A u mnie w technikum, gdzie chodziłem ponad 30 lat temu było osobne pomieszczenie z laboratoryjne z taką klatką, gdzie na drzwiach była kartka z treścią "Nie karmić Faradaya!" :_)
Myślę, że nikt tu nie neguje samego zjawiska i wpływu promieniowania na zdrowie. Problem tylko w tym, że skutki długofalowego oddziaływania nie są wciąż zbadane. Dyskusja zaczęła się od licznika energii czy wody, które to wykorzystują protokół WMbus (np Apator w 2.4 GHz) lub protokół PLC po kablach. Sedno dyskusji tyczy się tych radiowych ale nawet nie będąc ekspertem trudno wyobrazić sobie by ilość energii wypromieniowanej przez nadajnik typu LoRA była zabójcza przy założeniu, że pastylka bateryjna 3V wystarczyć musi na minimum 5 lat. Wypromieniowana energia jest rozproszona i zasięg nadajnika z licznika sięga do kilkudziesięciu metrów ( przy założeniu, że prędkość transmisji jest rzędu maksymalnie kilkudziesięciu bajtów/s). Poza tym, ilość danych (kilkanaście, max. kilkadziesiąt) bajtów w odstępie co kilka lub kilkadziesiąt minut spustoszenia w mózgu nie zrobi a pastylka bateryjna śmiertelnie może nas ugodzić tylko jak ją połkniemy :L-)
Ja ze swojej strony mogę jedynie powiedzieć, że kompromis pomiędzy wygodą a komfortem psychicznym (niektórzy powiedzą, że chodzi o zdrowie) jest coraz trudniejszy do utrzymania... cyfrowy dom, wifi, zigbee, bluetooth, komórki i te cholerne liczniki... kto tego nie używa ten po prostu aspiruje do zostania 'bieszczadzkim zakapiorem' :-)