626

(20 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

Spoko, prawnicy Atari juz pewnie wyslali do nich list :)

627

(29 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

qbahusak napisał/a:

szybko przewalutuj na franki! jeśli się da. To jest czysta bańka, podobnie jak ze złotem. Złoto nie może tak sobie piąć się w górę bez końca, toż pierwszy, który sprzeda udziały w złocie, wygra i wywoła lawinę.

Ja tam jestem tylko prostym informatykiem, ale o bance na zlocie, ktora tuz tuz peknie i bedzie wrzask i zgrzytanie zebow, to slysze z mediow od kilku lat nieprzerwanie.

Zloto nie jest "zwyklym" towarem. Jest tradycyjnym, trwalym, namacalnym i niewielkim rozmiarowo zabezpieczeniem na "trudne czasy", niewazne kryzysu, wojny czy rewolucji.

Ja sobie mysle (a z cen zlota mozna wnosic ze nie tylko ja), ze wszystkie te atrakcje jeszcze przed nami w ciagu najblizszych kilkunastu lat. Takze pewnie jakies niewielkie korekty w czasach "malej stabilizacji" na zlocie beda, (jakos podobno czesto tak jest, ze tuz przed ostatecznym kryzysem i smiercią pacjennt wydaje się zdrowszy) ale dlugoterminowo to raczej kurs zlota ciagle bedzie szedl w gore.

628

(29 odpowiedzi, napisanych Emulacja - 8bit)

Za try2emu sprzed 2 dni:

Dzisiaj Android Market zawiesił dostęp do kolejnego emulatora, którego można było pobrać darmowo z ich sklepu – tym razem przyszedł czas na Atari800 – port emulatora a800, nad którym rozwojem czuwa Kostas Nakos.

Decyzję o zawieszeniu Google tłumaczy listem jaki nadesłało ATARI INC, w którym firma wystąpiła o usunięcie aplikacji z powodu... praw do nazwy ATARI. To dość interesujące zważywszy, że chwilę wcześniej z AM zniknął w tajemniczych okolicznościach droid800 a także droid2600 – jeszcze jeden emulator ośmiobitowego sprzętu z wulkanem w logu, także bazujący na kodzie a800 (nomen omen ciut lepiej przystosowanym do pracy pod androidem), chociaż trudno tu dopatrywać się podobnego powodu "zawieszenia dostępu"."

A propos ostatniej dyskusji: wlasnie Atari pokazuje nam kolejne plusy rozwoju szeroko rozumianego prawa autorskiego.

A ja wlasnie czekam na moj pierwszy tel z androidem :( Mozna na toto bedzie pobierac aplikacje z innych zrodel, czy analogicznie jak w jabluszku tylko ten Android Market sie liczy?

629

(29 odpowiedzi, napisanych Kolekcjonowanie)

Jak pisalem, nie wypada mi ujawniac nicka z prywatnej korespondencji.

Ale Duddiemu, gdyby szukal pracy, wróżę swietlaną przyszlosc w dowolnej trzyliterowej agencji sledczej :)

Nie, to nie ma sensu :/ Napisalem ze prosze o oferty cenowe bo nie wiem jak wycenic gry na jaga. A dostalem tylko jedna oferte cenowa (na calosc). Chcialem ominac allegro a spowodowalem zamieszanie. Przepraszam.

W takim razie zmieniam prosze o zamkniecie wątku. Najlepszym sposobem wyceny jest jednak aukcja.
Dzisiaj wystawie wszystkie gry na allegro po 30zl/szt.\.

A zeby osoby, ktore chcialy tu powalczyc nie poczuly sie zawiedzione moim zachowaniem, to kazdy kto wygra aukcje a ma na AA konto dluzej niz rok dostanie 15% rabatu.

Postanowilem sprzedac moje gry na Jaga. Zostawiam sobie tylko kilkanascie tytulow w ktore naprawde czesto gram.

Nigdy nie czylem sie kolekcjonerem tej platformy, a jakos tak przypadkiem zebralo mi sie z 40 boxowanych cartow :) Doszedlem do wniosku ze nie ma sensu zeby u mnie lezaly nieuzywane.

Wszystkie sa chyba kompletne (catrt, box, instrukcja, czesto karta gwarancyjna, reklama i wstawka do pada).
Stan wszystkich praktycznie jest bardzo dobry lub idealny (za wyjatkiem boxow "Syndycate", "Dragon Bruce Lee" i "Ruiner Pinball" ktore maja lekkie zagiecia badz kilku-centymetrowe naddarcia pudelka).
Wiekszosc wyglada jak nieuzywane nowki, bo choc carty uzywalem i zabieralem na zloty, to pudelka lezaly u mnie w szafce bezpiecznie schowane przed sloncem, kurzem i swialem slonecznym :)
Zreszta moge wyslac szczegolowe fotki kazdej gry.

