trub, czy ja mówię że wszyscy? owszem, znam grupe osób która pojechała do Rzymu wyłącznie w celu późniejszego pochwalenia sie znajomym. nie neguję tego, że wielu sie nawróci, nie mówię też, że każdy kłamie i jest hipokrytą.
pierwszy raz od 6 lat sama poszłam na mszę. mianowicie byłam jedną z miliona na krakowskich Błoniach. masza była niesamowicie piękna, wzruszająca, ale również pokrzepiająca. po odejściu papieża czułam straszny smutek, żal... pustkę. straciłam jakby poczucie bezpoeczeństwa. teraz czuję się lepiej. jakoś tak pewniej.... spokojniej.
pusty tron papieski na ołtarzu stał... nie było na nim Ojca Świętego, ale jak powiedział ksiadz celebrujacy mszę 'nie ma go tu z nami... lecz jego tron i liturgia są nim wypełnione. nie siedzi na swoim tronie, lecz jest tu, obok nas'.
do historii pewnie przejdzie wysłany z Watykanu podczas kazania... SMS od kardynała Macharskiego :). symboliczne złożenie w darze trzech szalików wisły, cracovii oraz hutnika. jedno co fajne.. teraz to, kto się złamie (i skończy się pokój między nimi) będzie sprawa honoru. obiecywali tym razem Papieżowi. cracovia miała też na błoniach wielki transparent 'kochamy cię Ojcze Święty -Twoja Cracovia'.
wspólne śpiewanie 'Barki'... wzniesione w górę morze dłoni ze świecami. Apel Jasnogórski. nie doceniałam takich rzeczy.. do dziś. czuło się jedność z ludźmi. i to było cudowne.
i ten
osób. pobiliśmy warszawę pięciokrotnie. kraków jak zawsze rulez! ;)
~mess
meśka płakała. i nie tylko.