701

(113 odpowiedzi, napisanych Sprzęt - 8bit)

@x_angel, jak byś nie miał co robić, to można by z tej płyty ITX wywalić w ogóle pamięci i Freddiego, a zamiast tego wrzucić 64k+1MB wszystko na SRAM wg tego projektu tOri'ego: http://atari.myftp.org/exram/exram.html

702

(10 odpowiedzi, napisanych Sprzęt - 16/32bit)

Czy te 20 sekund (około) to jest czas, kiedy TOS szuka _różnych_urządzeń_, z których mógłby zastartować, czy dotyczy to tylko dyskietki? Bo jak linię INTRQ ściągnę do masy, to owe 20 sekund występuje, co jest logiczne o tyle, że ten sygnał nigdy nie wystąpi, bo nie ma flopa, ale TOS czeka sobie cierpliwie. Z tym że być może w tym czasie TOS również sprawdza inne urządzenia, czyli np. dyski twarde na ACSI itp. Jeśli tak jest, to znaczyło by, że jak podepnę dysk, to owych 20 sekund nie będzie, tylko system zastartuje sobie z ACSI, tak? To by było prawidłowo. Natomiast pomyślałem o tym, bo jeżeli nie ściągnę tej linii INTRQ do masy, to natychmiast po włączeniu pojawia się desktop, więc nie wiadomo czy dysk by w ogóle wystartował, czy przypadkiem TOS nie myśli wtedy, że ma startować z dyskietki, tyle że jej nie ma, więc po prostu wyświetla mi desktop, ale w sumie nie wiadomo czy cokolwiek więcej działa?

PS. Klawiaturę już naprawiłem, usterka była mechaniczna spora, bo ktoś walnął konkretnie ciężkim tępym narzędziem w płytę i zrobił w niej 3cm dziurę. Naprawione kilkunastoma drutami przylutowanymi po całej płycie, nie jest pod spodem pięknie, ale klawa okazała się w pełni sprawna, tylko kilka gumek niechętnie odbija, więc się ze cztery klawisze wciskają i nie chcą wracać, ale to do ogarnięcia.

PS2. Muszę z jakiegoś urządzenia kartę CF wydobyć i wsadzić do interfejsu ACSI-CF, to zrobię dalsze testy czy to wystartuje bez tego WD1772.

703

(10 odpowiedzi, napisanych Sprzęt - 16/32bit)

W dobie deficytu układów WD1772, chodziło mi po głowie czy dało by się odpalić ST bez tego układu rezygnując z posiadania flopa. Przykładowo mam "krótkie" 520ST, w którym mam interfejs IDE, a stacji zewnętrznej w ogóle nie posiadam, więc wydaje się, że układ kontrolera FDD jest mi w tym przypadku zbędny i mógłbym go przełożyć do innej potrzebującej płyty, albo np. stacji XF551 do małego Atari.

Jak odpalimy ST tak po prostu bez układu WD1772, to dostajemy dwie bomby, czyli bus error. Zastanawiałem się nad tym chwilę, że przecież WD1772 zajmuje się tylko i wyłącznie obsługą FDD, więc co stoi na przeszkodzie, żeby Atari działało bez niego?
Przejrzałem schematy i okazuje się, że jedyny problem polega na tym, że układ DMA komunikuje się z WD1772 i jak wyciągniemy scalaka, to na dzień dobry DMA dostaje poziomy wywołujące błąd, a rzecz dotyczy tylko dwóch linii.
I tak mamy:
- DRQ (data request) -pin27
- INTRQ (interrupt request) -pin28
Oba te wyjścia są aktywne w stanie wysokim, więc po wyciągnięciu WD1772 mamy dwie bomby, bo DMA cały czas rejestruje data request, ale nie ma dalszej komunikacji, no bo nie ma z czym się komunikować jak nie ma WD1772.
Wobec tego poeksperymentowałem z podpięciem tych linii do masy. Wyjąłem scalaka, wsadziłem "zaślepkę" w postaci drutu łączącego w podstawce piny 27 i 28 z masą na pin 14 i Atari wstało sobie elegancko do desktopu.