Aha, ten czarny pasek z napisem "Kasumi Ninja" to opaska na glowe dodawana do gry :)

Trudno mi ocenic za ile moge je sprzedac.
Jesli ktos jest zaintresowany poprosze o propozycje cenowe, ktore nie beda dla mnie obrazliwe. Jesli kupiec sie nie znajdzie to za dwa dni carty trafia na allegro z cena wywolawcza 30 - 40zl za sztuke (co jak ocenilem jest i tak taniej niz obecne ceny z eBay).

http://nosty.neostrada.pl/sprzedam/jag_-_wszystkie_gry.jpg

632

(29 odpowiedzi, napisanych Kolekcjonowanie)

Pare dni temu sprzedawalem na Allegro carta River Raid:
http://allegro.pl/show_item.php?item=1768930341

Cart byl nowy (kiedys kupilem pare sztuk nowek w oryginalnym pudelku Activision), wiec zalaczylem zdjecia kazdego boku i napisalem w opisie:

"Stan jest idealny - lepszy byc nie moze. Gra byla najwidoczniej przechowywana w bardzo dobrych warunkach. Wyglada jak wlasnie zdjeta ze sklepowej polki."

I napisal do mnie potencjalny klient (nicka nie zdradze gdyz to koresponencja prywatna) przydlugi list, zadajac w koncu 4 pytania o stan pudelka wsrod ktorych bylo jedno, ktore zwalilo mnie z nog (i nie chodzi mi o blad):

Czy folia jest jakoś uszkodzona, mam tu na myśli nawet bardzo niewielkie rozdarcia, dziury etc. Czy jest ona porysowana – „życie pułkowe” ?

:D

Wniosek: nastepnym razem bede pisal: "gra wyglada jakby przez ostatnie 30 lat lewitowala nawet nie dotykajac polki" :)

633

(98 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

Sikor napisał/a:

@dely: ale microsoft jest zarejestrowany u nas, ma wykupione prawa do znaku i nazwy. A Atari poki co - nie. I tu tkwi drobny szczegół różniący te sprawy.

A nieprawda:
http://msp.money.pl/zakladam_firme/znak … 52603.html

Ciekawostka - wyglada na to ze Karen probowalo zastrzec sobie w Polsce caly logotyp Atari :) Ale dostali odmowe:
http://msp.money.pl/zakladam_firme/znak … 85386.html

634

(98 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

dely napisał/a:
Adam Klobukowski napisał/a:

Pozywający może podać na pozwie dowolny adres (bez żadnych konsekwencji!), przez co, w postępowaniu uproszczonym, może dojść do procesu o którym pozwany dowie się... kiedyś jak mu np. komornik zajmie pensję.

Bez jaj, że bez żadnych konsekwencji. Wniosek do sądu nie jest świstkiem, a dokumentem. Na celowe wprowadzanie sądu w błąd lub poświadczenie nieprawdy są odpowienie paragrafy. Niemniej jednak, w moim przekonaniu, sąd (np. poprzez bezpośredni dostęp do baz ewidencji ludności) powinien sam sprawdzić jaki jest aktualny adres zameldowania pozwanego.

AS, powtórzę to, co napisał Adam - jeśli nie mieszkasz pod wskazanym przez powoda adresem, to się składa podanie o przywrócenie terminu odwołania, ponieważ sąd nie sprawdza jego poprawności. Poza tym skąd wierzyciel ma wiedzieć, że się przeprowadziłeś?

Dely - po pierwsze nie wierzyciel, tylko starajacy sie dowiesc przed sadem, ze jest wierzycielem :P

Oczywiscie ze zawsze mozna wnosic o przywrocenie terminu, ale jak Ci komornik zajmie pensje to fajnie nie jest, prawda?

W moim przypadku potencjalny wierzyciel podal wlasnie nieaktualny adres, probujac wkopac mnie w splacanie dlugu mojej rodziny pod tymze adresem mieszkajacej. Ja bylem OD LAT zameldowany gdzie indziej. Sad wysylal powiadomienia pod wskazany adres, a moja rodzina wyrzacala je nie czytajac.
Wyrok zapadl, komornik juz sie szykowal z wizytą do mnie.
Jak przywrocilem termin i sie odwolalem, to "wierzyciel" na pierwszej rozprawie wycofal swoje zadania wzgledem mnie.

635

(98 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

Adam - masz racje z tym "przywróceniem terminu odwołania" i AS tez ma racje :)
Jest tylko "male" ALE: dopoki sąd nie uwzgledni Twojego wniosku (co moze potrwac pare tygodni), komornik moze w majestacie prawa zając Ci dobytek. Bo ma PRAWOMOCNY wyrok sądu.

No i termin 7 dni na odwolanie jest tez zdziebko krotki. A ilu jest ludzi, ktorych na prawnika nie stac, a napisanie chocby reklamacji rachunku za gaz jest dla nich nieosiagalną umiejętnoscią?

Mialem identyczny przypadek. Listy polecone z sądu do mnie odbieral ktos pod adresem gdzie bylem kiedys krotko zameldowany i wyrzucal do kosza. O tym że sąd nakazał mi coś zapłacić dowiedzialem sie przez czysty przypadek, bo znajoma pracująca u komornika zobaczyła w papierach moje nazwisko i zdziwiona do mnie zadzwonila.

Udalo mi sie sprawe odkrecic, ale po tej przygodzie nauczyłem sie jednego: jesli zobcze jakiekolwiek pismo do mnie chocby tylko pachnące sądem, natychmiast biorę prawnika.

