Trzeci kawałek w Battle Ships nie fałszuje w sensie że autorowi coś nie wyszło, albo nie umiał. To nie jest fałsz w sensie nieudolności, albo braków sprzętowych, tylko są to zabiegi artykulacyjne w muzyce i artystycznie świetnie zaaranżowane. Dla mnie słucha się tego świetnie, i jest to raczej dowód na to, że na Pokeyu można robić wiele fajnych rzeczy niż na to że czegoś się nie da.
Ale to ja to tak widzę, nie wiem czy inni podzielą moje zdanie.
His Dark Majesty, to świetny przykład na to, że muzyka w trakcie gry powinna być napisana do konkretnej gry i oddawać konkretny klimat. Tutaj jest to świetnie zrealizowane, na najwyższym poziomie. Ta gra skąd inąd jest jedną z moich ulubionych, przeszedłem ją całą, muzyka cały czas mi towarzyszyła robiąc świetny klimat i tło, ani razu nie odczułem zmęczenia nią, nie miałem ochoty jej wyłączyć, czy wyciszyć, a wręcz powiem, że bez tej muzyki nie wyobrażam sobie tej gry - tzn. wyobrażam, ale było by gorzej bez muzyki niż z nią. Tak właśnie powinno to być robione.
@mono, piszesz że @ccwrc podniósł argument o możliwości wyłączania muzyki kolidującej z fx, i słusznie macie w tym rację, że często chce się ją wyłączyć. Ja jednak stoję na stanowisku, że winna nie jest muzyka w sensie tego że jest, tylko muzyka w sensie tego że ona często kompletnie jest z czapki i nie pasuje do gry, albo nic nie wnosi, albo męczy wręcz. Jednak to jest błąd twórców gry i moim zdaniem zaniża jakość całej gry, więc powinna być poprawiona, a nie dać możliwość wyłączenia jej i cześć. Przeszkadzanie muzyki w odbiorze fx to też jest błąd. Należy odpowiednio ustawić poziomy głośności, a także tonację muzyki i efektów odpowiednio ze sobą spasować, żeby albo kontrastowało to mocno i dawało odczucie odrębności w odsłuchu, albo komponowało się to razem w całość. To jest jak z grafiką: jeśli zrobimy nawet super sprajty postaci i super tło, ale jedno z drugim się zleje, to będzie do dupy. Przykład na szybko: Black Lamp.
Po prostu mam pretensje do twórców gier ogólnie, że oni nie projektują warstwy audiowizualnej odpowiednio. Gra to obraz, dźwięk, fizyka, sterowanie, wyważony poziom, może coś tam jeszcze. Każdą z tych rzeczy trzeba traktować przy tworzeniu jako na równi ważną. Mam też pretensje do odbiorców że źle to oceniają. Jest trochę nazwisk/ksyw muzyków, którzy robią na prawdę dobrą muzykę na Atari. Ale jak się takie nazwisko znajdzie w grze, to z góry jest to gwarancja, że muzyka jest dobra i wszyscy biją brawo. Tylko co oni oceniają? Muzykę odrębnie od gry? Może być wtedy nawet tak, że ona dostaje notę 10/10 - i tu zgoda, bo jest super świetna muzuyczka. Ale oceńmy ją pod kątem gry: czy pasuje, czy nie męczy, czy zgrywa się z tempem rozgrywki, czy pasuje i współbrzmi dobrze z FX, czy nie przeszkadza, czy robi klimat itd. Może się okazać, że ta sama muzyczka w takich kategoriach powinna dostać np. 2/10. Może trzeba by takie coś zacząć podnosić i o tym pisać przy wydaniach nowych gier?
Reasumując zmierzam do tego, że nie uważam, że przyjęcie zasady robienia wyłącznika muzyki w grze załatwia sprawę. Uważam, że problem leży gdzieś indziej, co opisałem powyżej.