"Mój" sposób ;)
Kupujemy za kilkanaście-dwadzieściaparę zeta np. 60W XYTronica, do tego groty (mniejszej średnicy) od takiego 25W/40W.
Teraz zbieramy trochę drobnicy:
-jakiś dłuższy i w miarę giętki (oryginalne są okrutnie sztywne i krótkie) kabelek zasilający (najlepiej w bawełnianym oplocie)
-wtyczkę zasilającą (ew. wtyczkę zasilającą z przełącznikiem)
-diodę prostowniczą
-przełącznik (np. na kabel), pomijamy jeżeli jest już we wtyczce
-diodę prostowniczą na 400V (taką aby zmieściła się w przełączniku - ale żeby przy okazji odpowiedni prąd wytrzymała).
-kawałek rurki miedzianej/aluminiowej ew. cienkiej, wyżarzonej blaszki (z np. puszki po piwie)
Oryginalny kabel wywalamy, wstawiamy swój (ja dałem od sfajczonej grzałki akwaryjnej), w szereg z lutownicą dajemy przełącznik a równolegle do niego diodę.
Przy przełączniku w pozycji zał. mamy pełną moc lutownicy ("obejście" diody), przy wył. grzałka jest zasilana połową przebiegu ("stan czuwania"* ew. drobniejsze elementy).
Przeróbki mechaniczne są następujące (ale wyłącznie przy 60W) - demontujemy oryginalny grot a w jego miejsce wstawiamy cieńszy poprzez dystansówkę wykonaną z przeciętej wzdłuż rurki odpowiedniej średnicy (ja owinąłem grot paskiem wyżarzonego aluminium z puszki - ale to jest zdecydowanie gorszy sposób).
Groty do 25W/40W(ta sama średnica) są wygodniejsze od tych w 60W (tut na miejscu mam ich niewielki wybór...) a wstawione w dużą grzałkę są dość przydatne kiedy mamy "do obrzucenia" wiekszą ilość punktów lutowniczych (praktycznie brak wyjątkowo denerwującego "przymarzania" jak przy 25W...).
A jak się nie chemy bawić, to kupujemy lutolę (oczywiście opływowy model 3 ;) ) i fabryczne Y groty ;)
*w 40W (a co za tem idzie i 25W) wyłącznie jako "stan czuwania" - na "pół gwizdka" bardzo szybko grot zaczyna "przymarzać"...