Niestety w obecnym momencie nie mam klawiatury, więc nie za bardzo mogę sprawdzić co dalej (jedyna luźna klawiatura jest zepsuta, więc do dalszych testów muszę najpierw naprawić klawiaturę).

Ale zauważyłem jeszcze dwie rzeczy:
- po pierwsze podpięcie obu wspomnianych linii powoduje, że komputer startuje normalnie, ale mamy 20 sekund białego ekranu i dopiero desktop
- jak do masy podepniemy tylko linię DRQ (pin27), to komputer wstaje natychmiast i od razu po włączeniu zasilania mamy desktop.

Pytanie jest takie: co to oznacza - tzn. co się dzieje w czasie tych 20sek. białego ekranu, oraz z kolei czy jak się od razu pojawia desktop, to nie jest pominięty jakiś istotny fragment procedury bootowania, albo coś?

Przetestował bym samemu dalej, ale tak jak mówię: chwilowo nie mam klawiatury sprawnej pod ręką, nie mam też z czego próbować bootować, bo mam co prawda interfejs ACSI-CF, ale również chwilowo nie mam pod ręką luźnej karty CF do testów.
Ja to wszystko przetestuję za jakiś czas na pewno do końca, ale postanowiłem zapytać, bo może kilka słów teorii od kogoś rozwieje jakieś wątpliwości z góry bez testów:-)

704

(293 odpowiedzi, napisanych Fabryka - 8bit)

Traces you ask don't going to the bigger IC's. They going to smd IC, as I wrote before (they are buffered by 74LS14). You must ask @zaxon for schematic he designed, on which pins are which signals on the buffer, because he could modify original schematic by exchange buffers in LS14 or something like that. Or you can find it by multimeter. But anyway, soldering to smd ICs is the same dificulty as soldering to connector you solder before.

705

(293 odpowiedzi, napisanych Fabryka - 8bit)

Exactly. That's what I meant.

706

(293 odpowiedzi, napisanych Fabryka - 8bit)

Most of these signals are available on 74LS14, so it is similar small raster for soldering wires on your pcb version (you have smd LS14 I suppose). I think doing it as you did is good solution.

707

(89 odpowiedzi, napisanych Sprzęt - 8bit)

Ja tam nie rozumiem idei jaką głosisz @UnDead. Tzn. rozumiem koncepcję, żeby uczyć podstaw, których brakuje i jestem za. Niemniej jednak dla mnie nauka czegokolwiek na 6502 jest pomysłem takim samym jak nauka jazdy na zdezelowanym Żuku, po to tylko żeby użytkownik obcował z bliska ze sprzętem. Nie widzę w tym kompletnie żadnego celu i sensu.

Współcześnie naukę podstaw realizuje się na wiele innych sposobów i to właśnie współczesnych.

I tak np. jak chcemy się w przystępny sposób uczyć logiki algorytmów programowania, to w podstawówkach jest w programie nauczania scratch, w którym buduje się taką logikę i składa algorytmy. Są w tym instrukcje warunkowe, pętle, może sobie chodzić jakiś kotek, czy tam piesek, można zrobić grę, a można zrobić inny program, który coś tam liczy, albo coś robi na zasadzie filmu interaktywnego, albo prezentacji multimedialnej, która pokaże coś tam na zasadzie dema.

Jak chcemy iść dalej z podstawami i otrzeć się o sprzęt bardziej, to są do tego bardzo dobre kursy robotyki. Buduje się od strony sprzętowej "komputerek", który ma szereg "peryferiów" jak czujniki, silniczki, lampki i inne funkcje, które da się oprogramować.
Wszystko to można zrobić na prostych mikrokontrolerach, które w niczym nie są trudniejsze od 6502, a za to są o niebo nowocześniejsze i dają jakąś przyszłość, bo można sięgać po większe i mocniejsze układy.

Na kursach z mikrokontrolerów również złapie się te podstawy podstaw o jakich wspominasz, czyli bity, bajty, operacje logiczne na nich.

