dely napisał/a:nosty napisał/a:Nawet konstytycje mozna w Polsce dosc latwo zmienic, wiec argument nietrafiony.
A pamiętasz, kiedy ostatnio była zmieniona, skoro tak łatwo ją zmienić?
Na razie nie, ale polska tfu! "scena" polityczna coraz bardziej sie przeksztalca w system dwu-trzy partyjny. Jesli proces sie utrzyma to za pare lat pojedyncza partia lub koalicja 2 partii moze miec na tyle mocną pozycję zeby wpisac do konstytucji nawet to ze lysi nie glosują ;)
dely napisał/a:Według mnie Konstytucja jest bardzo dobra i nic tam specjalnie nie należy zmieniać.
A wg mnie jest koszmarna! Po pierwsze wprowadza takie magiczne pojęcia jak np. "sprawiedliwość SPOŁECZNA". Po drugie wiekość praw jest przez nią przyznawanych z zastrzeżeniem że "ich zakres reguluje stosowna ustawa", lub "wyjątki precyzuje ustawa" lub coś w ten deseń.
Przyklad: Artl 68: "Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. Warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa."
A jak ustawa określi ze ten zakres to jedno badanie na rok, to co? :P
Po trzecie w końcu, jesli zwykly obywatel czyta konstytucje to ma wrazenie ze wszystko rozumie. Jest napisana prostymi slowami. Tymczasem jesli Trybunał Konstytucyjny po miesiącach badania zgodności jakiejś ustawy z konstutucją nie potrafi zgodnie stwierdzic czy jest ona zgodna czy nie, to albo mamy prawo do d... albo sedziowie Trybunalu dzialaja z pobudek politycznych.
dely napisał/a:A jeśli ktoś nie pracuje bo nie może (jest chory, niezdolny do pracy), nie chce (jest żulem) lub się uczy, to też nie może głosować? Przecież nie płaci podatków. Hm, może do parków też takich nie wpuszczać, na wszelki wypadek do autobusów też nie :P
A dlaczego mieliby glosowac?
Trzeba sobie zadac pytanie czym jest panstwo, na co są zbierane podatki. I w zasadzie niezaleznie od tego czy opowiesz sie za modelem liberalnym (minimalna rola panswa: administracja + obrona wewnetrza i zewnwtrzna) czy za modelem w ktorym wiekszosc podatkow jest redystrybowanych (darmowe to i tamto, zasilki, zapomogi, emerytury) to dla mnie sprawiedlimywm wydaje sie by o rozdziale wspolnych pieniedzy decydowali tylko Ci, ktorzy sie w danym roku "zrzucili".
Czyz nie praktykuje sie na zlotach, ze votki do glosowania dostaja tylko Ci, ktorzy wplacili za wjazd? :P
Zauwaz ze nie moze tu byc mowy o dyskryminacji!
Po pierwsze zadna ustawa nie mowi o zakazie dyskryminacji z powodow ekonomicznych czy majatkowych. Praktycznie caly nasz system opiera sie (lub raczej powinien sie opierac gdyby byl kapitalistyczny) na takiej "dyskryminacji"! Bogaty moze sobie kupic wiecej niz bezrobotny. Moze pojechac w I klasie, a biedniejszy w II. To motywacja zeby sie starac pracowac i bogacic. Przeciez nie oburzasz sie ze jak ktos nie ma pieniedzy to nie moze sobie pozwolic na I klase w pociagu?
Po drugie ten zakaz glosowania nie dotyczylby jakiejs grupy spolecznej. Jesli strace prace i przejde na zasilek to od tego momentu nie glosuje. Jesli zaczne placic podatki to moge znow isc na wybory. Wszyscy sa dalej rowni wobec prawa.
Przyklad z autobusem jest od czapy, to bylaby zwykla dyskryminacja.
dely napisał/a:nosty napisał/a:Austryjacy DEMOKRATYCZNIE zaglosowali sobie na jednego pana, ktory byl postrzegany jako skrajna prawica i UE stanowczo poprosila Austryjakow zeby zaglosowali inaczej bo zostana zawieszeni/ukarani (szczegolow nie pomnę).
I słusznie. UE nie prosiła Austriaków wcale, po prostu jej członkowie zawiesili stosunki z tym krajem po tym kiedy Jorg Haider zaczął mieć wpływ na rząd. Nie ma się co dziwić, skoro opowiadał takie banialuki za które w innych krajach (np. w Polsce czy w Niemczech) poszedłby pewnie siedzieć :)
UE miala oczywiscie takie prawo. Moga powiedziec ze: z takim czlowiekiem bawic sie nie chcemy, mamy inne cele. Ale UE popiera calym sercem demokracje. A myslalem ze w demokracji to co jest dla niej "sluszne" okresla wiekszosc przez glosowanie :P