636

(24 odpowiedzi, napisanych Programowanie - 8 bit)

Candle napisał/a:

ach, bo to karta dzwiekowa
ja rozumiem 3d surround, ale nie rotacje

A czemu nie?
XXL gral muzyczki na GTIA, to Ty mozesz sobie zaprogramowac grafike 3D na dzwiekowce :D

@Zbiku - napisalem Ci maila ze dwa dni temu.
Daj prosze znac, czy nie odpowiadasz bo nie chesz na ten temat rozmawiac, czy tez Twoj email podany w koncie AA jest niekatualny.

638

(18 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

lotharek napisał/a:

tak wiec jak ktos chce to i "tajemnic atari" sie nauczy asemblera, no nie ??

E tam... TA to pojscie na latwizne.
Do nauczenia sie asemblera z powodzeniem wystarczy "Atari Basic" Wiesława Miguta ;)

639

(250 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

drac030 napisał/a:

Nawet na zwykły zdrowy rozsądek biorąc to musi tak działać, bo z łatwością można wskazać rzeczy, które wolno robić Chrystusowi, ale nie wolno ich robić chrześcijaninowi.

Powtarzam, ze ja jako byly katolik (a jak pewnie wiesz odejscie od wiary wymaga zwykle gruntowniejszego jej przestudiownia i zrozumienia niz pozostanie w niej) intuicyjnie i zdroworozsadkowo sadze odwrotnie.
I nie chodzi o to co teoretycznie "wolno" Chrystusowi (bo skoro przyjac ze jest Bogiem, to faktycznie moze wszystko), ale o to co czynil na ziemi bedac czlowiekiem.
Ale ten spor brnie za daleko w teologie. Poszukajmy od tego "fachowca".

drac030 napisał/a:

Podobne nieporozumienie masz w sygnaturce: "Gdyby Bóg chciał chronić prawa autorskie to byłoby odpowiednie przykazanie w dekalogu!!!" Ale dekalog to jest wg Biblii zestaw praw uniwersalnych (obowiązujących zawsze i wszędzie), a więc odpowiednie przykazanie tam jest. Nieporozumienie polega tym, że interpretujesz dekalog literalnie - tymczasem, jeśli jest to - a Biblia niewątpliwie tak twierdzi - zestaw uniwersalny, to obejmuje wszystkie sytuacje z definicji. A skoro wszystkie, to i kopiowanie programów również.

Toz to tak piekny przyklad sofistyki, ze az siadlem! :)
Nie interpretuje dekalogu literalnie. Ale to niewazne. Blad jest w Twoim zdaniu "Ale dekalog to jest wg Biblii zestaw praw uniwersalnych (obowiązujących zawsze i wszędzie), a więc odpowiednie przykazanie tam jest." Skad taki pomysl??

Dekalog to jedynie zbior nakazow i zakazow. Dotyczy wszystkiego ale nie REGULUJE wszystkiego. To rodzaj prawa. Inaczej mowiac: jesli o czyms nie ma mowy w Dekalogu to znaczy ze jest dozwolone i nie jest przymusowe.

Jesli sadzisz inaczej to powiedz mi gdzie dekalog sie odnosi np do pieczenia bułek albo porannej gimnastyki?

BTW. Kiedys Sapkowski w opowiadaniu o  Wiedzminie zapytal: "po czyjej stronie jest kowal podkuwajacy konie, Dobra czy Zła?".
Oczywiscie ze niektorzy ludzie powtarzaja w kolko "kopiowanie = kradziez" min po to by wciagnac te sfere zycia pod "jurysdykcje" Dekalogu. Jesli na to sie zgadzasz to tak, Dekalog ma odpowiednie przykazanie. Jesli nie (jak ja), to nie ma.

drac030 napisał/a:
nosty napisał/a:
drac030 napisał/a:

>Ale małe firmy (jedno-dwuosobowe), które nie mają sił na ściganie ludzi po świecie, wykańcza właśnie piractwo

Mysle ze jest to jeden z tych czesto powtarzanych mitow. Male firmy, czy tez niezalezni tworcy, sa duzo bardziej elastyczni i "postepowi" niz wielkie koncerny. Rowniez w wyniku tego, ze nie stac ich na walke z piractwem, dostosowuja sie do cyfrowego swiata "post-copyright", adaptują swoj biznes, szukaja nowych rozwiązan ekonomicznych czy artystycznych.

Z czego nie wynika w żaden sposób, że kopiowanie stuffu bez ich zgody jest etyczne. Jeśli w Polsce zapanuje rozbój na drogach, to handel się dostosuje (podnosząc ceny żeby opłacić ochronę, inwestując w transport powietrzny itp.), ale absolutnie nie zmienia to niczego w kwestii napadów na transporty - zbójowanie jak było, tak jest i pozostanie bandytyzmem.