Na prawdę nie widzę sensu (poza hobbystycznymi względami rzecz jasna), żeby kogoś dzisiaj nauczać na takich przestarzałych technologiach. Myśląc takimi kategoriami cofania się w czasie, to można by w sumie w ogóle cofnąć się do jakichś komputerów mechanicznych, albo na jakichś tam stycznikach/przekaźnikach, gdzie dopiero widać organoleptycznie jak działa komputer i można to obserwować z bliska na własne oczy.

708

(89 odpowiedzi, napisanych Sprzęt - 8bit)

Hmm... No jest w tym dużo racji, sam nieraz miewałem problemy ze znalezieniem ludzi do pracy, bo goście świeżo po studiach faktycznie nie znali i nie rozumieli wielu podstawowych rzeczy. Niemniej to jest wina i opłata swego rodzaju za szybki postęp technologiczny. Zapotrzebowanie na robotników klepiących szybko duże ilości kodu na akord kształtuje takie a nie inne programy nauczania.
Ja rozumiem Twoje podejście do tematu we względzie przekazania podstaw. Tylko że nie jestem przekonany czy sięganie aż tak daleko jak komputery 8-bitowe to nie jest w tym wypadku przesada. W zasadzie gdybym miał się wypowiedzieć na temat edukacji od podstaw, to ja bym chyba wolał ludziom to tłumaczyć na bazie peceta z dosem. Jest to lepszy moim zdaniem punkt wyjścia, bo zupełne podstawy o jakich piszesz da się na tym łatwo przedstawić, a jednocześnie w drugą stronę zachowuje się kontekst i jakieś takie bardziej powiązanie wprost z komputerem współczesnym. Np struktury plików i katalogów, czy transmisję danych do pamięci masowych, lepiej jest pokazać na komputerze, który ma tak samo dysk twardy i tak samo system plików i katalogów jak komputer współczesny. Po co komuś w głowie mieszać magnetofonem, kartridżami itp? Zwłaszcza, że my dziś do tych starych komputerów podpinamy współczesne nośniki, więc żeby to dobrze wyjaśnić i zrozumieć, to najpierw trzeba znać nośnik współczesny, a potem kombinować jak go podpiąć do starego kompa, który nie daje wprost takich możliwości. Tak samo: po co grzebać się w dyskietkach, jak one już nie istnieją i nigdy więcej istnieć nie będą? Lepiej od razu zacząć od dysku twardego, nie ma w nim nic bardziej skomplikowanego niż w dyskietce, a jest wprost związany z nośnikami współczesnymi.

Super, że udało się ogarnąć temat i naprawić płytę.
Ciekawe informacje z tymi podstawkami. Zwłaszcza interesujące, że można w to wsadzić zwykłe goldpiny, co może być przydatne.
Dzięki, że chciało Ci się zrobić zdjęcia.

A poza konkursem: co Ty tam masz za wynalazek zamiast modulatora?

710

(89 odpowiedzi, napisanych Sprzęt - 8bit)

@laoo, trochę to myślę że tak, i że masz rację. Tylko że można to zrobić w formie np. krótkiego rysu historycznego na jednaj lekcji o Z80, 6502, M68k, tak ogólnie o co chodzi i co jest grane w temacie i wystarczy. Kto chce głębiej, to sobie sięgnie do tego w wolnym czasie i zrobi we własnym zakresie. Tutaj odebrałem to co napisał UnDead bardziej jako namowę do tego, żeby w ogóle się uczyć np. programować na starych ośmiobitowcach i robić z tego przykładowo jakąś większą część programu nauczania w szkole, i temu jestem przeciwny swoją wypowiedzią. Choć nie wykluczam, że może źle zrozumiałem coś. Mi się wydawało, że kontekst dotyczy tego, żeby uczyć się starych sprzętów, które już nie istnieją zamiast od razu nowych technologii. Nie mam nic przeciwko rysowi historycznemu, ale w umiarkowanej formie jednogodzinnego wykładu czy tam lekcji ogarniającej pobieżnie cały temat i już.

