Masz rację, to inny kryzys.
Nie było by tego całego zamieszania w USA gdyby mówiąc kolokwialnie obrzydliwe bogole (pracodawcy) dzielili się uczciwie z pracownikami płacą im solidne pieniądze (od lat 80-tych nie ma tam podwyżek dla klasy średniej i niżej), które w 100% pokrywały by ich potrzeby a nawet więcej (sic)! Aby wilk był syty i owca cała, państwo ma być konsumpcyjne !!!! W USA wręcz rozdano kredyty wysokiego ryzyka na lewo i prawo. Wydawało się że można najniższą warstwę zadłużyć bez konsekwencji. W końcu pękło.
Wracając do naszej rzeczywistości w Polsce, koszty pracy już dawno się zmniejszyły (patrząc od 1989 roku) i ja nie widzę kłopotu aby to zmienić ! Problem w tym, że pracodawcy są póki co na wygranej, bo chętnych do pracy nie brakuje, a na miejsce twoje czeka kilku magistrów za płotem. Potrzeba naprawdę silnych rąk aby to stopniowo zmienić. Myślę, że się da. Bolączką może stać się niewielki udział polskiego kapitału na rynku przedsiębiorstw. Chyba nie trzeba tłumaczyć co mogło by się stać w momencie zrównania świadczeń w PL z tymi np. w UK :) Trzeba znaleźć złoty środek. Co więc dalej ?