No wlasnie nie. Bo jesli bilans calkowity "bandytyzmu" dla miasta, swiata, kraju bylby dodatni to predzej czy pozniej zostalby on zaakceptowany i usankcjonowany (w "Swiecie Dysku" PRatchetta istniala gildia zlodziei. Owszem kazdy mogl byc w majestacie prawa raz na jakis czas okradzionym, ale za to sytuacja w miescie byla kontrolowan i STABILNA, co w bilansie ogolnym bylo dla miasta cenniejsze. Cos w tym jest.).
Demokracja temu sprzyja, choc w sumie nie jest konieczna. Wystarczy ekonomia.
Takim "oswojonym bandytyzmem" dozwolonym choc niewatpliwie łupiacym kupcow i zmniejszajacym ich zyski są podatki! I zauwaz ze kupcy sie dostosowują - wydaja pieniadze na unikanie tychze (np. przez zatrudnianie doradcow podatkowych).

Ale genralnie przyklad byl nietrafiony.
Bo ja probowalem (moze nieudolnie) wykazac to co mowi Lawrence Lessig w ksiazce Wolna Kultura (http://www.futrega.org/wk/): ze mozliwosc latwego, taniego kopiowania i przesylania danych cyfrowych (rowniez tych obecnie chronionych prawem autorskim) nalezy traktowac jak zdobycz cywilizacji a nie jako zło.
Walke z tym porownuje do walki XIX pastuchow z pociagami czy samolotami ploszacymi ich bydlo. Zgodzisz sie ze ponosili oni w wyniku tego płoszenia realne straty, prawda? Ale czy w imię interesow tej wąskiej grupy ludzi nalezaloby zrezygnowac z pociagow i samolotow?
Ta zmiana paradygmatu jest najwazniejsza.

Inaczej mowiac: swiat sie zmienil i artysci/wytwornie/sprzedawcy musza sie do tego zmieniajacego sie swiata dostosowac a nie odwrotnie.

640

(18 odpowiedzi, napisanych Zloty)

Zgadza sie, sprzedalem za hrywny :)
Ale mam jeszcze takie dwa, wiec spoko Gzyniu, przy najblizszej okazji oddam.

641

(250 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

@drac030 w dyskusję o nasladowaniu Chrystusa (rowniez w kwestii kopiowania czy zestawu cudow) nie bede brnąć, bo jestem ateistą. Przypuszczam ze sie mylisz, ale wolalbym aby ktos kompetentny to skomentowal.

drac030 napisał/a:

>Ale małe firmy (jedno-dwuosobowe), które nie mają sił na ściganie ludzi po świecie, wykańcza właśnie piractwo

Mysle ze jest to jeden z tych czesto powtarzanych mitow. Male firmy, czy tez niezalezni tworcy, sa duzo bardziej elastyczni i "postepowi" niz wielkie koncerny. Rowniez w wyniku tego, ze nie stac ich na walke z piractwem, dostosowuja sie do cyfrowego swiata "post-copyright", adaptują swoj biznes, szukaja nowych rozwiązan ekonomicznych czy artystycznych.

To tez rodzi postep. W sztuce, technice, ekonomii. Moze nawet przedewszystkim to!

Przyklady: moje wydawanie gier na Atari :)
Gdybym po prostu trzaskal cartridge to nic bym nie sprzedal, ale wymyslilem sobie ze jesli zrobie to inaczej: w dobrej oprawie i limitowanymi seriami to znajde nabywcow mimo ze kazda gra, ktora oferowalem (czesto w cenach wyzszych niz gry na PS3!) byla freeware.
Tak, wiem ze dla mnie to zabawa i nie musze utrzymac za to rodziny. Ale uwierz, ze robilem kalkulacje, ze gdybym rzucil prace i zajal sie tym na powaznie na rozne platformy 8/16 bit, to pewnie moglbym z tego zyc.
Kiedys rozmawialem z mlodym muzykiem, ktory wydal wlasnym sumptem plyte i okazalo sie ze sprzedalem wiecej kopii freewarowej gry na Atari niz on swojej plyty!

Inny przyklad, ktory juz podawalem: http://www.humblebundle.com/
To trzecia edycja. Zobacz jak sie kreci licznik nabywcow i zarobionych pieniedzy.
To nie jest akcja wielkiego koncernu tylko wlasnie niezaleznych tworcow gier (tzw. ostatnio bardzo modne "indyki").


A co do spiracenia mojej gry - jak napisalem na AOL zostalo to juz wyjasnione, gra ma zostac usunieta z katalogu na moją prosbe.
Poczatkowo nawet pomyslalem ze to jakis żart - prowokacja w kontekscie naszej dyskusji tutaj ;)

642

(250 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

A propos artystow wystepujacych na scenie i wydajacych plyty.

Niedawno sie zastanawialem nad tym, ze obowiazujacy "paradygmat" jest taki, ze koncerty sa formą promocji plyty.
Nie uwazacie, ze w swiecie "post-copyright" powinno byc raczej odwrotnie? Darmowa plyta powinna byc forma promocji koncertow.
Przeciez na scenie artysta rzeczywiscie daje publicznosci "siebie" - energie, czas, glos i przede wszystkim bezposredni kontakt. Co wiecej nikt mu tej formy zarobku nie zabierze, chocby zniesiono calkowicie prawo autorskie.

