@Bart: są dwa podejścia do podatków:
- kwotowy - każdy wpłaca jednakową kwotę (podatki typu pogłówne, podymne),
- procentowy - każdy wpłaca procent dochodów (nowoczesne podatki typu VAT, podatek dochodowy, obrotowy, ZUS na umowie o pracę).
Drugie podejście może być jeszcze modyfikowane wprowadzaniem progów, "liniowości" itd.
Od razu widać, że drugie podejście daje większe możliwości, no bo przecież ilość ludzi w państwie nie zmienia się z dnia na dzień drastycznie, natomiast dochody mogą.
Podejść do sprawiedliwości też jest kilka:
- każdy płaci tyle samo (kwotowo),
- każdy płaci taki sam sam procent od dochodów,
- bogatszy płaci więcej (procentowo), biedniejszy mniej (w krytycznym przypadku biednemu się dopłaca)
i od światopoglądu zależy które subiektywnie uznaje się za sprawiedliwe. Zawsze wydawało mi się, że o ile jeszcze w pewnych warunkach można zaakceptować podatek procentowy, o tyle jakiś czas temu dowiedziałem się, że "sprawiedliwe jest kiedy biedny płaci 10% dochodów, a bogaty 70%" i mówił to człowiek poważny na poważnie.
Jeśli usługa kosztuje x zł, to z jakiej racji zamiast płacić te x zł mam oddawać procentowy udział swoich dochodów? Pieniądze nie biorą się z bankomatu, jak mawia kolega kosa, ale z pracy, więc jeśli mam więcej to wskutek własnego wysiłku. Zauważ, że procentowe obciążenia powodują zniszczenie wartości pieniądza - niezależnie od wysokości dochodu każda rzecz kosztuje tyle samo, bo bogatszy nie kupi wtedy więcej - i to miałem na myśli mówiąc o socjaliźmie, choć powinienem raczej o komuniźmie.
Osiągasz dochód z tytułu tantiemy? Podatek procentowy jest właśnie taką tantiemą, którą płacisz na rzecz państwa. Mnie osobiście wydaje się niesprawiedliwe płacenie tantiemy kiedy dochody są stałe. Co więcej - niesprawiedliwe wydaje mi się płacenie tantiemy kiedy usługa którą kupuję ma z góry określoną wartość (np rzeczone ubezpieczenie zdrowotne).
Można by dyskutować nad kwestiami, które również kosztują stałą kwotę, ale im więcej ich mamy tym lepiej ("A ile papież ma dywizji?"). Sędziów możemy mieć określoną ilość, policji też.
Co do opiekuńczej roli państwa - Simius ma moim zdaniem rację i ja też na takim stanowisku stoję. Socjalizm robi z ludzi sieroty, bo zwalnia ich z odpowiedzialności za swoje życie. Po co myśleć perspektywicznie i odkładać pieniądze na jakiś cel, skoro można się wiecznie bawić i rozpieprzyć wszystkie? Jak braknie, to się weźmie kredycik w providencie. Jak dają, to trzeba brać! A w razie czego państwo da, no bo przecież mamy XXI wiek, a w XXI wieku nie uchodzi żeby ktoś chodził głodny, albo nie miał dachu nad głową. Hahaha. Cywilizacja.
Przez wieki nie było socjalizmu i każdy musiał myśleć o sobie i swoich najbliższych. Pewnie, że nie masz wpływu na to w jakiej rodzinie się urodzisz, ale trudno - nie ma równości na świecie, za to każdy ma swoje talenty. Masz firmę, jak sądzę nie z nadania ale osiągniętą własnym przemysłem - nie masz chyba pretensji, że nie każdy z Twoich pracowników jest dyrektorem?
Pewnym kryterium, które leży u podstaw sporu myślę jest przesunięcie środka ciężkości. W cywilizacji łacińskiej najwyższym dobrem była idea, a nie ludzkie życie, a w dzisiejszej humanistycznej cywilizacji najwyższym dobrem jest życie ludzkie. To zasadnicza zmiana.
hex, code and ror'n'rol
niewiedza buduje, wiedza rujnuje