711

(89 odpowiedzi, napisanych Sprzęt - 8bit)

Wiesz, z tą łatwością wpajania wiedzy, to niby jest prawda. Ale obawiam się, że nie tędy droga. Po prostu czasy się zmieniły i wymaga to zmian w sposobie myślenia i dostosowania się do nowych czasów, a nie cofania się. Rzecz polega na tym, że my żyliśmy w czasach, kiedy informatyzacja dopiero powstawała i postępowała na naszych oczach. Dziś wiedzy na świecie jest tak dużo różnej, że nikt nie jest w stanie opanować jej całej. Dlatego powstają specjalizacje, nieraz wąskie. Jeszcze z 40 lat temu każdy sobie sam naprawiał samochód, rower, pralkę, radio, dach, itd. Podobnie z komputerami, na początku "informatykiem" nazywano każdego kto rozumiał czym jest komputer, i tak mógł to być programista gier na Atari, albo gość, który zna wszystkie formuły w excelu, a w skrajnych przypadkach nawet sekretarka, która potrafiła pisać pisma na komputerze podczas gdy w całym zakładzie reszta pracowników uważała komputer jako jakieś diabelstwo i omijali go z daleka.
Dziś stosuje się skróty, i np. programista aplikacji na androida nie musi wiedzieć jak zbudowany jest telefon z androidem, ani znać struktur systemu.
Zmiany są dalsze: programista dziś, to zwykle szeregowy pracownik - taki współczesny robotnik, który ma wykonać coś co na wyjściu da określony wynik jak dostanie coś na wejściu i reszta go nie interesuje. Zgrabnie omówił w wywiadach ten aspekt Roland Pantoła, który po tym jak był pomysłodawcą, twórcą, inżynierem, i między innymi programistą swoich gier, później pracował w firmie jako programista i sam się określał mianem robotnika.
Zmierzam do tego, że tamtego świata już nie ma i nie będzie, chyba że dojdzie do jakiegoś kataklizmu i wylądujemy w świecie jak z Mad Maxa, gdzie od zera każdy będzie musiał się uczyć robić wszystko a nie tylko jedną rzecz żeby przetrwać.
Jeżeli mamy jednak czasy takie jakie mamy, to uważam, że młodzież zamiast tracić czas na uczenie się historii jaką jest 6502, czy nawet historii jaką jest pecetowy dos, to lepiej żeby się uczyła np. javy, w której programując można zarobić kasę. Pośród tych adeptów javy (to tylko przykład), sami znajdą się tacy, którzy będą chcieli sięgnąć do podstaw i źródeł i Ci nieliczni będą tworzyć np. sprzęt, systemy, środowiska, dla całej reszty, która będzie programować w tej przykładowej javie. Uczenie całokształtu wszystkich ludzi o o rzeczach np. takich jak 6502, to jest zabranie im czasu i zmarnowanie go. Takie mam zdanie na ten temat.

712

(89 odpowiedzi, napisanych Sprzęt - 8bit)

@UnDead: trochę cynizm, trochę nie. Znam twórczość, którą podlinkowałeś i cenię również. To nie jest tak, że ja to wszystko przekreślam, to kawał historii, ale właśnie_historii_. W muzyce elektronicznej jest tak, że postęp technologiczny pozwala uzyskiwać coraz szersze możliwości przy jednoczesnym zachowaniu poprzednich. Już 20-30 lat temu istniały całe szerokie gamy syntezatorów, które miały o wiele szersze możliwości niż układy o których tu mówimy. Przy czym istotą tego o czym mówię jest fakt, że na _każdym_ jednym współczesnym syntezatorze da się korzystając z ułamka jego możliwości uzyskać _każde_ brzmienie Pokeya, SID-a, YM-a, czy czegokolwiek w podobie do nich. Dlatego z punktu widzenia entuzjasty, pasjonaty czy po prostu sentymentalnego dziada wracającego do zabawek sprzed lat, również doceniam te wszystkie układy, powyższa twórczość jest bez cienia wątpliwości wielka w tym kontekście. Niemniej z punktu widzenia muzyka, lub też audiofila, nie ma to znaczenia że są wyciśnięte soki ze starego czipa, bo można to samo zrobić na jakimkolwiek syntezatorze i ocena muzyki samej w sobie niekoniecznie musi dać takie same wyniki jak ocena przez pryzmat dokonań w wyciskaniu granic możliwości sprzętu. Współczesny słuchacz, czy zawodowy muzyk, nie wie jakie są granice możliwości starego komputera, którego nigdy nie używał, więc jak mógłby to pod tym kątem oceniać?