Nic na sile, chodzi mi bardziej o zmiane sposobu myslenia - stworzenie nowego "paradygmatu" wlasnie.
Moze artysci zdadza sobie w koncu sprawe ze nie ma sensu walczyc z postepem technicznym, a trzeba sie zmienic i znalezc sposob na jego wykorzystanie. Moze skorzystalibysmy na tym wszyscy: byloby wiecej ciekawych swietnie przygotowanych koncertow. Bylby to drogie koncerty!! Ale czy nie wolelibyscie wydac 100-150zl za koncert swojego ulubionego artsty niz za 2 plyty, gdybyscie te mieli za darmo?

To tylko taka refleksja. No offence.

643

(250 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

mono napisał/a:

Autor programów nie jest Twórcą. Konkretnie nie każdy. (...) Jestem za tym, żeby na równi z Twórcami byli traktowani tylko Ci, którzy tworzą coś nowego - technologie, algorytmy, urządzenia, itp. (...) Praca programisty (najczęściej) nie jest aż tak nacechowana jego indywidualnością i dlatego większość jest wynagradzana marnie.

To Twoje zdanie, ale wg prawa autorskiego jestes w "mylnym bledzie".
Oficjalna definicja:

"Przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia (utwór).
Utwór jest przedmiotem prawa autorskiego od chwili ustalenia, chociażby miał postać nieukończoną. Ochrona przysługuje twórcy niezależnie od spełnienia jakichkolwiek formalności."

Czyli za przeproszeniem nawet patyk wetkniety w psia kupe moze byc Utworem jesli tak zdecydujesz (albo i bez tejze decyzji!).

Zreszta dobrze napisany kod jest PIĘKNY wiec musi byc sztuką ;)

644

(250 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

Po pierwsze prosilbym o zachowanie jakis k... zasad kultury jezyka bo przyjdzie gajowy i... ;)

jury napisał/a:

Poszanujmy ku...wa tylko to proste prawo autorów/wydawców a nie po polsku szukajmy wytłumaczeń że to nie żadna strata.

Gdyby to bylo takie proste, to ja naprawde bym sie dostosowal. Byloby tanio i prosto.
Ale jak nadmienil Eagle, teraz juz placimy kilka razy za to samo. Od czasu wprowadzenia prawa autorskiego, z kazdym rokiem apetyt "tworcow" rosnie. Kolejno wprowadzano prawo dotyczace tlumaczen, utworow zaleznych, domyslna ochrone wszelkiej tworczosci "z urzedu", oplate od kazdego czystego nosnika... Dziesiatki razy (w prawie amerykanskim) wydluzano czas ochrony.
A ostatnio slyszymy o zakusach na prawo do dysponowania tym co sie nabylo (co jest jednym z atrybutow wlasnosci!), czyli zakaz odsprzedazy uzywanej gry.

I to te pomysly a nie proste oplaty "za utwor" sa szkodliwe i grozne!
A Wy (moi oponenci) caly czas z uporem probujecie sprowadzac spor do tego jednego najprostszego przypadku.

Naprawde gdyby bylo tak prosto jak piszesz to placilbym bez gadania. To jest jak z podatkami: jak sa jasne i niskie to wszyscy placa. A jak ludzie czuja sie rabani w d...  przez panstwo z kazdej strony i na rozne sposoby to zaczynaja sie buntowac i bronic szukajac obejsc.

jury napisał/a:

Po prostu mistrzostwo, autor coś wydaje oczekując gratyfikacji,

Wiesz co, poslugujac sie Twoja retoryka i slownictwem, powinienem powiedziec: nie ma k... obowiazku niczego tworzyc czy wydawac! 500 lat temu nie bylo prawa autorskiego a powstala Kaplica Sykstynska i Mona Lisa. Wiec jak autor chce zarabiac na sztuce to niech sie k...  lepiej ten autor wezmie do uczciwej pracy! PROSTE?!

A mowiac powaznie: spokojnie potrafie wyobrazic sobie uklad spoleczno-prawny w ktorym nie ma zadnego prawa autorskiego. I zaloze sie ze mimo to tworczosc by nie umarla. Bo potrzeba tworzenia jest jedna z potrzeb czlowieka (no, wiekszosci ludzi), jak np potrzeba wiary. Czy ktos placi 99% ludzi za bycie wierzacymi?

Przypominam, ze dla mnie, przeciwnie niz dla Eagle'a, wszelkie prawa autorskie i wlasnosci intelektualne, to nie kwestia morlanosci tylko wlasnie pewnej sztucznej spolecznej umowy i prawa.

jury napisał/a:

a je**** polskie ..., a nieważne, spróbuję nie wchodzić w ten wątek

Po pierwsze jako Polak wypraszam sobie "je****".
Po drugie nie "polskie" bo badania pokazuja (te ktore ja czytalem), ze i Holendrzy i Kanadyjczycy i innenacje w zdecydowanej wiekszosci akceptuja wymiane plikow muzycznych przez internet.
Po trzecie juz wszedles w ten watek wiec zachowuj poziom dyskusji.

