Mq napisał/a:Zmiany są dalsze: programista dziś, to zwykle szeregowy pracownik - taki współczesny robotnik, który ma wykonać coś co na wyjściu da określony wynik jak dostanie coś na wejściu i reszta go nie interesuje. Zgrabnie omówił w wywiadach ten aspekt Roland Pantoła, który po tym jak był pomysłodawcą, twórcą, inżynierem, i między innymi programistą swoich gier, później pracował w firmie jako programista i sam się określał mianem robotnika.
Pamiętam ten wywiad, ale też nie ma co generalizować na jednym przykładzie. Są organizacje, gdzie programista czuje się "robotnikiem", a są takie, gdzie struktura jest płaska i głos każdego jest słyszany, co ma wpływ na kierunek rozwoju produktów, sposób realizacji itp. Zauważam coś innego - dziś programistami coraz częściej są osoby, które programowały jedynie w JavaScript, albo wręcz wyspecjalizowały się w wybranym frameworku (Angular, React, Vue), w życiu nie tknęły Javy czy C#, a tym bardziej C/C++ i nie słyszały o takich rzeczach jak 6502. Czy to dobrze, czy źle? Nie oceniam. Wielu spotkanych ludzi pasujących do tego opisu tworzyło bardzo wysokiej jakości aplikacje WWW, zgodnie z najlepszymi rynkowymi praktykami.
Zwróć uwagę, że w czasach Atari czy nawet Amigi można było napisać grę w pojedynkę. Dziś, po przejściu współczesnej gry jak choćby "Uncharted", czy nawet "prostej platformówki 2D" "Rayman Legends", wyświetla się morze nazwisk wszystkich reżyserów, programistów, testerów, ludzi od efektów, designerów itd. Setki, jeśli nie tysiące nazwisk. Budżet głośnych gier typu "RDR2" to około 110 milionów dolarów, co przewyższa budżet wielu głośnych, widowiskowych filmów - np. "Marsjanina". Pracując przy czymś takim sam czułbym się jak "robotnik", ale nie cały rynek związany z wytwarzaniem oprogramowania tak wygląda. Nie poprę tego żadnymi statystykami, ale odnoszę wrażenie, że mniejszość.
Wracając do (pobocznego) wątku: Atari ST vs Amiga. Jack Tramiel sam mówił, że "tworzy komputer dla mas, nie dla klas". Z kolei Jay Miner, że Amiga "miała być furtką do świata prawdziwych komputerów przez gry wideo" (oba cytaty z filmu "From Bedrooms To Billions: The Amiga Years", pisane z pamięci). Sam nigdy nie miałem ST, czego trochę żałuję, bo pewnie dużo wcześniej zainteresowałbym się czymś takim jak MIDI. Miałem natomiast Atari 800XL, a później Amigę 600 i oba komputery były dla mnie właśnie taką furtką. Gdyby moje losy potoczyły się inaczej, ST pewnie byłby tym samym, podobnie jak każdy inny komputer, na który byłbym w stanie w tamtych latach pozyskać oprogramowanie. Dla niektórych znajomych taką furtką był Commodore 64, choć stosunek Atarynek do Komod na osiedlu wynosił pewnie jakieś 5:1, zanim rozpowszechniły się Pegasusy. Nigdy nie było żadnej lokalnej wojny "Atari vs Commodore". Sam trochę później zorganizowalem sobie C64 i choć dużo większy sentyment mam do małego Atari, to do C64 także mi go trochę pozostało. Zmierzam do tego, że często przypadek zdecydował, że ten miał komputer X, tamten Y i dziś jedni udowadniają drugim, wiedzeni sentymentem, że X jest lepsze od Y i odwrotnie. A prawda taka, że X w jakichś aspektach jest lepszy, a w innych gorszy. Dlatego cieszy mnie, gdy dane osoby ze społeczności retro robią coś razem, jak w linku od @piwkooo. Często wracam na przykład płyty "8 Bit Operators: The Music of Kraftwerk", gdzie na jednej składance grają i Gameboye, i NESy, i Atarynki, i Komody, i inne. I słucham tego nie dlatego, że "tam są użyte retro chipy", tylko jak zupełnie normalną muzykę.
UnDead napisał/a:Spotkałem się ostatnio z ciekawymi pomysłami wykorzystania retro-komputerów do nauki podstaw informatyki na poziomie najbliższym sprzętowi. Okazuje się, że dzisiejszy PC/Mac jest zbyt skomplikowany, aby młodziutki adept mógł w łatwy sposób ogarnąć funkcjonowanie komputera na jego przykładzie. Ba! RPI okazało się do tego celu zbyt złożone... O wiele prościej tłumaczy się zasady działania CPU i komputera na jakimś sprzęcie na 6502, niż na Armie, czy x86-64 i z tym się w 100% zgadzam. Tak więc istnieje szansa, że jeszcze wiele przed nami (sam dałem się namówić i też mam zamiar przyłożyć łapki do projektu edukacyjnego na 6502, w miarę wolnego czasu i wolnych zasobów, ale o tym "sza" - tzn. więcej będzie na Youtube, gdy projekt ruszy...).
Jestem (bez ironi) bardzo ciekaw wyników tego projektu. Mam nadzieję, że podzielisz się linkiem jak ruszy gdzieś tutaj, żebym nie przegapił :)
Dotychczas z takimi podstawami - przynajmniej programowania - kojarzyłem języki typu Scratch, czy choćby jakąś współczesną implementację Logo.
P.S. Mi z kolei bardzo dobrze czytało się ten wątek, łącznie ze wstawkami typu kto co komu ukradł i kto przeszedł z takiej firmy do takiej, a to dlatego że historia tych wszystkich wczesnych komputerów bardzo mnie ciekawi.