Antysemityzm na bank, nie czarujmy się.
Tylko, że na to trzeba spojrzeć szerzej. Aktywny antysemityzm stanowi u nas domenę kiboli, łysoli i podobnych przegranych półanalfabetów. Natomiast u Żydów antypolonizmy, a nawet szerzej - antygoizmy są dość częste wśród elity i jako takie znacznie bardziej niebezpieczne. Prymitywny antysemityzm raczej zjednuje sympatię wobec Żydów; Czasem jest inspirowany przez takich agentów mossadu jak Ivaylo Ivanov, bo poza miłym statusem "ofiary" zwiera szeregii diaspory. Wyrafinowany antygoizm działa podstępniej, np. te "polskie obozy" - one mają za zadanie wywołać globalną niechęć do Polaków a w samych Polakach wygenerować poczucie winy. "Wyborcza" sprawuje rząd dusz, wydaje osądy moralne, a przecież przyrodni brat Michnika mordował AKowców w czasach stalinizmu, a rodzice nie lepsi. W polskich mediach, biznesie i rządzie jest bardzo wielu Żydów i nie zauważyłem by jakakolwiek osoba publiczna ten fakt krytykowała albo nawet nań wskazywała, łącznie z nadymanym "antysemitą" Rydzykiem, które jak się okazuje nienawidzi tylko Rosjan co spotyka się nawet z aprobatą... Nawet publiczna wypowiedź Szymona Peresa, że Żydzi wykupują Polskę przeszła bez echa. No sorry, albo mówimy i piszemy o wszystkim albo o niczym. "garbate nosy" są u nas na stadionach, a o "brudnych Polkach" pisze Haaretz, o Jedwabnym cała Polska słyszała, a o Koniuchach prawie nikt itd. Gra do jednej bramki.
Poza tym Polska przykłada rękę do haniebnych wojen w których nie zapowiada się śmierci "garbatym nosom", tylko te "garbate nosy" (pewnie te gorsze) po prostu zabija w imię niesprecyzowanych zobowiązań sojuszniczych, choć Cimoszewicz w 2003 mówił wprost, że idziemy na wojnę by rabować cudzą ropę. I nawet to okazało się kłamstwem. Zabijamy za friko. Znaj więc proporcjum Mocium Panie Bitmanie.
Jeszcze co do znaczenia tych "polskich obozów". W 1938 Polska postąpiła bardzo głupio odbierając w złym momencie Zaolzie. Na Zachodzie zrównała się wizerunkowo z Niemcami i między innymi stąd były teksty "Nie chcemy umierać za Gdańsk". Po prostu Polacy nie wzbudzali jakiejś megasympatii międzynardowej. Proponuję popatrzeć co się dzieje na arenie międzynarodowej, jak działa propaganda. Naprawdę nikt nie bije się piersi, każdy woli obsmarować wroga i to bezwględnie. Jak Amerykanie zaplanowali sobie bazę w Kosowie to konsekwetnie przez lata robili z Serbów megapotwory, jak Żydzi chcą wchłonąć Zachodni Brzeg to robią megapotwory z Palestyńczyków, Chińczycy obsmarowują Tybetańczyków, a Amerykanie Chińczyków - nie z powodu szczytnych celów, po prostu to ich konkurent. To samo było z Rosją, którą obsmarywowano dopóki nie złamała kontraktu zbrodjeniowego z Iranem i gdy "atlantyckie" elity uświadomiły sobie czym grożą Chiny posaidające Syberię.
dlatego moda na rozpętywaną przez Wyborczą "samokrytykę" to samodestrukcyjne frajerstwo a nie działanie szlachetne. Czyste SF, ale nie od czapy: za 50 lat Niemcy mogą chcieć nam zabrać jakieś tereny i będą mieli z górki, bo Polacy to dziki naród, współpracujący z bliżej nieokreślonymi nazistami, coś między Serbem a Palestyńczykiem. Białym fosforem ich, demokracji nauczyć!