645

(250 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

Adam Klobukowski napisał/a:

@nosty: to że 2k lat temu o czymś nie pomyśleli, to nie znaczy że tego nie ma, jest niemoralne czy jest tworem diabła. Cyba że myślisz inaczej - polecam założyć słomkowy kapelusz, kamizelkę bez guzików, konia przysposobić do bryczki i pojechać do stanu Utah w USA - tam jest sporo takich co myślą podobnie ;)

Adam, moje powolanie sie na Biblie bylo dosc przewrotne - sam jestem ateistą, ale wiem ze 95% naszego spoleczenstwa to wierzacy Chrzescijanie.
To byl argument dla Nich.

To, ze 2000 lat temu nie bylo mp3 czy gier video nie ma tu nic do rzeczy. Przyklad byl moim zdaniem trafny, bo:
- zwolennicy "twardego" postrzegania wlasnosci intelektualnej przyrownuja te "wlasnosc" do rzeczy materialnych (np. chleba)
- zasady ekonomii niewiele sie zmienily sie przez 2000lat. Wtedy przez cud Jezusa stracil zysk piekarz, teraz przez pirata traci (podobno) wydawca plyty, ale zasada jest taka sama.

646

(250 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

Prosze bardzo - rzeczowo:

drac030 napisał/a:
nosty napisał/a:

Mowiac wprost: Jezus wzial jeden chleb i SKOPIOWAŁ go bezkosztowo tak by nakarmic 5000 ludzi (za drugim razem 4000).

Nie mial pieniedzy zeby kupic chleby dla wszystkich i nie zgodzil sie aby ludzie sami poszli do wioski i kupili sobie jedzenie!

Zgrabny przykład, pogratulować, ale niestety, Chrystus, jak sam nadmieniasz, skopiował to sam, i tylko dwukrotnie - natomiast nie udzielił tej zdolności (a więc pozwolenia) nikomu innemu.

Gdybysmy nie mieli tej zdolnosci, czyli kopiowania to nie byloby tej dyskusji :P
Na razie wprawdzie potrafimy tworzyc "cuda", czyli kopiowac bezkosztowo jedynie cyfrowe dane, ale moze z czasem dojdziemy i do chleba :)

A to co piszesz to herezja! Po pierwsze Chrystus nie musi udzielac "pozwolnia" na nasladowanie siebie, skoro sam w sobie i we wszystkim co robi jest wzorem dla kazdego katolika. Wciaz slysze jak ksieza nawolują zeby isc za Chrystusem i go nasladowac.
A czy to nie obroncy wlasnosci intelektualnej argumentowali, ze nie ma roznicy miedzy wlasnoscia fizyczna a "intelektualną" czy tez cyfrową? Wiec badzcie konsekwentni! Jezus kopiowal chleb, piraci muzyke, ale zasada obowiazuje ta sama.

drac030 napisał/a:

Poza tym można argumentować, że chleb (i ryby), czyli jedzenie, to artykuł pierwszej potrzeby i w sytuacji wyjątkowej można byłoby to zrobić, (...)
Niestety, nie bardzo widzę, gdzie ta sytuacja pasuje do oprogramowania.

Wskazalem, ze Jezus spozytkowal swoj cud rowniez dla ludzi, ktorzy mogli pojsc do wioski i stac ich bylo na zakup jedzenia. Nie roznicowal na biednych i bogatych. To zbija ten argument.

drac030 napisał/a:

Wydaje mi się również, że w sprawie "wirtualnych kosztów" podałem argument, którego nikt nie zbił: są one wirtualne tylko w idealnej (a więc wydumanej) sytuacji, w której zniknięcie wszystkich pirackich kopii spowoduje, że nikt, kto miał do nich dostęp, nie kupi sobie piraconego programu w sklepie. Co jest oczywistą nieprawdą, przeto piractwo generuje rzeczywiste straty, a nie żadne "wirtualne".

Po pierwsze nie "straty" tylko "spadek przychodów". Umowmy sie, ze stosujemy tradycyjne znaczenia slow a nie nowomowe. "Strata" jest jak cos MIALES i straciles. Inaczej mozesz mowic co najwyzej o stracie szansy na zarobek. Czyli nie o czyms co miales ale o czyms prawdopodobnym. Bardziej lub mniej, ale tylko prawdopodobnym.

Inaczej bedziesz rozumowal jak ten facet z dowcipu co byl smutny bo stracil milion, gdyz nie wygral w lotto :P
Sam sie czesto lapie na nieprawidlowym uzywaniu slowa "strata" tak bardzo ta propaganda wciska sie w mozg, ale trzeba z tym walczyc.

Przyjalem Twoj argument o praktycznej niemoznosci rozroznienia kto kupilby, a kto nie daną plyte czy program. To jest problem. Choc wyliczanie strat na zasadzie "nie mozemy tego dowiesc wiec przyjmujemy ze wszyscy piraci by kupili" jest bez sensu. Istnieja metody statystyczne, i badanie pozwalajace zrobic takie wyliczenia dokladniej.

