzę to co napisałem na początku: to nie są narzucania dla nikogo, to są tylko moje życzenia i moja wizja świata idealnego w moim subiektywnym odczuciu. Co kto robi, ten robi to co sobie chce:-)

Jeden nawet wyżej potraktował poważnie to, że Ty potraktowałeś poważnie to co nie jest zbyt poważne:-)

:-) hehehe:-)

Jacques napisał/a:

Coś co się da odpalić na Atari, więc niech to będzie udostępniony ATR, XEX, ale nie obraz CAR, bo tego w prosty sposób nie załadujesz bez posiadania dodatkowego sprzętu.

Do atr lub xex też musisz mieć dodatkowy sprzęt:-) A obraz car załadujesz dzisiaj z różnych urządzeń, które już były tu wymieniane. Poza tym żeby się nie spierać nie na temat: moje zdanie jest że gra powinna być celowana w 64kB jeżeli tylko się da. Może być przy tym udostępniona na nośnikach różnych, byle się dała uruchomić na normalnym Atari.
Temat udostępniania za darmo plikowej wersji gry jest osobnym tematem, i uważam tutaj, że skoro ktoś Ci udostępnia grę za darmo, to narzekanie jeszcze wtedy że udostępnił nie w takim formacie jak byś chciał, robi się z goła obrzydliwe jak wtręty jednego kolesia co każe programistom robić tak, żeby się grę dało spod sparty odpalić. Bleee.

Jacques nie masz racji w moim odczuciu. Wg Twojej definicji plikówką tak na prawdę jest tylko xex, albo zestaw plików uruchamialnych spod dowolnego dosa. Niedosowy atr jest takim samym obrazem (dyskietki) jak obraz kartridża. Do obu tych rzeczy uruchomienia musisz mieć jakąś uruchamiaczkę, czyli dodatkowe urządzenie do Atari.

Dla mnie definicja jest taka, że wersje plikowe gier to wszystkie takie formy, które da się odpalić ściągając odpowiednie pliki i uruchamiając je na emulatorze, lub na prawdziwym Atari z użyciem dedykowanego urządzenia, potrafiącego dane formaty plików obsłużyć i podać do Atari tak, żeby Atari mogło to sobie odpalić.

Ale mojego carta z Dude Story, czy tego o którym pisaliśmy w tajemniczy sposób ze zbytim?
Z resztą na oba carty i tak odpowiedź brzmi "nie wiem":-)

966

(9 odpowiedzi, napisanych Emulacja - 16/32bit)

No ok, ale to było dwa lata temu, emulator potrzebowałem przez chwilę tylko do przetestowania tego i owego, a ja się obecnie emulatorami już nie bawię...

laoo, myślę sobie, że w przypadku kartridża Maxflash można to zrobić bardzo podobnie z zamianą miejscami dwóch obszarów 16kB, tylko trzeba zrobić dodatkowo procedurkę (raptem max kilka linii kodu), żeby z Maxflasha najpierw jeden bank 8kB przewalić na drugi obszar 8kB, a potem drugi bank 8kB po prostu podłączyć w swój obszar 8kB. Jeśli nie będzie konieczności uzyskania mega szybkości całej operacji, a tylko chodzi o podmianę danych np. kolejnych etapów gry, to praktycznie nie zrobi nam to różnicy.
Natomiast format Maxflash ma tę zaletę, że można zgodne z nim kartridże stosunkowo tanio produkować i wydawać na nich gry. Jest już kilka wersji takiego kartridża zgodnego z Maxflash. Druga zaleta Maxflash, to bardzo łatwe zapisywanie na kartridżu np. postępu gry, highscore, kodów itp.

Ja z tym kimś będę negocjował, żeby powstała taż plikówka na rozszerzony RAM. Ale potwierdzam, że wersja kartridżowa będzie działała na stock 64k.
I też nic więcej nie powiem, ale będzie hicior:-)

Aha, i dodam jeszcze, że musowo zawsze jestem zwolennikiem, że plikówka za free w celu propagowania rozwoju Atari, a równolegle wersja fizyczna do kupienia dla kolekcjonerów, tych co lubią fizyczne nośniki i tych co chcą wspierać twórców i/lub wydawców.

