Jacques napisał/a:Z mojej strony na takie gry jak Bomb Jack, Pang, Crownland, Stunt Car Racer, Albert, nadchodzące Flimbo's Quest czy Prince of Persia warto "wydać" każdy kilobajt, który był autorom potrzebny i są to dla mnie produkcje niesamowite, pokazujące, że na Atari może powstać gra porównywalna jakością do schyłkowego C64, niekoniecznie tylko w dziedzinie, gdzie Atari ma oczywistą przewagę, jak np. w (skądinąd genialnym) Yoomp.
Czyli co, ładujmy ext RAM-u ile wlezie, żeby pokazać commodorowcom gdzie raki zimują, dobrze zrozumiałem?
Czytam sobie to forum od nastu lat i nabrałem wrażenia, że motorem napędowym całej tej waszej Sceny jest jakiś kompleks względem C64. Duszki trzeba prekalkulować w ext RAM, a bo komodziarze mają 8 duchów, a my nie, a jednokolorowe ruchome obiekty to jakiś paździerz z lat 70., poniżej naszej godności. Megademo trzeba trzymać w ext RAM, bo komodziarze mają programowalne stacje dysków i mogą doładowywać w trakcie dema, a my nie, o jeju jeju, płynność dema ucierpi.
Ja to bym się ucieszył, jakby powstało Flimbo's Quest bez paralaksy, albo z duszkami software'owymi bez prekalkulacji, odświeżanym raz na 2-3 ramki, albo zrobione na jednokolorowych duszkach sprzętowych, ewentualnie podkolorowanych jak w grach Activision, jeśli miałoby to oznaczać że grę da się upchnąć w 64 KB z doczytywaniem. Nadal byłaby to fajna, grywalna gra. Ale nie, niemożliwe - gra musi być identyczna z wersją z C64, bo inaczej komodziarze zauważą że paralaksa się nie paralaksuje i się będą śmiali. Ludzie, jakbym chciał pograć w wersję która wygląda jak na C64, to sobie bym spiracił ROM-a i grał na C64.
Ja was rozumiem, mi też było przykro, że w Top Sekrecie co chwila pisano o nowych, zachodnich grach na C64, a na Atari to tylko jakieś popłuczyny z Polski. Ale wyrosłem z tego około liceum. A wy macie wciąż jakiś nieprzepracowany kompleks niższości z dzieciństwa. Ludzie, pora zaakceptować wreszcie proste fakty: tak, Atari jest gorszym komputerem; tak, kupując go Wy lub Wasi rodzice postawili na złego konia, porzuconego przez zachodnich producentów oprogramowania; tak, Tramiel z Wenclem oszukali was, reklamując ten komputer jako sensowny wybór; tak, wybierając C64 nie musielibyście zazdrościć innym fajnych gier. Może jak to sobie zinternalizujecie, to skończy się ta bezsensowna gonitwa za komodziarzami, to bezcelowe udowadnianie sobie i światu, że na Atari też mogły być gry, gdyby tylko tym podłym producentom się chciało.
A najlepsze że komodziarze śmieją się dalej, że Flimbo's Quest wymaga 320 KB pamięci. I będą śmiać się nawet z wersji kartridżowej, bo a) to nadal taka sama ilość pamięci, tylko upchnięta gdzie indziej, b) pomyślcie co można osiągnąć na C64 programując grę na kartridż 1MB.
Pin napisał/a:raczej powrót ludzi, którzy przez ostatnie 30 lat Atari miało w dupie :) hahahahahh
Skoro tak ładnie piszesz m.in. o mnie, pozwól że ja Ci napiszę jak to wygląda z mojej perspektywy.
Tak gdzieś do połowy lat 90. śledziłem osiągnięcia demosceny z wypiekami na twarzy - dema Husaka, Magnusa, Pierestrojki różne, a potem jak sprawiłem sobie stację dysków, także ziny i dema całodyskowe, Overmind jest dziś jedynym którego nazwę pamiętam.
A potem się skończyło, bo skończyły się produkcje na mój komputer. Ktoś sobie zdecydował, że od tej pory standardem jest 320 KB, i basta, nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi.
Tobie się wydaje, że my jesteśmy jacyś hipsterzy, co to porzucili Atari i w dupie mają przyszłość tej platformy, a wyciągnęli z szafy Atari bo retro jest trendy. A my nic nie porzuciliśmy, wciąż bawimy się naszym pociesznym komputerkiem z dzieciństwa, z braku laku konsumując jedynie treści które da się na nim uruchomić - gramy w Montezumę itd. sami, z dziećmi, z wnukami. To nie Atari mamy od 30 lat w dupie, tylko was i tę waszą Scenę, bo to wy porzuciliście nas, swoją publiczność, brnąc w te wasze rozszerzenia pamięci. Określenie "elyta" wzięło się m.in właśnie z tego.
tebe napisał/a:pamięć dodatkowa jest aby zachować odpowiednio płynne, szybkie przejścia pomiędzy kolejnymi częściami, tak zaprojektował to twórca i nie wyobrażam sobie wersji dla 64KB w której z menu wybierasz sobie jeden spośród wielu efektów i oglądasz go oderwany od pozostałej całości
Ja nie rozumiem, jak można wykazywać się tak niesamowitą kreatywnością w celu wyciśnięcia ostatnich soków z tej maszyny, jej ograniczeń graficznych, dźwiękowych, a jednocześnie kompletnie kłaść lachę w omijaniu ograniczeń urządzeń zewnętrznych.
Przecież demo nie musi doczytywać kolejnej części w całości za jednym zamachem, może wgrywać kolejne sektory raz na kilka sekund podczas wyświetlania poprzedniej części, nie zabierając całej mocy procesora na SIO. Sektory mogą się wczytywać przy pełnej synchronizacji z muzyczką, która jest specjalnie skomponowana, żeby akurat na czas wczytywania kolejnego sektora grać tylko na dwóch kanałach. Czy ktoś próbował takiego podejścia? To byłby chyba ewenement na skalę światową. Czy można w ten sposób zapewnić znośną płynność dema? Pewnie trzebaby wypracować jakieś kompromisowe rozwiązanie, ale przecież pisanie dem to jest sztuka wypracowywania kompromisów.
Wyświetlacie sto kolorów na ekranie, dwieście duszków w ruchu, trzysta sampli w ramce, a zamiast potraktować ładowanie danych jako kolejne ograniczenie sprzętowe, wziąć je na klatę i kreatywnie ominąć jak całą resztę ograniczeń, idziecie na łatwiznę i lutujecie ext RAM, bo sobie wymyśliliście, że to jedno ograniczenie akurat was nie obowiązuje. Zupełnie jak Chrześcijanie i ich kreatywne interpretowanie Biblii. Aborcja? W żadnym wypadku, toż to życie, trzeba chronić. Kamienowanie cudzołożników? A nie, to takie nieżyciowe, wie pan, chłop musi się wyszumieć.