To ja opisze swoją przygodę ze sprzedażą Amigi przez Allegro.
Otóż sprzedałem cały duży zestaw za 1200zł. Klient zapłacił odebrał i potem się zaczęło.
W Amidze byłą stacja, która nie czytała idealnie dyskietek, więc dołączyłem drugą stację, wydrukowany przycisk i w aukcji napisałem, że można sobie wymienić.
No to chłop pisał, że on myślał, że sobie tą drugą podłączy na zewnątrz, a nie może. No to ja mu pisałem, że to nie jest zewnętrzna stacja itp.
Potem miał problemy z odpaleniem czegoś, to mu mówiłem, że ja nie jestem od tego, żeby go uczyć obsługi Amigi, ale pomagałem ile mogłem.
Potem do mnie wydzwaniał, potem jeszcze coś straszył, ze go oszukałem i że on jest policjantem czy tam byłym.
W końcu mi ręce opadły i mówię do chłopa: odsyłaj. Szkoda mi czasu i nerwów.
No to chłop odesłał Amigę, paczka przyszła, ja otwieram, a tam róg ułamany w Amidze.
No to znów pisanie do gościa, dzwonienie, wyjaśnianie. Chłop twierdzi, że wysyłał OK.
No to ja do Allegro, a oni, że do przewoźnika.
No to ja do przewoźnika, a oni chcą zdjęcia paczki.
Porobiłem zdjęcia, na co przewoźnik, że paczka jest nieuszkodzona i dobrze spakowana i pewnie chłop wysłał pobitą.
I tak od jednego do drugiego do trzeciego i oczywiście wszyscy mieli w dupie.
Tak więc zostałem z pobitą Amigą - takie to sprzedawanie na Allegro.
W UK jak mi z Ebaya przyszło pobite atari ST (a miałem tak 2 razy na może 30 sztuk) to raz Ebay zwrócił od razu kasę, a raz sprzedawca od razu zaproponował zniżkę (nie wiem czy i jaki był w tym udział ebaya).