969

(9 odpowiedzi, napisanych Emulacja - 16/32bit)

I tak i nie. Po prostu przestałem używać emulatorów...

I właśnie tu kompletnie mamy odmienne zdanie. Uważam, że jak najbardziej ich ten temat dotyczy, bo szukając np. w Polsce gier, trafia się na bazę na atarionline, gdzie umieszczone są wszystkie gry. Również nowości, więc jak nowości ktoś ściągnie w paczce razem z innymi grami (na aol można ściągnąć całość w zip), to trafią na nowsze produkcje. Zauważą ten fakt choćby dlatego, że w nazwach plików jest rok wydania, więc szybko zaczną sprawdzać te nowości zaskoczeni, że są gry np. z 2020 roku. I teraz jak się okaże, że tych nowych gier nie da się odpalić, to oleją temat poszukiwania dlaczego nie działa, bo nawet nie będą wiedzieć co to za gry, czy dobre czy nie, czy to jakieś błędne pliki, czy co.
Daleko szukać? Ja tak trafiłem po latach właśnie na aol, aage, aarea. Najpierw odpaliłem stare gry, potem zachwyciłem się nowościami, potem zacząłem aktywnie uczestniczyć w forach i na dziś zrobiłem przez tych ostatnich kilka lat kilka bardziej lub mniej udanych projektów elektronicznych, a obecnie piszę grę i będę pisał kolejne. Gdybym wtedy tych kilka lat temu ściągnął paczkę ze starymi grami i nie było by tam nowych produkcji, które mi się spodobały, to nie wkręcił bym się aż tak bardzo w temat, bo mam kilka różnych hobby i inne by zdominowało moje życie.
To mam na myśli mówiąc o rozwoju. Podobnie chyba np. Bocianu wskoczył na aol i dziś jest jednym z czołowych twórców nowych dobrych gier i popularyzatorów programowania.
Uważam, że jak tacy ludzie nie będą zasilać społeczności, to Atari po prostu umrze i zniknie, a sentymentalni użytkownicy wracający po latach do Atari nie będą mieli szansy żeby się w temat wciągnąć i pozostanie tylko granie w Montezumę i River Raid w zaciszach niektórych domów, co będzie przygasającym płomieniem gasnącej świecy, że się tak obrazowo i z lekka poetycko wyrażę:-)

Z moich obserwacji wynika, że ludzie z rozszerzonymi Atarkami i maniaków którzy w ten sprzęt inwestują i rozbudowują jest dosłownie garstka w stosunku do wszystkich użytkowników. Garstkę również stanowi grupa ludzi udzielających się na forach regularnie jak to czynimy np. w tym wątku. Zdecydowaną większość i to wielokrotnie większą niż to co widzicie na niszowych forach i zlotach, stanowią ludzie, którzy ani nie są związani ze sceną, ani nie uczestniczą aktywnie w forach, ani też nie dokupują wydumanych rozszerzeń do Atari. To są ludzie sentymentalni, którzy po latach, lub raz na jakiś czas wyciągają Atari z przysłowiowego pawlacza, albo po latach obecnie kupują Atari takie jakie mieli w dzieciństwie. Ci ludzie w większości dokupują sobie tylko coś pokroju sio2sd/sdrive itp, żeby mieć wczytywaczkę i ściągają z netu ulubione gry z dawnych czasów. Przy okazji ściągając te gry trafiają na fora gdzie ściągają sobie również nowości. Większość tych ludzi nawet nie ma pojęcia że są jakieś rozszerzenia pamięci i inne dziwactwa, dla nich Atari to Atari i tyle. I teraz jak nie mają jak odpalić nowej gry, to ona po prostu dla nich nie zaistnieje.
Swoje obserwacje wyniosłem stąd, że w ostatnich latach handlowałem trochę różnymi rzeczami na allegro i te obserwacje są na podstawie różnych dziwnych pytań od ludzi z allegro. A pytania były natury jak wgrać grę, skąd wziąć jakiś joystick itp. Proste odpowiedzi że istnieje coś takiego jak sio2sd zadziwiało ludzi. Byli zachwyceni, ale i zaskoczeni, podczas gdy dla nas sio2sd to wieloletni wynalazek, który zna każdy. Przy czym zaznaczam, że to nie były pojedyncze przypadki, tylko multum takich pytań. Zwykle to były nawet pytania od ludzi, którzy w ogóle nic na tym allegro ode mnie nie kupowali, ale znaleźli mnie przez allegro, bo wystawiałem jakieś tam akcesoria do Atari, więc postanowili mnie zapytać o rzeczy związane z Atari, bo "widać, że się tym zajmuję".

