O jaka ciekawa dyskusja. I ja sie wlacze do rozmowy, tym bardziej, ze prowadzac atari.online.pl jestem strasznym zlodziejem i nocami (tak, nocami) kradne nielegalne kopie programów na komputer Atari, grabie autorow z naleznych im korzysci materialnych i niematerialnych, a nawet pozbawiam naleznych ich praw autorskich, bo interesuje mnie tez kradziez gier zlamanych przez roznych hackerow, crackerow i innych piratow, ktore zachlannie i lapczywie gromadze. Zanim znow zaczne uprawiac swoj odrazajacy proceder, chcialbym kilka spraw Ci wyjasnic.
Kolego Benedykcie, mam prosbe, bys nie mieszal przykazan Dekalogu do uzasadniania swoich watpliwych moralnie wynurzen. W czasach, gdy Mojzesz zszedl z gory z dziesiecioma przykazaniami, idea praw autorskich nie istniala, a to co nazywasz dzis "zlodziejstwem" bylo normalnym rozpowszechnianiem dziel - gdyby nie przekazywania ustne, a potem zapisywanie w kolejnych kopiach - nie mialbys dzisiaj pojecia, jak piekna byla "Iliada" czy historia o Odysie, nie wspominajac o kopiowanych wielokrotnie fragmentach tego, co dzisiaj nazywamy Biblia. Przykazanie "nie kradnij" w zaden sposob nie odnosilo sie do lamania praw autorskich i dalej sie do nich nie odnosi. Podobnie jak "nie zabijaj", co obecnie probuje sie nam wmowic, nie odnosilo sie i nie odnosi do zabijania zwierzat, ktore w tamtych czasach bylo powszechne.
Dura lex, sed lex - twarde prawo, ale prawo. Z tym, ze Ulpianus Domitius, autor tej maksymy przewrocil by sie w grobie, gdyby uslyszal, ze cos bez prawie zadnej wartosci materialnej, a o duzej sentymentalnej jest rownowazne czemus, z czego osiaga sie kolosalne zyski (porownales Zybexa z Windowsem). On tez jest bowiem autorem stwierdzenia, ze prawo jest sztuką rownowazenia dobroci i sprawiedliwosci. Pozwol, ze Ci przypomne, ze wielu krajach swiata, np. w Zwiazku Radzieckim prawo nakazywalo donosic na nieprawomyslnych, skazywalo ich na wieloletnie wyroki, kazalo zabijac. Ja taki system prawny i takie przepisy zwalczalbym jak mogl. Ty przyszedlbys pewnie nad tym do rzeczy i stwierdzil, ze "dura lex, sed lex". Bo dla mnie rownie wazne jak prawo (nota bene setki razy nizszej jakosci niz to w czasach imperium rzymskiego) jest normalny, zdrowy rozsadek.
Wewnetrzny impuls karze mi zbierac programy, ktore wkrotce znikna z ich normalnych nosnikow (kaset i dyskietek) i dzielic sie z wszystkimi chetnymi, poniewaz tylko to gwarantuje ich przetrwanie. To, ze bede je gromadzil je w zaciszu domu na plycie kompaktowej pozwoli im trwac tylko przez czas mojego zycia/zainteresowania, a moze tylko do czasu znikniecia zapisu z CD. Ponadto nie widzialem, zeby pirackie wersje gier czy uzytkow, przerobione, czasem wzbogacone, z naruszeniem praw autorskich, mialy swoje oficjalne wydania. Ja uwazam, ze to warto tez zachowac dla potomnych. Ty to nazywasz dziecinada - niech bedzie. Ale to moja dziecinada i nic Ci do tego.
A normalny, zdrowy rozsadek karze usuwac programy z katalogu tylko wtedy, gdy poprosi mnie o to autor gry albo firma, ktora uprawdopodobni (tak, nie udowodni! Ja nie potrzebuje dowodow, bo normalnie podchodze do sprawy), ze jest wlascicielem praw do programu. Zakladam, ze reszta autorow nie ma nic przeciwko i zycie pozytywnie weryfikuje to zalozenie. Nie spotkalem sie jeszcze z negatywna reakcja autora czy wspolwlasciciela firmy, ktora wydala dana gre na Atari, mimo, ze wiedzieli, ze sa u mnie ich programy. Jeden jedyny raz taka reakcja byla ze strony osoby, ktora zadnej gry na Atari nie wydala, ani nie napisala - tak zwany "pies ogrodnika". Jestes dla mnie taka sama osoba - i prosze Cie, zebys nie stawal w obronie praw autorskich do programow do ktorych nie masz zadnych praw.
Jezeli chcesz, zglos doniesienie o przestepstwie dokonanym przez prowadzacego atari.online.pl - przyslij do mnie mail, to podam Ci tez dane korespondencyjne, zeby latwiej bylo mi przyslac pozew sadowy/nakaz prokuratury czy co Ci tam uda sie zalatwic.
PS. Ostatnio tez ukradlem program "Nero" na peceta - moja oryginalna plytka z jakis wzgledow nie odczytuje sie, choc rys nie ma, wiec sciagnelem program i kody do niego z internetu.