No i ja nigdy nie negowalem, ze kopiowanie dobr cyfrowych moze (w pewnych okolicznosciach) powodowac spadek przychodow niektorych osob/instytucji!
Ale na wszelkie sposoby staram sie wykazac ze:
- spadek ten jest zwykle znacznie mniejszy niz sugeruja to oficjalne wyliczenia tychze osob
- w niektorych sytuacjach paradoksalnie zysk moze byc wiekszy (vide przyklad z supermarketem, albo badania wykazujace ze osoby kupujace muzyke sa czesto jednoczesnie jej dobrymi nabywcami)
- patrzac na calosc gospodarki kraju/swiata bylans moze byc dodatni, a w konsekwensji i Ci "poszkodowani" moga zyskac (vide Polska lat 80-tych bez prawa autorskiego, albo cytat z Billa Gates'a na temat piractwa Chin)
- ze patrzac na nasza cywilizacje jako calosc rozmaite "wlasnosci intelektualne" moga byc hamulcem a nie motorem rozwoju (znow patrz na cyctat z Billa Gates'a na temat patentow).
- I PRZEDE WSZYSTKIM: ze oceniajac i stanowiac prawo autorskie trzeba miec to wszystko powyzej na uwadze, a nie fixowac sie na prostym polaczeniu kopiowanie = "strata".

647

(250 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

A ja chcialem zagadnac/sprowokowac jeszcze z innej beczki:

Wiekszosc z Was, to ludzie wierzacy i Chrzescijanie.
Mam nawet wrazenie, ze obroncy "prostego" rozumienia prawa autorskiego i jego jasnej i wolnej od wątpliwosci etyki postepuja wg slow z Biblii: "Niechaj więc mowa wasza będzie: Tak - tak, nie - nie, bo co ponadto jest, to jest od złego."*

Tymczasem to co mam od kilku lat w stopce to nie jest zart. Biblia jasno wskazuje ze Wasze rozumienie etyki prawa autorskiego i wlasnosci intelektualnej, a przede wszsytkim "utraconych zyskow" jest bledne. I nieraz jakis ksiadz o tym przypomina publicznie wlasnie w kontekscie prawa autorskiego, ku zaskoczeniu mediow i oburzeniu "srodowisk tworcow". Nie przytocze teraz zrodla, ale sam slyszalem taka wypowiedz ksiedza w TV poddajacą w watpliwosc moralnosc dzisiejszego prawa autorskiego.

Chodzi o dwukrotny cud pomnozenia chleba.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Cudowne_ro … nie_chleba

Mowiac wprost: Jezus wzial jeden chleb i SKOPIOWAŁ go bezkosztowo tak by nakarmic 5000 ludzi (za drugim razem 4000).
Nie mial pieniedzy zeby kupic chleby dla wszystkich i nie zgodzil sie aby ludzie sami poszli do wioski i kupili sobie jedzenie!

Opis ze strony kosciol.pl:
Gdy nadchodził wieczór, Pan Jezus rzekł do Filipa: „Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili? A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić” (J 6,5-6). Filip odpowiada: „Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać” (J 6,7). Inni uczniowie mówili: „Odpraw ich! Niech idą do okolicznych osiedli i wsi, a kupią sobie coś do jedzenia” (Mk 6,36). Andrzej, natomiast, brat Szymona Piotra, tak powiedział: „Jest tu jeden chłopiec, który ma pięc chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu?” (J 6,9) „Lecz On im odpowiedział: Wy dajcie im jeść!” (Mk 6,37), oraz „Każcie ludziom usiąść” (J 6,10).

Po czym "skopiowal" jedzenie.

Mozecie wyobrazic sobie miny piekarzy i kupcow z okolicznych wsi? :)

Zauwazcie, ze Jezus nie powiedzial nawet "dajcie chleb kazdemu kto jest zbyt biedny by go sobie kupic".
Nie! Rozdali jedzenie wszystkim jak leci.

I co z tym zrobicie? :)

--
* Swoja droga niektorzy wskazuja ten cytat z "tak tak, nie nie" jako dowod, ze Bog najbardziej umilowal system binarny ;)

648

(250 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

mazi napisał/a:

Tak samo mozna powiedziec, ze 'teorytczna strata' dla gospodarki sa wszystkie swieta koscielne w tym kraju poniewaz wtedy musza byc pozamykane duze sieci handlowe (supermarkety). A przeciez w ten dzien mozna miec spore a nawet wieksze obroty niz w dniu normalnie pracujacym. Czyli, zeby nie bylo takiego prawa, supermarkety generowaly by zysk. A tak go traca. No i dochodzimy do sedna: to jest ten teortyczny zysk a nie jakies pier.doly ze zamordowany czlowiek moglby kupic samochod a juz nie moze :)
W takim wypadku zawsze ktos sie trafi, ktory powie ze wcale nic nie traca poniewaz stoja zamkniete i nic im nie ubywa.

Ja jestem tym czlowiekiem :)

Swietny przyklad podales. Szkoda tylko, ze przeciwko sobie ;)
Pokazuje jak latwo bezrefleksyjnie uwierzyc w propagandę, ktora POZORNIE wydaje sie prawdziwa. Tak wlasnie hipermarkety wyliczyly sobie straty kiedy weszlo to prawo: jesli swieta stanowia 1/50 dni w roku, to one traca 1/50 zysku i musza zwolnic 1/50 zatrudnionych. Tragedia!

