Mi nie chodzi o nazewnictwo, a Jacques zrobił taką krucjatę o nic, że jak zwykle znalazła się osoba rozwalająca temat i odchodząca od głównego wątku na rzecz gównoburzy... a, faktycznie, też jest w temacie...
Dodam zatem precyzyjniej do moich wyjaśnień głosowania i ogólnej wizji tworzenia gier na Atari, to czego bym sobie życzył.
Zaznaczam jednak, że nie jestem wyznacznikiem żadnych trendów i nie będę ich innym narzucał. Niech sobie każdy robi jak chce, ale podaję argumenty dlaczego akurat ja tak uważam.
1. Tworzenie gier powinno być celowane za wszelką cenę pod 64kB, jeżeli tylko się da. Napisałem już wcześniej w temacie dlaczego. Jak się nie uda, albo będzie to uzasadnione jakimiś mega zajebistymi okolicznościami, to oczywiście należy wyjść w rozszerzenie pamięci, lub w kartridż jako jedyną formę (np. jeśli ktoś wymyśli coś jak całoekranowe animacje, które ruszą tylko z kartridża, ale dzięki temu rozwiązaniu powstanie mega zajebista produkcja, to dlaczego nie?). Jednak wychodzenie w takie rozszerzenia powinno być ostatecznością, a nie regułą (jeśli tylko się da).
2. Gry muszą być wypuszczane za darmo jeśli chcemy utrzymać rozwój naszego hobby. To jest moje zdanie, którego będę się trzymał zawsze. Zamykanie gry jako dostępnej wyłącznie w formie płatnej, to dla mnie tak jak by ta gra w ogóle nie istniała. W takim wypadku w grę zagra kilkadziesiąt osób i tyle. Zostanie zapomniana, a do rozwoju platformy się nie przyczyni ani trochę, a wręcz dla mnie psuje to platformę. Mówimy o (jak szacuję) co najmniej dziesiątkach tysięcy użytkowników na świecie, a wersje płatne gier sprzedawane są w nakładach rzędu kilkudziesięciu egzemplarzy (dane z wypowiedzi Duddiego), lub maksymalnie 200 egzemplarzy (Laura tak się sprzedała o czym mówił kilka razy larek +teraz jeszcze trochę pewnie się dosprzeda od Duddiego). Rząd wielkości takiej sprzedaży w stosunku do ilości użytkowników, którzy mogli by zagrać w grę jest więc znikomy.
3. Równolegle do wypuszczenia wersji darmowej może powstawać wydawnictwo na nośniku, komercyjne, kolorowe, z pudełkami, gadżetami, co tam kto chce. Sprzedaż takiej wersji kolekcjonerskiej będzie na identycznym poziomie bez względu na to czy równolegle jest wypuszczona darmowa wersja, którą można ściągnąć z internetu. To również teza, której będę się trzymał do końca.
Przykłady: wymieniona wyżej Laura była równolegle wypuszczona w wersji darmowej, a mimo to jest chyba najlepiej sprzedaną grą ostatnich lat. Adam Is Me też się sprzedał, pomimo, że od razu zapowiedziano wersję darmową za krótki okres czasu.
4. Wypuszczenie darmowej gry może być pod dowolną postacią, każdy będzie mógł zagrać na początek w emulatorze, żeby sobie w ogóle zobaczyć grę, będzie mógł też przejść ją w emulatorze całą jeśli go wkręci, a następnie zdecyduje sam czy sobie wyprodukuje wersję fizyczną samodzielnie, czy uruchomi na fizycznym Atari z pomocą ogólnodostępnych urządzeń do odpalania plików xex/atr/car. Jak nie będzie umiał, nie będzie chciał, itp., to zawsze może kupić wersję płatną z gotowym nośnikiem. Jak poprzestanie tylko na emulatorze, to też dobrze, bo jest grupa bardzo duża emulatorowców, którzy są tak samo potrzebni, bo też nieraz tworzą, a jak wolą emulator niż grzejący się złom, na który nieraz nawet miejsca nie mają, to nie czyni z nich nikogo gorszego. Emulatorowcy tak samo przyczyniają się do podtrzymywania platformy.
I jeszcze odnośnie tej burzy Jacquesa: jasna sprawa, że jak się da, to najlepiej jest wypuścić wersję xex, później atr, a dopiero w ostateczności obraz kartridża jeśli jest to uzasadnione takimi rzeczami jak np. w/w opis animacji czy tam czegoś. Programista/twórca powinien sam dobierać technologie pod potrzeby, wiedzieć przy tym jakiego minimum potrzebuje do realizacji celów, a kierować się tym, żeby ułatwić dotarcie do jak największej liczby odbiorców.
Oczywiście powtórzę to co napisałem na początku: to nie są narzucania dla nikogo, to są tylko moje życzenia i moja wizja świata idealnego w moim subiektywnym odczuciu. Co kto robi, ten robi to co sobie chce:-)