Dla mnie, jako twórcy gry, ważne jest, żeby każdy kto trafi na temat Atari trafił też na nowości i mógł je odpalić bez problemu.

Dla mnie, jako użytkownika, który chce żeby Atari się rozwijało, ważne jest żeby powstawało dużo dobrych gier na stockowy sprzęt. Jeśli między sobą zrobimy sobie przy okazji jakieś superprodukcje dodatkowo na rozszerzone konfiguracje, to też jest super, ale te produkcje nie mogą przyćmić całkowicie produkcji na sprzęt stockowy, bo po prostu nie będą istniały dla ludzi, którzy nie zgłębiają tematów rozszerzeń i nawet mogą nie mieć pojęcia że coś takiego istnieje, albo nie chcą, bo chcą po prostu na godzinkę odpalić Atari wyjęte z pawlacza.

Tak, dobre porównanie z tym ZX. W drugą stronę nie jestem ortodoksem, więc dopuszczam ewentualność, że jak ktoś zaskoczy mega jakością, mega wypasioną, czy rozbudowaną grą, i wymaga do tego mieć więcej RAM-u, to niech robi, ja RAM mam, więc odpalę sobie taką grę i będę grał. Grunt, żeby takie rozszerzenie nie stało się standardem w takim kontekście, że za chwilę zaczną powstawać węże i tetrisy wymagające 1MB w trybie tekstowym, bo się komuś łatwiej animuje spadający kwadrat przełączając banki:-)

Edit: przyszedł mi do głowy pomysł, żeby zrobić konkurs na jak najbardziej beznadziejną grę z wymaganiem 1MB:-) hehehe:-) Wygrywa najgorsza gra, ale musi wykorzystać cały RAM i trzeba opisać jak go wykorzystuje:-)

Nikt nikomu niczego nie narzuca, ani się nie wtrąca. Nie napisałem, że xxl ma robić grę na 64k bo mu tak każę. Wyrażamy subiektywne opinie, a moja jest taka jak napisałem. Argument z punktu widzenia gracza i użytkownika jest taki, że uważam, że docieranie do maksymalnej liczby odbiorców powoduje podtrzymanie i rozwój Atari - a tego bym sobie życzył, chcę więcej dobrych gier na stock 64k. Argument z punktu widzenia programisty i twórcy jest natomiast taki, że też wolę dotrzeć do jak największej ilości odbiorców niż pisać do szuflady, albo dla jednego działu na jednym forum gdzie siedzi garstka ludzi. Tak że stock Atari 64k wydaje się być najbardziej trafionym modelem.

Moim zdaniem istotny w tych rozważaniach jest też target, w sensie grupy docelowej, dla której kierowane są produkcje.

Myślę, że dema jako produkcje mogą być pisane pod cokolwiek i w wymaganiach mieć cokolwiek sobie twórca wymyśli, ponieważ w demach o to chodzi właśnie, żeby demonstrować możliwości swoje/sprzętu/innowacyjnych rozszerzeń itd. Tu na moje jest pełna dowolność.

Z kolei gry powinny być targetowane na jak największą ilość odbiorców. Żeby trafić do jak największej ilości odbiorców, to powinny być do uruchomienia na stock 64k o ile się da.

MapRAM, pomimo że ciekawy, to już w ogóle jest rzecz, która może być i na zawsze pozostanie tylko ciekawostką. Chyba, że spowodujesz, że wszystkie Atari na świecie nagle zyskają tą modyfikację.