Edit: a jeszcze co do duszy. Oczywiście, że te stare układy mają duszę. Z tym że mają ją dla nas i ewentualnie dla tych, którzy grzebią w retro. Ale dla słuchacza-odbiorcy muzyki samej w sobie nie ma to wielkiego znaczenia. Chodzi mi o punkt widzenia z jakiego wychodzimy odbierając taką twórczość. Zwróć uwagę, że my najpierw mamy w głowie zakodowane, że będziemy słuchać muzyki np. z Pokeya, a dopiero jej słuchamy i wtedy w tym kontekście możemy doznać opadu szczęki. Ale czy było by tak samo, gdyby np. puścić utwór ten sam komuś spoza naszego wąskiego kręgu entuzjastów i ten ktoś odbierał by po prostu muzykę samą w sobie? Obawiam się, że niekoniecznie.

713

(89 odpowiedzi, napisanych Sprzęt - 8bit)

Ze swojej strony uważam, że zarówno Pokey, jak i SID, jak i YM/AY i cała gama podobnych układów wykorzystywanych w latach 80-tych do generowania dźwięku, to wszystko jest tej samej klasy złom elektroniczny z szeregiem prostych generatorów i filtrów, o których nie da się w zasadzie w ogóle powiedzieć, że mają coś takiego jak "możliwości". Na dzień dzisiejszy to wszystko to jest jeden pies, a że komuś się to podoba, to tylko dlatego, że jesteśmy z tym związani sentymentalnie i rozumiemy te klimaty. Jeden bardziej lubi Pokeya, inny YM-a, jeszcze ktoś tam SID-a.

Z drugiej strony w opozycji do przyjmowania tych układów takich jakimi są, jest nietuzinkowe i nietypowe wykorzystanie starych sprzętów w dzisiejszych czasach, co przekłada się na takie rewelacje jak generowanie na GTIA dźwięku o niespotykanym w dawnych czasach brzmieniu, które dziś zaskakuje wszystkich zadziwiającym "a to tak się da?". Osobiście mi się podoba najbardziej to, że przykładowo do tworzenia dźwięku wykorzystuje się całe Atari, a niekoniecznie tylko generatory, które w tym celu przewidziano. W latach świetności Atari, wszystkim kopara opadała, że usłyszeli kilka sekund Michaela Jacksona z komputera w mizernej jakości. Dziś nikt się tym nie zachwyci, za to wiemy, że da się wycisnąć o wiele więcej ciekawszych rzeczy.

W tym kontekście uważam, że np. brzydko zestarzała się Amiga, bo w czasach swojego tryumfu zadziwiała samplowaną świetną muzyką, a dziś te sample są beznadziejnie mizerne, za to bardziej wracają do łask właśnie te generatorki stare złomiaste, z prostego powodu: sentyment. Czy można mieć sentyment do modułu z Amigi? W moim przekonaniu nie bardzo, bo dziś można zrobić to samo, tylko że lepiej, z użyciem wyższej jakości sampli po prostu.

Jacquesa nie komentuję, nie odpowiadam na wycieczki osobiste, i nie odnoszę się, bo nie ma do czego, a dyskusja na temat tego czy ktoś umie wnioski wyciągać i kto jest czyim idolem jest zwyczajnie nie na temat.

714

(89 odpowiedzi, napisanych Sprzęt - 8bit)

Nie żebym się miał wtrącać, ale się trochę wtrącę:-) Nie jest zrozumiałe. Nie wiadomo co masz na myśli mówiąc "możliwości muzyczne", a już kompletnie nie wiadomo co ma niby oznaczać "o wiele większe możliwości muzyczne".

