Jako że wpadła mi w ręce uszkodzona stacja SN360 (do naprawy), rozesłałem wici tu i tam z zapytaniem o GAL16V8 do niej, bo pierwsze podejrzenie padło właśnie na tegoż. Już po chwili właściwy kierunek został określony, "Napisz do DELY'ego coś poradzi".
Napisałem, niestety, odpowiedź negatywna, w temacie GAL'a nie pomogę.... ALE..... Chcesz to przyślę/wypożyczę Ci moją SN360.
Zobaczysz, porównasz, uszkodzenie wykryjesz. RADOŚĆ... na chwilę. A jak spartolę przy okazji, naprawić nie dam rady. Na samą myśl ręce się trzęsą. Dely jednak postawił na swoim.... stacja jedzie do ciebie. Co było robić, obiecałem że głęboko grzebać nie będę, najwyżej porównam to i tamto, pomierzę tu i tam i tyle. Końcowy rezultat całego zamieszania taki, że uszkodzona stacja ruszyła. To tyle gwoli kontekstu. I tu zaczyna się to co najistotniejsze.
DELY, dziękuję. Jak wiesz, nie spodziewałem się takiego zaufania. Pozbyć się stacji SN360 nie wiadomo na jak długu, w zasadzie obcemu (bo znamy się tylko z forum), nie wiedząc co z nią dziać się będzie, świadczy tylko o klasie człowieka. (w kontekście czytaj: WIELKIEGO ATAROWCA), mam na myśli oczywiście Twoją osobę. Nie wiem czy na Twoim miejscu zdecydowałbym się na podobny krok. Ale to co zrobiłeś, świadczy tylko o jednym, jak bardzo zaangażowani jesteśmy o utrzymaniu przy życiu czegoś co dawno powinno wymrzeć. Przy okazji zrobiłem i dla siebie SN360, dokumentację na własny użytek, zdobyłem kolejne doświadczenie i takie tam....
NIESAMOWITE. Mijają kolejne dni, i jak na początku, nadal jestem pod wrażeniem... "stacja jedzie do Ciebie"... Pięknie napisane.
Raz jeszcze dziękuję. A napisałem to też po to, by podzielić się spostrzeżeniem, że nie tylko ATARI jako maszyna nas łączy, ale to coś głębszego, co moim zdaniem nazywa się ZAUFANIEM. Słowem, JESTEŚ WIELKI.