Wojciech Młynarski:
Słów kilka w sprawie grupy facetów chcę tu wygłosić
Lecz zacząć muszę nie od konkretów, lecz od przeprosin.
Skruszon szalenie o przebaczenie pokornie proszę,
Że troszkę pieprzna będzie balladka, którą wygłoszę,
Lecz mam nadzieję, że choć się w słowie tutaj nie pieszczę,
To wybaczycie mi to, Panowie, raz jeden jeszcze.
A więc: faceci wokół się snują co są już tacy,
Że czego dotkną, zaraz zepsują. W domu czy w pracy
Gapią się w sufit, wodzą po gzymsie wzrokiem niemiłym.
Na niskich czołach maluje im się straszny wysiłek,
Bo jedna myśl im chodzi po głowie, którą tak streszczę:
"Co by tu jeszcze spieprzyc, Panowie? Co by tu jeszcze?"
Czasem facetów, by mieć to z głowy, ktoś tam przerzuci
Do jakiejś sprawy, co jest na oko nie do popsucia
Już się prężą mózgów szeregi, wzrok się pali,
Już widzimy, żeśmy kolegi nie doceniali.
A oni myślą w ciszy domowej czy w mózgów treście:
"Co by tu jeszcze spieprzyc, Panowie? Co by tu jeszcze?"
Lecz choć im wszystko jak z płatka idzie - sprawnie i krótko,
Czasem faceci, gdy nikt nie widzi westchną cichutko.
Bo mając tyle twórczych pomysłów, takie zdolności,
Martwią się, by im czasem nie przyszło tkwić w bezczynności.
A brak wciąż wróżki, która nam powie w widzeniu wieszczem:
"Jak długo można pieprzyć, Panowie? No jak długo jeszcze?!"
Pozwólcie proszę, że do konkretów przejdę na koniec.
Okażmy serce dla tych facetów, zewrzyjmy dłonie, weźmy się w kupę,
Bo w tym jest sedno, drodzy rodacy by się faceci czuli potrzebni
W domu i w pracy.
Niechaj ta myśl im wzrok rozpromienia, niech zatrą ręce,
Że tyle jeszcze jest do spieprzenia, a będzie więcej.
Źródło: LyricFind