715

(89 odpowiedzi, napisanych Sprzęt - 8bit)

Haha:-) Dobre xxl:-) Można się w pierwszej chwili zaśmiać, można pomyśleć coś w stylu "co za głupoty", ale po chwili zastanowienia faktycznie xxl ma rację:-)
Pokey to układ do obsługi potencjometrów i klawiatury.
GTIA służy natomiast obsłudze systemu telewizyjnego, a więc multimedia:-)

Pokey muzykę gra "przy okazji". Wydaje się, że odwrotnie postąpili twórcy układu dźwiękowego SID i nie chcąc być gorszymi, dołożyli do tego układu ni z gruszki ni z pietruszki obsługę potencjometrów:-)

Zapomniałem potwierdzić: dokładam się do wysyłki ze Stanów. Poleci do mnie płyta 800XL NTSC od ZuluGuli.
@MGor, jak będzie wszystko dogadane i policzysz co i jak, to dawaj znać na PW jak z rozliczeniami.

717

(89 odpowiedzi, napisanych Sprzęt - 8bit)

@xxl: ja tam lubię i Pokeya i YM, ale argument że Pokey wypuszcza tylko prostokąt, a YM "aż" trójkąt i piłę jest trochę śmieszny, bo to również tylko trójkąt i tylko piła tak samo jak tylko prostokąt. Oba układy są takim samym złomem starej elektroniki użytkowej, a to, że lubimy jedne i drugie to po prostu takie nasze sentymentalne zboczenie. Dla mnie między Pokeyem i YM nie ma żadnych przewag w kierunku żadnego z nich. Tak samo jak nie ma żadnych przewag jeśli do tego rozważania dołożymy SID-a, który również jest takim samym złomem. Różnice polegają tylko na tym, co kto lubi, co się komu podoba. Ja na przykład za brzmieniem SID-a nie przepadam, pewnie na podobnej zasadzie, jak UnDead nie przepada za YM. Ja z kolei lubię YM, lubię też Pokeya.
Wszystko to nie zmienia faktu, że obojętnie na który układ się tworzy muzykę, to trzeba się wpasować w możliwości i ograniczenia danego układu, a muzykę bez względu na te ograniczenia należy tworzyć tak, żeby brzmiała poprawnie. Jak ktoś nie umie, to niech się nie bierze za to, bo niestety uszy przy Pokeyu często więdną, wszyscy zwalają winę na niego, że "fałszuje", a to tak na prawdę fałszuje "tfurca".

718

(89 odpowiedzi, napisanych Sprzęt - 8bit)

Ja też uważam, że fałszowanie Pokeya, to jest w ponad 90% wina autorów tej fałszującje muzyki, a nie samego Pokeya. Pokeya trzeba umieć używać. Owszem, ma on ograniczone możliwości, ale rzecz jest w tym, że trzeba muzykę tworzyć zgodnie z tymi ograniczonymi możliwościami.

Ja nic więcej nie pomogę, używam zwykłych podstawek, nie mam z nimi problemów o jakich piszesz, należy używać ich z rozsądkiem i tyle. Nic innego nie polecam.

720

(89 odpowiedzi, napisanych Sprzęt - 8bit)

Ja na przykład w ogóle nie patrzę na tą całą sprawę kategoriami, że ten pracował tu, a tamten przeszedł z firmy do firmy, a projekt był zrobiony tu, a sprzedany pod takim czy innym logiem.
Dla mnie liczy się fakt, że z punktu widzenia rozwoju dzieciaka, a potem programisty, patrząc przez pryzmat zainteresowań, czy nawet gier i sposobu ich działania, to naturalne w moim przypadku jest rozpoczęcie przygód na Atari 8-bit, a potem przejście na Amigę 500, a dalej to już pecety. Zawsze tak uważałem, również w czasach dawnych, choć era 16-bit mnie niejako ominęła, bo nie miałem wtedy Amigi, tylko grałem na niej u kumpli, a sam miałem trochę później od razu peceta 486.

