Nie bijcie proszę niedoświadczonego Falconowca, ale mam sprawę, z którą nie umiem sobie poradzić.
Mam Falcona 030 z założonym CT60e. Do tego moduł pamięci 128MB. Problem polega na tym, że CT60e jrst koszmarnie, ale tak do bólu upierdliwie, kapryśny jeśli chodzi o pracę z dowolnym modułem pamięci RAM (w tym tym jednym) w trybie 060 (w 030 hula bezproblemowo). Żeby było jasne - nie chodzi o timingi, opóźnienia itp. bo przy "dobrych wiatrach" moduł jest rozpoznawany i działa idealnie. Ale... te dobre wiatry polegają na tym, że całość jakoś tak się fizycznie ustawia, że wszystko łączy. Wystarczy lekko tym g... ruszyć, żeby komputer albo stwierdził, że "SDRAM not found", albo marudził, że nie taki rodzaj, albo niby znajdował ale się w tym momencie wieszał (bez pokazania loga Atari), ewentualnie wykrywa, pokazuje logo a potem rzuca błędy. Jak mam szczęście (coraz mniej) i podociskam odpowiednio to załapuje i jest OK. Do następnego przestawienia komputera albo co tam jeszcze.
Moduł wymyłem izopropanolem i kontaktem, gniazdo też. Wkładałem moduł do wyjętego CT60e i tak umieszczałem akcelerator w kompie, robiłem też odwrotnie (akcelerator najpierw, potem pamięć - jeden .... . W tej chwili nastawiłem się na wymianę gniazda, jak tylko jakieś mi wpadnie w rękę, biorę lutownicę i jadę bo mnie już szlag trafia. No, nie da się tego używać i przestają mnie dziwić drwiny Zaxona, że Falcon przed każdym użyciem wymaga odprawienia czarów bo inaczej nie działa :-(
Czy ktoś spotkał się z taką sytuacją? Jeśli ta, to czy jest na to skuteczne lekarstwo? Wszystkie objawy wskazują na jakiś problem stricte mechaniczny, wynikające z wygięcia kłopoty ze stykiem... gdzieś, a nie kwestię elektroniczną. W kwestiach konfiguracji od strony programowej pomógł mi @Kroll i tutaj jest dobrze - ale nie o to chodzi.
Z góry dziękuję za rzeczową pomoc.