Swego czasu po przeprowadzce robiłem selekcje rupieci.
Wsrod stosu różnych niepotrzebnych gratów były rzeczy, które wystawiłem na allegro z myślą, że a nuż komuś sie przydadzą ( ich wartość była znikoma, po prostu było zal wychrzanić)
Więcej nie zrobie już tego NIGDY, raczej wywale na śmieci.
Otóż wśrod gratów był uszkodzony dysk MAXTOR, najprawdopodobniej walnięte były talerze a elektronika OK ale pewny nie byłem.
Ponieważ w maxtorze wymiana elektroniki to 30 s. pomyślałem, że szkoda wywalać, ktoś sobie poeksperymentuje, wymieni elektrone, może jakiś dysk uratuje - szkoda tak w kontener od razu...
Wystawiłem go z dokładnym opisem zaznaczeniem, ze jest USZKODZONY, jakie były objawy po pdłaczeniu, BCM oczywiście...
Koleś wylicytował za 2,25, podał adres a ja dysk wysłałem zapakowawszy go jak "nówke" (folia-bąbelki, gazety, kartonik)
Myślałem, ze po sprawie a tu po dwóch dniach przychodzi poczta na skrzynke, że dysk jest WALNIĘTY i wszystko przez złe pakowanie i jutro mi negatywa wystawi...
Łapy mi opadły ale mu odpisałem nieźle wkuty, ze oddam mu te jego "poniesione koszty" (9,75 z wysyłką) a dysk może sobie zostawić a o komentarz nie dbam.
I tak zrobiłem, z mocym postanowieniem ze już nigdy "dobrym wujkiem" nie będę.
A gośc sie zamknął.
Potem jak prześledziłem transakcje faceta to wyszło, ze kupował różne rzeczy uszkodzone a nastepnie po zakupie zbijał cene szantażując negatywami.
Po całej historii pozostał niesmak.
I przeświadczenie, że lepiej wywalić do śmieci niz oddać za symboliczne pare groszy.
Trzeba cholernie uważać.
A już najgorsze co może być to sprzedaż uszkdzonych uzywek.
Albo trafisz na kombinatora albo na człeka, który sie "łudzi" .