A teraz pomysl: co kupujesz w hipermarketach? Jedzenie, ubrania, alkohol, zabawki, ksiazki,...   
Czy w swieta nie jesz i nie pijesz, nie bawisz sie? Czy przez swieta potrzebujesz mniej ubran?
Chyba nie.
Wiec moze nawet jesli nie zrobisz zakupow w swieto, to kupisz troche wiecej przez nim, albo wydasz te pieniadze po swięcie?.

Strata sklepow bylaby faktycznie proporcjonalna do ilosci swiat w roku, gdyby wszyscy ludzie kasę, ktorej nie wydali w swieta w sklepie (na jedzienie, ubrania itp.), zainwestowali na giełdzie, albo wydali na hazard, uslugi albo oddali zebrakowi.
A przypuszczam ze tak sie nie dzieje w 99%.

A teraz najlepsze: przez ten zakaz handlu w swieta, hipermarkety (ogolnie: sklepy) moga wrecz zanotowac wieksze przychody.
Bo ludzie kupuja na zapas. A nie lubia jak im w swieta braknie chleba albo wodki. Normalnie skoczyliby do najblizszego spozywczaka i dokupili pol bochenka i pol basa. Ale wiedza ze nie beda mogli. Wiec byc moze kupuja WIECEJ niz potrzebuja. Przeszacowują swoje potrzeby. Nadmiar zjadają i tyją albo wyrzucają. Ale sklepy zarabiają.


Tyle. I podobnie jest ze stratami tworców na skutek piractwa: czasami są to faktycznie straty, ale nie wszystko jest tak oczywiste jak glosi propaganda.

EDITED: Swieta sa faktycznie stratą dla gospodarki ale wynika to z faktu ze ludzie swietuja zamiast pracowac. Zakaz handlu nie ma tu absolutnie nic do rzeczy.

649

(250 odpowiedzi, napisanych Bałagan)

gepard napisał/a:

Z drugiej strony krew mnie zalewa, jak czytam sobie to co jest napisane na tylnej okładce oryginału na PS3, za który przykładowo zapłaciłem w momencie premiery czasem i ponad 200zł. Wydawca jednoznacznie i kategorycznie daje tam do zrozumienia, iż nie masz żadnych praw do tego egzemplarza gry. Został on Ci za te 200zł "udostepniony". Nie możesz w żaden sposób ingerować w zawartość pudełka, zawartość samej gry, zakazane jest analizowanie nawet fagmentu kodu itp. Surowo zakazane jest także udostępnianie oryginału komukolwiek, wypożyczanie czy też dalsza odsprzedaż. Wychodzi na to, że jeszcze dopłaciłeś by w sumie stać się frajerem :P Mam nadzieję, że na pomysł zakazu odsprzedaży, nie wpadną np. producenci samochodów, bo trzeba będzie jeździć tym samym wozem, aż odpadną przysłowiowe "kółka"...

Hahaha, nie moge sie powstrzymac zeby nie zacytowac Świata Dysku Pratchetta (czesc "Prawda") :D


"Chochlik odchrząknął nerwowo.

— Gratuluję! — powiedział. — Stałeś się szczęśliwym nabywcą De–Terminarza Mk II, najnowocześniejszego produktu biothaumaturgicznego, wyposażonego w niezliczone użyteczne funkcje i całkiem niepodobnego do Mk I, który mogłeś niechcący zniszczyć, nadeptując na niego całym ciężarem.
I dodał:

— Urządzenie to dostarczane jest bez żadnej gwarancji dotyczącej jego niezawodności, dokładności, istnienia lub nie oraz przydatności do dowolnego konkretnego celu, a Produkty Bioalchemiczne w szczególności nie gwarantują, poręczają, sugerują ani nie wyrażają opinii na temat użytkowania swego produktu do jakichkolwiek zastosowań, jak również nie ponoszą żadnej odpowiedzialności prawnej ani materialnej wobec ciebie ani dowolnej innej osoby, istoty czy bóstwa za jakiegokolwiek rodzaju straty czy zniszczenia spowodowane przez to urządzenie lub obiekt albo przez jakiekolwiek próby zniszczenia go metodą uderzania o ścianę, zrzucania do głębokiej studni lub dowolnymi innymi środkami, a ponadto stwierdzają,że zgodę na niniejszą umowę albo dowolną inną umowę, która ją zastąpi, wyrażasz, zbliżając się na odległość do pięciu mil od produktu, obserwując go przez potężne teleskopy lub dowolną inną metodą, ponieważ jesteś kretynem, który tak łatwo daje się zagadać,że przy kawałku złomu z wysoką ceną z radością akceptuje aroganckie i jednostronne warunki, których nie przyjąłby nawet przy torbie psich chrupek i używany jest na wyłączne ryzyko nabywcy.

Chochlik odetchnął głęboko. "

:)

650

(130 odpowiedzi, napisanych Scena - 8bit)

Eagle napisał/a:

Będzie to coś autorskiego i bliższe możliwością A8.
Pobawiłem się trochę w kodowanie i doszedłem do wniosku że portowanie nie ma sensu :)

Brawo!
Tzn. portowanie czasem ma sens, szczegolnie jesli port Atari jest lepszy od innych.
Ale na nasz komputer powstaje ostatnio wiecej konwersji niz dziel oryginalnych i to smutne.
Czekam i trzymam kciuki.