ale się temat rozwinął w kierunku .... to może spróbuję go powyginać jeszcze w nieco inny.
Ostatnio wracając z Francji, jadąc przez Niemcy autostradą, nocą już tak z 800tny, 900tny kilometr wiecie jak to bywa, monotonia jazdy, człowiek się za myśli i czasem nie zauważy ograniczenia do 100km czy do 80 i po prostu nie zdejmie nogi z gazu. Mi tak się zdarzyło, w miejscu z resztą gdzie specjalnie nie było nic niebezpiecznego no ale to ograniczenie było
i nagle strzelił mi fotoradar flashem po oczach.
słuchajcie, normalnie przez 10-15 sekund miałem tylko białą plamę przed oczami i nie widziałem co się dzieje na drodze, nie mówiąc już o tym że się po prostu przestraszyłem.
Takie mocne jebnięcie jest niebezpieczne i zastanawiam się kto mądry wymyślił fotoradary z flashem.
Rozumiem, przekroczyłem prędkość ukarać mnie mandatem ale przecież takie jebnięcie w oczy stwarza tylko dodatkowe zagrożenie na drodze.
Z tego co wiem u nas też ten "mądry" błyskający wynalazek funkcjonuje. Czy to jest mądre?
Drugi inteligentny przypadek miałem jadąc ze znajomą po mieście (ona prowadziła). Kiedy to słuchaliśmy radia i nagle pisk opon, grzmot!, jeb! trzask! wypadek... Dziewczyna się nagle spięła wystraszyła po lusterkach po hamulcu nie wiadomo co się dzieje samochody za nami tez hamowanie no nie wiadomo co się dzieje. Oczywiście okazało się, że to wszystko było tylko w radio i do tego jakiś Pan mądry powiedział jeszcze coś w stylu "zwolnij szkoda życia" czy coś podobnego. No takiego debila co wymyślił taką kampanie (mającą przecież na celu poprawienie bezpieczeństwa na drodze) no to powinno się jakoś chyba pociągnąć do odpowiedzialności, bo to aż ... brak mi słów.
Ciekaw jestem czy mieliście podobne przypadki.