Swoją pierwszą Amigę 500 kupiłem jakieś 4 lata temu bodajże, w tym samym czasie kupiłem swoje pierwsze Atari ST i swoje pierwsze C64. Mam więc sentymentalne ciągoty tylko do Atari 8-bit, a cała reszta sprzętów jest przeze mnie oceniana w tym wypadku chyba dość obiektywnie. I tak o ile Amigę i Atari ST zostawiłem sobie na stałe, o tyle C64 się pozbyłem, bo kompletnie mnie nie wciąga, nie kręci, nie rozumiem fenomenu tego komputera, choć rozumiem, że dla kogoś, kto jest z nim związany sentymentalnie, to może być coś fajnego. Owszem, na C64 było więcej gier, ale spora ich część była też na Amidze w lepszej odsłonie, więc również z tego względu nie mam kompletnie żadnego powodu, żeby dziś bawić się C64. Natomiast Amiga, to co innego, krok do przodu, świetne gry, inna jakość. Ale Atari ST ma też swój klimat i ja np. lubię kilka gier właśnie na Atari ST, bo dzięki AY plumka jak stare dobre Atari i do kilku gier mi to świetnie pasuje, fajniej niż teoretycznie lepsza muzyka na Amidze. Grafika z resztą też. Np. lubię bardziej grać w Monkey Island na ST niż na Amidze. Tak po prostu mam:-)

Pamiętam jeszcze jedną rzecz, choć to może być zjawisko "lokalne". U nas na osiedlu kilka osób znajomych miało Atari XL/XE i przez kilka lat trwała ta sytuacja. Nikt wtedy nie miał C64, a komoda pojawiła się dopiero dużo później niż Atari. Przy czym w zasadzie jak pamiętam, to C64 trwało dość krótko, może rok, i było to już na początku lat 90-tych. Wtedy pojawiały się też na osiedlu Pegasusy i one grami zabijały C64 i Atari i wszystko inne. Jednocześnie co bogatsi, to już powoli kupowali Amigi, więc chodziło się do tych kumpli z Amigami i nikt się tym C64 już nie interesował. Jakoś po prostu u nas tak było, że to C64 pojawiło się na bardzo krótko i nikt się chyba tą mnogością gier nie zdążył zachwycić jakoś specjalnie.

Nie ma chyba "innego źródła". Ja cokolwiek kupuję, czy to w Chinach, czy u nas, czy od handlarzy, czy z renomowanych hurtowni, to i tak przychodzi zawsze to samo. Jedyna różnica, to np. scalaki jak kupisz w renomowanej hurtowni, to wszystkie działają:-)

Z tym przeginaniem i niekontaktem, to może być pęknięta jakaś ścieżka, pęknięta przelotka, lub zimny lut w przelotce. Częsty kłopot na płytach Atari i cholernie trudny do namierzenia.

Podstawek precyzyjnych nie używam w ogóle, do niczego. Tak jak pisze Kuba, zwykłe blaszkowe podstawki są najlepsze zarówno pod scalaki nowe, z wylutu, jak i piny precyzyjne. Nie należy tylko w te podstawki wtykać nigdy zwykłych kwadratowych goldpinów, bo mają już za duży kaliber i powodują odgięcie blaszek podstawki zbyt mocne, co likwiduje ich sprężystość i nie kontaktuje to już później dobrze.

Dodam, że im bardziej współczesne są podstawki precyzyjne, tym bardziej rośnie ich "dodupność".

723

(89 odpowiedzi, napisanych Sprzęt - 8bit)

Cyprian, ale nie da się przecież ukryć, że okienkowy interfejs w aplu i potem windowsie ukradziono z ST :-)
Nie da się też ukryć, że naturalnym następcą małego Atari jest Amiga 500 :-) W każdym razie bliżej tokiem myślenia i sposobem zabawy jest mi z małego Atari do A500 niż z C64 do A500. W tym znaczeniu nie porównuję ST do Amigi, Atari ST oczywiście bardzo lubię, ale to dla mnie trochę wszechświat równoległy, a nie następca czegokolwiek.

A nie można po prostu wyłączyć muzyki? Ja po prostu wyłączam RMT jak nie chcę żeby grało. Nie bardzo rozumiem w czym problem?

725

(79 odpowiedzi, napisanych Sprawy atari.area)

Dzięki, nie zauważyłem wcześniej, przepraszam za zamieszanie i za offtopowanie.